„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 42. U progu Wielkiego Postu Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ zapowiadają cykl rozmów o uczuciach, które trudno nam przyjąć, z istnieniem których nie chcemy się pogodzić i na które reagujemy odrzuceniem lub wyparciem. Ks. Krzysztof Grzywocz nazwał je ‘uczuciami niekochanymi’.
Autorzy podcastu mówią o tym, w jaki sposób zamierzają podjąć i przybliżyć zapoczątkowaną przez ks. Grzywocza tematykę. Mówią, że: wielu z nas rozpoczyna przygotowanie do Wielkanocy ze szczerym, gorącym pragnieniem pogłębienia swego duchowego doświadczenia; „Tam skarb twój, gdzie serce twoje”, a serce to przecież uczucia. Więc duchową wielkopostna drogę warto zacząć od spotkania z uczuciami. Szczególnie z uczuciami niekochanymi; co tydzień będzie omawiane jedno z uczuć niekochanych (zazdrość, „niespełnione” zakochanie, agresja i lęk, wstyd, pustka i obcość) oraz to, w jaki sposób je przyjąć.
ES: W ostatni karnawałowy wtorek 2024 roku, witamy państwa bardzo serdecznie.
WZ: „Niech żyje bal, bo to życie, to bal jest nad bale...”
ES: Witamy państwa bardzo serdecznie, Ewa Skrabacz.
WZ: I Wojciech Ziółek w karnawałowym nastroju. To ja naprawdę podkreślę.
Tłusty Czwartek, Walentynki czy Wielki Post?
ES: Tańce, głównie tańce, chciałoby się powiedzieć, ale my jednak nie w tę stronę pójdziemy, drogi ojcze. My nie będziemy się wstecz oglądać, ale w przód spojrzymy na jutrzejszą środę, czyli na Środę Popielcową. A przy okazji Walentynki może nam gdzieś też tam wybrzmią. Ja dostałam takiego mema w Tłusty Czwartek. „Tłusty Czwartek obchodzą wszyscy, ale Wielkiego Postu to już nie ma komu obejść.” Prawda to?
WZ: No ja bym niespecjalnie się z tym zgodził. Uważam, że Wielki Post raczej wszyscy zaczynają, może o wiele mniej kończy, ale na początku to naprawdę jest tłumnie i jest to szczera chęć, szczere pragnienie, żeby do Wielkanocy przygotować się jak najlepiej.
ES: A jednocześnie, mamy naprawdę sporo propozycji, one się właśnie w tym czasie pojawiają, które dotyczą tego przygotowania, które mają być jakąś podpowiedzią, jak to dobrze zrobić.
WZ: No tak, mamy propozycję, bo właśnie jest taka duża chęć, prawda? I to jedno drugie nakręca.
ES: Rynkowe podejście, podaż, popyt i te sprawy.
WZ: Tak jest, tak, zdecydowanie.
ES: No to my nie będziemy stać z boku, tylko też chcemy coś na ten czas zaproponować, na kolejne tygodnie wielkopostne.
WZ: A ponieważ łącznie z tym dzisiejszym tych wtorków będzie 7. To tak pomyśleliśmy, że może właśnie siedem uczynków miłosiernych co do duszy, a może co do ciała, ale potem pomyśleliśmy o czymś innym, że żeby w ogóle była mowa o miłosierdziu do kogoś czy do siebie, to trzeba dotknąć uczuć, że od tego się wszystko zaczyna, że to jest taki motor napędowy: „tam skarb twój, gdzie serce twoje”.
Uczucia chciane i niechciane
ES: Same uczynki miłosierne to przecież wyraz miłości jakby nie było, więc rzeczywiście te uczucia muszą być na początku, od nich zaczniemy. No ale właśnie wśród uczuć są takie, które są bardzo przyjemne. Są też takie...
WZ: Kiedy przychodzą, to aż chce się krzyczeć: uwaga!!! To uczucia niechciane, niech odejdą, niech się skończą...
ES: To prawda, prawie alarmistycznie wybrzmiewają i chciałoby się powiedzieć: nogi za pas, wiej, kto tylko może. Można uciec przed uczuciami?
WZ: No nie za bardzo, nie za bardzo. Nie ma gdzie...
ES: Właśnie, bo to nie kwestia prędkości tej ucieczki.
WZ: Tak, tak, nie ma gdzie, niestety. Z uczuciami trzeba się spotkać.
ES: Bo de facto trzeba by uciec od siebie.
WZ: Tak, z uczuciami trzeba się spotkać i to z tymi właśnie niechcianymi najbardziej.
ES: Dlaczego, jakoś tak masochistycznie?
WZ: Nie, to wręcz przeciwnie. Żeby oswoić, żeby oswoić to, co tak tam bardzo wyje, szczeka... Jak zwał, tak zwał, ale bez tego nie będzie spokoju.
ES: Czyli de facto wracając do tego, od czego zaczynaliśmy i do tych Walentynek trochę trzeba je pokochać.
Uczucia niekochane ks. Krzysztofa Grzywocza – plan na Wielki Post 2024
WZ: No tak, to jest to słowo, a ponieważ właśnie ten temat, temat takich uczuć w przepiękny sposób podjął w czasie jednej sesji u ojców salwatorianów ks. Krzysztof Grzywocz. To dlatego chcemy zmierzyć się albo lepiej powiedzieć, spotkać się z tymi niekochanymi uczuciami, bo tak je nazwał: uczucia niekochane.
ES: A, jako że nieraz robiliśmy tutaj za grupę ‘archeo’, to ja zdradzę, że w ręce trzymam te nagrania wydane na płytach CD. No, już troszkę ‘oldskulowo’ wyglądają. Oryginalne, z hologramem, wszystko się zgadza. „Kierownictwo duchowe a uczucia niekochane” – tak się nazywała ta konferencja, ta sesja.
WZ: Która potem została też i w formie książkowej wydana, zresztą tuż przed jego zaginięciem, prawda?
ES: Tak, to była ostatnia książka, którą ks. Grzywocz zredagował i tam są wszystkie te konferencje wydane zbiorczo. A my pójdziemy tym tropem, który ks. Krzysztof przygotował więc nasz plan na 6 najbliższych wtorków jest następujący: ‘życie duchowe i uczucia’, to pierwszy temat. ‘Zazdrość’, to pierwsze uczucie niepokoju.
WZ: Oj, tu będzie ciekawie?
ES: ‘Niespełnione zakochanie’.
WZ: To tutaj może ja coś powiem, tak?
ES: ‘Agresja i lęk’. To co ja mam wziąć na siebie?
WZ: No tak by wypadało, tak.
ES: Kolejno: ‘wstyd’. I na końcu ‘pustka i obcość’. No rzeczywiście, zestaw niełatwy.
WZ: Zestaw niełatwy i dlatego tym bardziej wymagający spotkania się z tą rzeczywistością. Bo bez oswojenia, bez przyjęcia, bez pokochania tych uczuć nie ma dojrzałości.
ES: Bo nie ma pełnego człowieka, bo to nie jest tak, że my w sobie pomieszczamy tylko to, co miłe, lekkiej, przyjemne. No ale właśnie.
WZ: I tylko tę część przygotowujemy do Wielkanocy, prawda? A to, co ciemne, a to, co kiepskie, zostawiamy...
ES: Na dodatek, nie tylko do zmartwychwstania, ale w ogóle do życia. Bez tego żyć się nie da. Powiedziałeś, że ksiądz Grzywocz podjął ten temat, no i zrobił to w sposób rzeczywiście tak...
WZ: Przepięknie...
ES: Tak bym powiedziała po grzywoczowemu, z wyjątkową wrażliwością, bo to taki człowiek był.
‘Kojący głos’ z Kościoła Mariackiego w Krakowie...
WZ: Z wyjątkową wrażliwością i również z tym jego stylem. Jeśli można, to ja pozwolę sobie na taką migawkę. Jeszcze mieszkałem w Krakowie. Idę wieczorem przez Rynek. Szedłem na Skarbową do naszego domu i przy kościele Mariackim, przed Kościołem Mariackim stoi tłum ludzi. I słychać przez głośniki głos Krzysia Grzywocza z tym jego ‘r’, który właśnie tym takim spokojnym głosem mówi bez żadnych jakiś tam młodzieżowych fajerwerków, bez opowiadania dowcipów. Tylko takim, wydawałoby się monotonnym głosem. Ale to był kojący głos. To zresztą to się w wielu wypowiedziach pojawiało. Ludzie mówili, że on mówił kojąco, prawda?
ES: Przyszło mi do głowy ‘hipnotyzująco’, jak powiedziałeś o tym tłumie, ale tak, tutaj bardziej adekwatne jest to słowo ‘kojące’. Pamiętam jak mojej znajomej, która była bardzo trudnej sytuacji, takiej życiowej, emocjonalnej, podrzuciłam MP3 ze zgranymi konferencjami ks. Krzysztofa. I ona później, kiedy już się wydobyła na powierzchnię po długim czasie, mówiła, że to, co pamięta z tamtego okresu, to właśnie jego głos. Ona powiedziała nawet, że do niej docierał tylko głos ks. Grzywocza, że cała reszta była jakoś poza zasięgiem. Jak rozumiem, była zbyt ciężka, nieznośna, żeby to wówczas tolerować. Ja sama zresztą poznałam ks. Krzysztofa też w trudnym dla mnie momencie życiowym. Ja się z nim na spowiedź umówiłam. To było nasze pierwsze spotkanie osobiste. Nie wiem, czy go znałam wcześniej z tych nagrań, z tych konferencji. Nie umiem sobie tego przypomnieć. Coś musiałam wiedzieć, bo jakoś go namierzyłam w opolskim seminarium, bo tam był ojcem duchownym, wykładowcą, zresztą również. I to spotkanie z tej spowiedzi przerodziło się później w kierownictwo duchowe długoletnie.
WZ: Prawie dziesięcioletnie, prawda?
ES: Tak jest, do momentu jego zaginięcia w 2017 roku w Alpach szwajcarskich. I to, co jest tym głównym skojarzeniem z ks. Krzysztofem, to właśnie owa wrażliwość, która tutaj wybrzmiała wielokrotnie, delikatność. I chcielibyśmy, da Bóg, że choć troszkę nam się uda, tak się obejść z tymi uczuciami niekochanymi...
WZ: Oczywiście, nie próbując naśladować Krzysia Grzywocza...
ES: O broń Boże, broń Boże.
WZ: Ale, przybliżając jego myśl, przybliżając to, co on nam mówił, a czasami nawet posługując się króciutkimi cytatami z jego konferencji.
ES: Tak sobie pomyślałam, że nie tyle idąc za jego myślą co za ‘czuciem’, bo ono mi się tu wydaje takie kluczowe.
WZ: Krzysztof te swoje ‘niekochane uczucia’ pokochał na tyle, że nie tylko jego to poruszało, ale i wszystkich tych, którym o tym opowiadał, więc, zapraszamy do takiej wielkopostnej wędrówki za nim.
ES: Do takiego spotkania, bo to słowo też bardzo kluczowe w jego myśli, w jego drodze. Być może dla kogoś to będzie pierwsze spotkanie z ks. Krzysztofem poprzez nas. Swoją drogą, tym większa odpowiedzialność. Będziemy wskazywać i czerpać, podpowiadając też, gdzie można znaleźć więcej tekstów, myśli, nagrań...
WZ: A zatem, zapraszamy. Do wędrówki, do spotkania i oczywiście do dialogów nie tylko naszych między sobą, nie tylko naszych z państwem. Ale również do dialogów z Krzysztofem. On już doszedł do celu. Więc to nie będą takie zwykłe dialogi. To będą z ks. Krzysztofem Grzywoczem... „Dialogi w połowie drogi”.
Skomentuj artykuł