Wyciągnijmy prawo kanoniczne z ukrycia
Wiedza na temat tego, że w Kościele istnieje jakieś prawo, z którego może skorzystać każdy, nawet osoba, która do Kościoła nie należy, jest co najmniej skromna.
Pewien ksiądz uważa, że Tomasz Terlikowski naruszył w swoich publikacjach jego dobre imię. Wezwał go do publicznych przeprosin i zagroził, że jeśli tego nie zrobi, to on wystąpi przeciwko niemu na drogę sądową. Ale nie przed sądem państwowym lecz kościelnym. Zawrzało. Wiele osób - w tym także Terlikowski - wyraziło zdziwienie. Pojawiły się komentarze, że od rozstrzygania takich sporów są sądy cywilne, że Kościół usiłuje wejść w kompetencje świeckiego wymiaru sprawiedliwości, że jeśli kościelny trybunał przyjmie takową sprawę do rozpatrzenia, to będzie to kompromitacja dla całej instytucji Kościoła. Pojawiły się spekulacje dotyczące kary jaka mogłaby zostać nałożona na Terlikowskiego gdyby okazało się, że faktycznie naruszył dobre imię duchownego. Ktoś postawił nawet tezę, że jeśli zostanie uruchomione tego typu postępowanie, to będzie to znakiem, że Kościół zmierza do zakneblowania ust krytycznym dziennikarzom. Komentarze takowe - co lekko zdumiewa - pojawiły się nie tylko ze strony blisko związanych z Kościołem ludzi świeckich, ale także i wielu duchownych.
Fakt, tego typu sprawa byłaby pewnego rodzaju ewenementem, ale gdyby nie dotyczyła dziennikarza i nie została nagłośniona, to nikt by się nią specjalnie nie zainteresował. Ta dość burzliwa dyskusja pokazuje jednak, że wiedza na temat tego, że w Kościele istnieje jakieś prawo, z którego może skorzystać każdy, nawet osoba, która do Kościoła nie należy, jest co najmniej skromna. A przecież kościelne prawo, spisane w Kodeksie prawa kanonicznego, licznych ustawach wydanych przez papieży, biskupów lokalnych, a nawet utrwalone w zwyczajach, jest i ciągle nam towarzyszy. Reguluje kwestie dotyczące życia całej wspólnoty Kościoła. Nie dotyczy - jak się często uważa - wyłącznie duchownych. Mówi np. o tym kto może, a kto nie zawrzeć w Kościele małżeństwo. Potem wiele osób odwołuje się do tego prawa właśnie procesach małżeńskich, występując z wnioskami o stwierdzenie nieważności związku. W kościelnych trybunałach prowadzone są sprawy karne dotyczące np. przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych na szkodę małoletnich. Zaczynają się one najczęściej od tego, że ktoś zgłasza biskupowi fakt krzywdzenia przez jakiegoś księdza dziecka - a przecież to nic innego jak doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, które doskonale znamy z prawodawstwa świeckiego. Często - teraz wydaje się, że nieświadomie - z owego prawa korzystają na co dzień w swoich publikacjach dziennikarze. Chociażby wyrażając publicznie swoje zdanie na temat działań hierarchów i sugerując im pewne rozwiązania drażliwych kwestii. To nic innego jak skorzystanie z prawa do wyjawiania biskupom swojego zdania "w sprawach dotyczących dobra Kościoła". Regulujący tę kwestię kanon 212 w par. 3 wprost mówi, że każdemu takie prawo przysługuje, a niekiedy jest wręcz obowiązkiem! A zatem, prawo kościelne jest. Ba, na trzech uczelniach (państwowych) w Polsce są odrębne wydziały prawa kanonicznego, a w innych prawo kanoniczne jest elementem studiów prawniczych. Korzystamy z niego, ale właściwie tak jakby go nie było.
W takich sytuacjach ujawnia się niestety brak wiedzy tych, którzy do Kościoła przynależą. A przecież wystarczy sięgnąć do listów św. Pawła, by odkryć, że zabraniał on Koryntianom szukania sprawiedliwości przed trybunałami pogańskimi i zalecał, by chrześcijańscy sędziowie rozpatrywali spory między chrześcijanami. Istnienie sądownictwa w Kościele nie jest rzeczą nową. Fakt, nasze spojrzenie na tą problematykę determinuje historia. Inkwizycja nie kojarzy się najlepiej…
Niemniej są między ludźmi sprawy, które da się załatwić zarówno na forum państwowym, jak i kościelnym. Wybór należy do zainteresowanych. Należy do nich także i kwestia ochrony dobrego imienia. Obowiązujący obecnie kodeks prawa kanonicznego o tym, że nie wolno naruszać dobrego imienia innej osoby mówi wielokrotnie. Więcej: takie działanie uważa wręcz za przestępstwo. Spór z Terlikowskim duchowny chce rozstrzygać właśnie na forum Kościoła. I ma do tego prawo. Takie samo prawo ma również dziennikarz, nauczyciel, murarz, itd. Każdy z nas ma prawo pójść do kościelnego sądu w sytuacji gdy czuje się pokrzywdzonym np. działaniem konkretnego duchownego. Każdy z nas ma prawo do sprawiedliwości.
Dyskusja wokół sprawy ksiądz - Terlikowski unaocznia, że warto o tych prawach mówić i tłumaczyć zawiłości kościelnego prawodawstwa. W wielu kwestiach - chociażby wspomnianych już sprawach małżeńskich - może ono bowiem spowodować, że ktoś kto przez jakiś czas nie mógł przyjmować Eucharystii ponownie będzie mógł to robić. Wyciągnijmy zatem prawo kanoniczne z ukrycia.
Skomentuj artykuł