"Czuję się jak człowiek uratowany". Pomóc tam, gdzie potrzeby są największe

"Czuję się jak człowiek uratowany". Pomóc tam, gdzie potrzeby są największe
fot. Andrzej Leśniara SJ

„Wychowałam się w schronisku dla trędowatych. Teraz zastanawiam się, czy gdyby nie było tego schroniska, miałabym to wszystko, co mam dzisiaj. Otrzymałam wychowanie religijne, mogłam się kształcić i zdobyć maturę” – tak opowiada Estelle, 19-letnia córka dwojga byłych pacjentów ośrodka dla trędowatych w Maranie na Madagaskarze.

Referat Misyjny krakowskich jezuitów został założony w 2008 r. Wspiera misjonarzy, nie tylko jezuitów, którzy pracują na kilku kontynentach: w Afryce (Zambia, Malawi, Sudan, Madagaskar), w Azji (Kirgistan) czy na wschodzie Europy (Ukraina).

Od początku prowadzi go o. Czesław Tomaszewski SJ. Jak sam ubolewa, „na misjach na Madagaskarze pracowałem krótko, tylko 10 lat”. Praca dla misji w nim jednak została i od kilkunastu lat trudzi się, aby wspomagać ludzi tam, gdzie potrzeby okażą się największe.

Fundusze na wspieranie różnych dzieł misyjnych pochodzą z darowizn, dobrowolnych ofiar za kalendarz czy biuletyn misyjny albo z celowych zbiórek, jak w sytuacjach klęsk żywiołowych, sytuacji kryzysowych czy np. akcji „Adopcja Serca”, wspomagającej edukację dzieci i młodzieży w krajach misyjnych.

Kwota, jaką udaje się pozyskiwać to ok. 1 mln zł rocznie. W całości i bardzo skrupulatnie jest ona przeznaczana przez o. Czesława na pomoc misjom.

Adopcja Serca

Akcja misyjna o tej nazwie „to opieka duchowa oraz materialna zaoferowana najbiedniejszym dzieciom i sierotom z krajów misyjnych”. Opieka duchowa to regularna modlitwa w intencji adoptowanego dziecka, a materialna to systematyczne wpłacanie określonej kwoty (ok. 720 zł rocznie), przeznaczonej na opłacenie szkoły, przybory szkolne, a czasami skromne utrzymanie czy zakup lekarstw.

W chwili obecnej pomocą tą objętych jest ponad 500 dzieci z Madagaskaru, Zambii, Malawi, Sudanu i Kirgistanu. Na ich edukację, dożywianie i pomoc charytatywną Biuro Misyjne przeznacza prawie 600 tys. zł. rocznie.

Malawi

„Szanowna Pani Agato. Piszę, by wyrazić moją szczerą wdzięczność za hojną pomoc, którą Pani była uprzejma mi ofiarować. Przyniosła Pani nieopisaną ulgę mojemu sercu. Oby Panią Bóg błogosławił i wynagrodził za życzliwość. Oddany w Chrystusie” – pisze Cosmas Thom Kamwendo.

Marana (Madagaskar)

Szpital dla trędowatych w Maranie został wybudowany i otwarty przez bł. o. Jana Beyzyma SJ w 1911 r. W tym roku mija 110 lat jego istnienia. Oprócz jezuitów, w ośrodku pracują też siostry ze zgromadzenia św. Józefa z Cluny.

S. Sabine Ramasinoro SCJ wyznaje: „dziękuję Bogu za tę piękną misję, która trwa i pozostaje wierna swojemu pierwotnemu charyzmatowi. Jest nim pielęgnowanie biednych chorych na trąd. Oni są centrum tego dzieła”.

Roger to 37-letni pacjent ośrodka dla trędowatych w Maranie. Ma czwórkę dzieci z Georgine, która nie była chora na trąd. Wyznaje: „Bardzo cierpiałem na wsi. W wieku 13 lat straciłem oboje rodziców. Byłem już wtedy chory na trąd. Wiele dobra otrzymałem w Maranie, czuję się jak człowiek uratowany, żyjemy po chrześcijańsku”.

fot. Tadeusz Kasperczyk SJfot. o. Tadeusz Kasperczyk SJMarodimby zaś dodaje:

„Obie z siostrą byłyśmy chore. Zastanawiałyśmy się, dlaczego to nieszczęście dotknęło nas i nasze dzieci?… Po przyjeździe do ośrodka byłam bardzo zadowolona z przyjęcia sióstr. Mamy nowe życie. Cieszymy się, że możemy mieszkać z innymi, że możemy pracować”.

„Chorowałam przez rok, odkąd odkryto we mnie trąd – opowiada 46-letnia Florine, chora na trąd, gorliwa chrześcijanka. Byłam wtedy leczona w szpitalu, ale nie było żadnej poprawy. Skierowano mnie więc do Fianarantsoa do ośrodka w Maranie. Tu poczułam ulgę. Z wielką radością mogę powiedzieć, że czuję się teraz znacznie lepiej”.

„Wychowałam się w schronisku dla trędowatych. Teraz zastanawiam się, czy gdyby nie było tego schroniska, miałabym to wszystko, co mam dzisiaj. Otrzymałam wychowanie religijne, mogłam się kształcić i zdobyć maturę” – tak opowiada Estelle, 19-letnia córka dwojga byłych pacjentów ośrodka.

fot. Tadeusz Kasperczyk SJfot. o. Tadeusz Kasperczyk SJ

„Dla mnie – Lanto pracuje jako pomoc pielęgniarska – ośrodek dla trędowatych w Maranie jest szczególny w porównaniu z tymi, które znam; chorzy mają tu ciągłą, troskliwą opiekę. Najbardziej cieszy mnie, kiedy widzę wszystkich, nawet tych, którzy cierpią, że jednak są szczęśliwi, czują się akceptowani i kochani jak wszyscy”.

„Do Marany – mówi 21-letnia Florentin, której oboje rodzice byli chorzy na trąd – wróciłam w 2011 roku wraz z moimi dwiema siostrami po śmierci naszej mamy. Właśnie zdałam maturę. Istnienie tego miejsca uważam za wielkie błogosławieństwo. Mogłam chodzić do szkoły, uczęszczać na katechezę. Otrzymałam tu wychowanie chrześcijańskie i nauczyłam się, jak prawdziwie żyć po chrześcijańsku. Dziękuję wszystkim osobom, które mi pomogły bezpośrednio lub pośrednio”.

Nowatorska szkoła – Radio Chikuni (Zambia)

W Zambii Referat Misyjny jezuitów wspiera dwa wielkie projekty: Radio Chikuni (ponad 100 tys. zł) i Jezuicką Farmę Ekologiczną (ponad 100 tys. zł), a także inne projekty duszpasterskie. Radia Chikuni codziennie słucha około 300 tys. osób.

fot. Mateusz Jaryga SJfot. o. Andrzej Leśniara SJ

„W związku z pandemią – jak przekazuje o. Andrzej Leśniara SJ z Chikuni w Zambii – dzieci nie mogły uczęszczać do szkoły w naszych 18 centrach, gdzie tzw. mentorzy pomagają im podążać za radiowymi transmisjami lekcji. Dotyczy to przede wszystkim klas najmłodszych: pierwszej, drugiej i trzeciej. Po rozmowie z Ministerstwem Edukacji postanowiliśmy transmitować lekcje dla wszystkich klas, od pierwszej do siódmej. Oznacza to, że szkoła będzie w radiu od godz. 9.00 do 15.00. Nie wszyscy byli z tego zadowoleni”.

fot. Mateusz Jaryga / youtube.comfot. o. Mateusz Janyga SJ/ youtube.com

„System edukacji w Zambii – jak mówi Changu Chilala – zwłaszcza na poziomie szkoły podstawowej i średniej, boryka się z wieloma problemami, takimi jak niewystarczająca liczba ławek, niewystarczająca ilość sal lekcyjnych dla uczniów oraz za małe grono nauczycieli w szkołach. Radio Chikuni stara się w tej sytuacji zapewnić edukację dzieciom poprzez swoje programy, wprowadzając różnorodność radiowych lekcji. Większość społeczeństwa zambijskiego nie ma dostępu do internetu, szczególnie na wsi, są w obecnej sytuacji bezradni”.

PRAWDZIWY HORYZONT

Referat Misyjny wspiera także projekty duszpasterskie w Kirgistanie czy na Ukrainie, jak też ofiary klęsk żywiołowych w innych częściach świata. Pomoc, którą niesie to nie tylko rozdzielanie zebranych pieniędzy, ale przede wszystkim wrażliwość na drugiego człowieka, hojność, która wspiera potrzebujących i nadzieja, która otwiera przed nimi nowe możliwości i horyzonty.

Wsparcie materialne na projekty prowadzone przez Biuro Misyjne można przekazać na poniższe numery kont.

Nr konta w Polsce:

50 1240 2294 1111 0010 2222 3570 (wpłaty w PLN)

33 1240 4650 1111 0010 8560 2716 (wpłaty dla ADOPCJI SERCA w PLN)

Referat Misyjny Towarzystwa Jezusowego PME
Mały Rynek 8, 31-041 KRAKÓW

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
św. Ignacy Loyola

Jednakże w tym [następstwie myśli] była taka różnica: kiedy myślał o rzeczach światowych, doznawał w tym wielkiej przyjemności, a kiedy znużony porzucał te myśli, czuł się oschły i niezadowolony. Kiedy znów myślał o odbyciu boso...

Skomentuj artykuł

"Czuję się jak człowiek uratowany". Pomóc tam, gdzie potrzeby są największe
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.