Franciszek o Matce Teresie z Kalkuty: nieśmy jej uśmiech, otwierając perspektywy nadziei
Mija 25 lat od śmierci założycielki Misjonarek Miłości, jednego z największych symboli oddania odrzuconemu człowiekowi i laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, która w 2016 r. została ogłoszona świętą. Z tej okazji papież przypomina na Twitterze, że Matka Teresa mawiała: „Być może nie znam ich języka, ale mogę się uśmiechnąć”.
Franciszek zachęca do niesienia w sercu jej uśmiechu i obdarzania nim tych, których spotkamy na naszej drodze, zwłaszcza cierpiących. W ten sposób otworzymy perspektywy radości i nadziei.
Papież Franciszek o Matce Teresie
„Dziedzictwo świętej z Kalkuty jest wciąż wielkim wyzwaniem dla jej duchowych dzieci” – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Brian Kołodziejczuk, który pracował z Matką Teresą ponad 20 lat i razem z nią założył wspólnotę Braci Misjonarzy Miłości a po jej śmierci był postulatorem w jej procesie kanonizacyjnym. Kapłan, który przestudiował listy misjonarki i doniesienia od jej duchowych kierowników wskazuje na moc wiary Matki Teresy. „Dokonała tak wielu dzieł miłosierdzia na całym świecie, mimo że przez lata żyła w nocy ducha i miała wrażenie, że Bóg ją opuścił” – mówi ks. Kołodziejczuk.
„Kiedy patrzy się na całe jej życie, Matka Teresa wydaje się postacią niezwykłą i taka jest. Kto by zdobył się na założenie zgromadzenia z tysiącami zakonnic? Była świetnym «administratorem zarządzającym», potrafiącym zorganizować wiele dzieł i sprawić, że to wszystko działa. To była naprawdę niezwykła rzecz. Mawiała: «Nie próbuję odnieść sukcesu, staram się być wierna». Ale potem odniosła wielki sukces. Gdy kiedyś byliśmy w Rzymie powiedziała, że ludzie lubią widzieć to jej zaangażowanie, mówiąc o sobie i uwadze, jaką otrzymywała. Wiedziała, że jest przykładem, ale nie zmieniło to jej – podkreślił ks. Kołodziejczuk. –Myślę, że jedną z jej wielkich cnót była pokora. A jej na pewno towarzyszy miłość i wiara. Centrum jej życia był Jezus i tego Jezusa chciała dawać innym, służąc najbardziej odrzuconym. Dla mnie była, jak matka i podobnie dla swoich sióstr i podopiecznych. W jednym z pierwszych listów, jako przełożona napisała do arcybiskupa Kalkuty: «Tytuł przełożonej generalnej nic dla mnie nie znaczy. Chcę być matką». Miała wielkie serce, serce matki. Każdy, kto choć raz ją spotkał, zaczynał potem nazywać ją «matką». Była nią prawdziwie”.
Źródło: KAI / kb
Skomentuj artykuł