Chrześcijanie nie mogą spocząć na laurach po stwierdzeniu, że są dziećmi światłości
List do Efezjan przypomina chrześcijanom o tym, że są dziećmi światłości. Autor widzi tu chrześcijan na tle otaczających ich ludzi obciążonych wieloma złymi czynami. Tekst mówi: ci ludzie żyją w ciemności. Także chrześcijanie nie mogą spocząć na laurach po stwierdzeniu, że są dziećmi światłości – pisze Anselm Grün OSB w książce „Droga do siebie. Rekolekcje benedyktyńskie w codzienności”.
Zadaniem chrześcijan jest odkrycie wszelkiej ciemności, która jeszcze jest w nich obecna, i pozwolenie, aby te wszystkie obszary rozjaśniło światło. Chrześcijanie nie mają więc powodu, aby patrzeć z góry na otaczających ich ludzi. Ciemność, którą widzą w innych, jest także w nich samych.
Stąd też aktualne jest wezwanie, aby wszelką ciemność odkryć przed światłem Jezusa Chrystusa i dać się przeniknąć Jego światłu. Wtedy sama ciemność stanie się światłem, a nawet źródłem światła. Stoi za tym optymistyczne spojrzenie na nasze życie. Nie jest jednak czymś miłym odkrywanie i wystawianie na światło wszystkiego, co ciemne i ukryte.
Często bowiem bardzo się wstydzimy tych niszczycielskich i chaotycznych myśli i uczuć, które w tajemnicy ukrywamy w nas samych. Aby to wszystko odkryć, potrzebna jest pokora i szczerość. Gdy jednak jesteśmy gotowi, aby to zrobić i wystawić na światło Jezusa to wszystko, co odrywamy – nasze słabości, nasze namiętności same staną się światłem i całe ciało będzie nim emanować. Nie ma w nas bowiem już nic z ciemności. Światło Chrystusa przeniknęło wszystko.
Medytacja
Usiądźmy i wyobraźmy sobie, że wzbiera w nas wszystko, co w nas jest ciemne, co jest ukryte, co wyparliśmy, czego nie chcemy widzieć. Odkrywamy to przed Chrystusem. Pozwalamy Mu wejrzeć we wszystko, co ukryte i schowane, i trzymamy to przed Nim tak długo, aż przeniknie to swoim światłem.
Jeśli robimy to już jakiś czas, wyobraźmy sobie, że teraz wszystko we mnie stało się światłem. Znam siebie – z moimi otchłaniami i nieokiełzanymi namiętnościami. Ufam jednak, że wszystko prześwietli światło Chrystusa. Wtedy sam mogę być światłem. Mogę to tylko z wdzięcznością przyjąć w pokorze i ze świadomością moich ograniczeń i mojej grzeszności.
Jeśli pozwolę, aby ten obraz światła wniknął we mnie, to moje błędy już mnie nie obciążają. Wzmaga się moja ufność, że Chrystus jest w stanie rozświetlić wszystko. Mogę to tylko przyjąć z głęboką wdzięcznością jako łaskę od Boga.
Rytuał
Jeśli odprawiacie rekolekcje w grupie lub spotykacie się w tygodniu na spotkaniu nad tekstem biblijnym, możecie przeprowadzić następujący rytuał. Prowadzący lub prowadząca ma nadzorować przebieg ćwiczenia, a najpierw wytłumaczyć, co jest do zrobienia: Wyszukajcie najpierw partnera albo partnerkę. Ustawcie się w odległości około metra od siebie. Umówcie się, kto pierwszy zamyka oczy.
Gdy ta osoba to zrobi, niech spróbuje spojrzeć na samego siebie wewnętrznym okiem bez oceniania. Wewnętrzne oko wysyła światło do własnego ciała. Niech oczy pozostaną zamknięte. Partner czy partnerka niech spojrzy z przodu na tę osobę również bez jakiegokolwiek oceniania. Niech świadomie spróbuje czystym spojrzeniem ogarnąć osobę z zamkniętymi oczami, pozwalając jej, aby była po prostu taka, jaka jest, odkrywając w niej to, co dobre i piękne.
Skomentuj artykuł