Trudny do zdefiniowania, choć noszący bardzo swojsko brzmiącą nazwę gatunek literacki, jakim jest "przypowieść", wyrósł na gruncie greckiej "paraboli" oraz hebrajskiego "miszala". I chociaż również te gatunki dość skutecznie wymykają się próbom precyzyjnego określenia ich formalnych ram, można jednak wskazać ich niewątpliwą wspólną cechę: zalicza się je do grupy literatury mądrościowej, a więc takiej, której celem jest pouczanie, ale metodą jest tu odwołanie się do wyobraźni, aby drogą analogii przekazać treść ukrytą pod na pozór zupełnie innym obrazem.
Przypowieść nauczyciela – interpretacja ucznia
Przypowieść może być złożoną alegorią, prostą przenośnią, bajką, legendą, zagadką, a nawet zwykłym przysłowiem – we wszystkich tych przypadkach ważne jest jednak porównanie, nie tyle w obrębie samej opowiedzianej historii, ile raczej tego, co zostało opowiedziane, z życiem lub sytuacją samego słuchacza. Przypowieść bowiem jest gatunkiem, który wyłącznie wtedy ma sens i nabiera konkretnej treści, gdy następuje interakcja: ktoś przypowieść wygłasza, a ktoś inny jej słucha i ją interpretuje. Inaczej się nie da. Musi zaistnieć pewne porozumienie pomiędzy nauczycielem a słuchaczem: ten pierwszy przekazuje pewną myśl, ale to dopiero ten drugi nadaje przypowieści sens i ożywia ją poprzez własną reakcję. Talent i pedagogiczne umiejętności nauczyciela widoczne są w konstrukcji przypowieści (w tym, jak jest subtelna i brzemienna w treść) oraz w znajomości i w wyczuciu sytuacji życiowej słuchacza. Wiele jednak zależy również od inteligencji ucznia. Bez aktywnej i przeprowadzonej ad hoc interpretacji słuchacza przypowieść pozostaje martwa, nie istnieje.
Skorzystaj ze specjalnego rabatu - do 40 proc. na książki o tematyce biblijnej. Użyj kodu TB21
Nauczyciel posługujący się tą formą nauczania może przekazać zarówno prawdy uniwersalne (na przykład przypowieść Jezusa o drzewie i jego owocach: dobre nie wydaje złych owoców i odwrotnie; por. Łk 6,43–45), jak też odnieść się do konkretnej, nieraz bardzo partykularnej sytuacji, związanej chociażby z grzechem wymagającym natychmiastowego nawrócenia. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku gwałtownej reakcji proroka Natana na grzech króla Dawida (por. 2 Sm 12,1b–4), do historii którego jeszcze wrócimy.
Bez aktywnej i przeprowadzonej ad hoc interpretacji słuchacza przypowieść pozostaje martwa, nie istnieje.
Przypowieść, ze względu na kluczową rolę, jaką w jej tworzeniu odgrywa interpretujący ją słuchacz, może nieść nieco niejednoznaczne przesłanie. W ekstremalnym przypadku może dojść do zupełnie wypaczonego zrozumienia, prowadzącego do mylnego przekonania, że treści wynikające z nauczania nie dotyczą mnie, ale innych („Czy do nas mówisz?” – pyta Jezusa Piotr; Łk 12,41) lub do – wynikającej z niezrozumienia intencji nauczyciela – całkowitej blokady uniemożliwiającej wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków (jak wtedy, gdy uczniowie pytają o klucz interpretacji przypowieści o siewcy; por. Łk 8,9). Jednak ze względu na bardzo konkretne określenie adresata przypowieść zawsze wpisana jest w konkret życia człowieka, a więc klucz interpretacyjny podpowiada niejako sam kontekst nauczania. Bez niego przypowieści mogą stać się zwykłymi bajkami.
Konkretny kontekst, istotny detal, ukryte kody
Z pokusą takiego potraktowania przypowieści musimy niejednokrotnie zmagać się, gdy czytamy Ewangelie (łatwo nam powtórzyć przytoczone już wyżej słowa Piotra: „Czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”). Ale choć zwięzły charakter przekazu ewangelicznego często pozbawia nas oryginalnego kontekstu całego wykładu Jezusa – który musiał być nieraz długi, jak wtedy gdy rozmnażał chleb dla słuchaczy, którzy długo już trwali przy Nim i byli głodni – to jednak z pomocą przychodzą nam sami ewangeliści wprowadzający nas niejednokrotnie w temat nauczania. Na przykład przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest odpowiedzią Jezusa na pytanie konkretnego człowieka o to, kto jest jego bliźnim (por. Łk 10,29), a przypowieść o uczcie jest reakcją na zajmowanie przez gości najlepszych miejsc przy stole (por. Łk 14,7). Jednak oprócz samego kontekstu właściwe zrozumienie przypowieści w dużej mierze zależy od umiejętności inteligentnego zwracania uwagi na szczegóły i detale. Na przykład w przypowieści o zagubionej drachmie (por. Łk 15,8–10) ważne jest nie tylko to, że pieniążek się zgubił, a potem odnalazł, co stało się powodem radości, ale też to, że aby coś odnaleźć, trzeba posprzątać mieszkanie, a w tym kluczową rolę odgrywa nie tylko miotła, lecz także lampa; nie bez znaczenia są również śmieci, pośród których być może znajduje się też inne zagubione skarby. Morał przypowieści może być bardzo złożony, zależnie od osobistej sytuacji i kondycji słuchacza może też doprowadzić do różnych wniosków.
Nauczanie w przypowieściach można porównać do malowania obrazu, w którym nauczyciel zawiera ukryte kody do zidentyfikowania, odczytania, zinterpretowania, a następnie wcielenia w życie. Ciekawe jest to, że tak jak po obrazie można poznać jego autora i ewentualnie uczniów, tak jest też z tą formą literacką – artysta ma swój styl, działa w obrębie określonego kierunku, zostawia charakterystyczne dla siebie ślady. Interpretator może po nich poznać mistrza, ale – łatwiej mu jest zrozumieć pełny przekaz obrazu, a nawet ubogacić go przez własną interpretację, jeśli zna sposób myślenia nauczyciela.
Nauczanie w przypowieściach można porównać do malowania obrazu, w którym nauczyciel zawiera ukryte kody do zidentyfikowania, odczytania, zinterpretowania, a następnie wcielenia w życie.
Aby wszystko, co do tej pory zostało powiedziane, poprzeć konkretnym przykładem, przyjrzyjmy się wspomnianej już wcześniej przypowieści o owieczce, w której to historii głębokie przesłanie – i napomnienie – zawarł starotestamentowy prorok Natan.
Znaczący drugi plan
Jak wiemy, król Dawid, sympatyczny rudzielec – którego Bóg powołał z pastwiska – miał w życiu trochę pod górę. Był najmłodszy z braci, a co za tym idzie – swoi go kochali, ale nie do końca poważnie traktowali; jednak to on otrzymał od Boga wielką, choć trudną misję. Kiedy zaczął odnosić sukcesy, z powodu ludzkiej zazdrości kilkakrotnie popadł w niemałe tarapaty, tak że musiał uciekać, aby ocalić własne życie. Nawet kiedy już został królem, w wyniku chorych ambicji i politycznych przepychanek, jego zaciętym wrogiem stał się własny syn. Nie brakowało mu trosk, ale też niezrozumiała jest dla nas dobroć i cierpliwość Boga wobec Dawida, który cieszył się nieustannym błogosławieństwem i pewnie dzięki temu mógłby powiedzieć, że niczego mu nie brakowało, jak wielu z nas. Czy naprawdę niczego?
Niestety, ten dobrobyt trochę przewrócił mu w głowie i sprawił, że zupełnie bezmyślnie albo w przekonaniu, że królowi wszystko wolno, sięgnął po to, co zgodnie z przykazaniem Bożym nie było jego własnością: po cudzą żonę. W swym zaślepieniu nie przewidział konsekwencji, jakie czyn ten mógł sprowokować. Aby zachować twarz wobec innych, posunął się do kolejnych podłości, w klasyczny sposób – zgodnie z diabelską logiką – postępując „od złego do jeszcze gorszego…”[1]. Kiedy już wydawało mu się, że ocalił swe dobre imię, że udało mu się oszukać cały świat i zataić własny grzech, zupełnie niespodziewanie pojawił się u niego prorok Natan, który nie działał z własnej inicjatywy, ale z natchnienia samego Boga. Prorok opowiedział mu następującą przypowieść: „W pewnym mieście było dwóch ludzi, jeden był bogaczem, a drugi biedakiem. Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła, biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył. On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi, jadła jego chleb i piła z jego kubka, spała u jego boku i była dla niego jak córka. Raz przyszedł gość do bogacza, lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła, czym mógłby posłużyć podróżnemu, który do niego zawitał. Zabrał więc owieczkę owemu biednemu mężowi i tę przygotował człowiekowi, co przybył do niego” (2 Sm 12,1–4).
Na obrazie wyszukanego poczęstunku przygotowanego dla bezimiennego podróżnego kończy się ta przypowieść. Właściwie jest to kluczowy obraz tego nauczania. Gdybyśmy mieli namalować – wzorem starych fresków kościelnych – obraz przedstawiający tę przypowieść, to na pierwszym planie mielibyśmy właśnie stół z dużym półmiskiem dobrze wypieczonej baraniny z dodatkiem ćwiartek cebuli i gotowanej kapusty, a wszystko byłoby przyozdobione rozmarynem z dodatkiem pestek granatu. Przy stole siedziałby elegancko ubrany bogacz, zadowolony ze swej gościnności (przecież zgodnie z nakazem Prawa Pańskiego dobrze przyjął podróżnego), no i sam gość, nieświadomy, w jak okrutną grę został wciągnięty. Bogate wnętrze komnaty i obowiązkowa służba podkreślałyby zamożność gospodarza. Aby dobrze odmalować kontekst, tak plastycznie nakreślony przez proroka Natana, gdzieś na drugim planie tego obrazu należałoby umieścić liczne stada zwierząt, na wzgórzach gaje oliwne i winnicę. Po drugiej stronie, wciąż na drugim planie, należałoby namalować ubogi dom oraz gospodarza-biedaka, a także jego zapłakane dzieci, bo te najlepiej potrafią okazać żal po stracie domowego zwierzaka, którego traktują jak członka rodziny…
To wszystko, co znalazło się na drugim planie, stanowi tło i kontekst całej tej historii, konieczny jednak dla zrozumienia właściwej interpretacji opowiadania, w którym pod wszystkimi jego elementami ukryte są zupełnie inne osoby, sytuacje i emocje. Podobnie zresztą jak cały kontekst życia króla Dawida bardzo pomaga w zrozumieniu, jak konsekwentnie i cierpliwie działa duch, który sprowadza go z dobrej drogi i tego utalentowanego i podziwianego człowieka wprowadza w mroki zła, gdzie każdy porusza się po omacku.
Obraz odmalowany przez Natana okazał się na tyle autentyczny, że król Dawid, nie czekając na konkluzję proroka, zareagował w sposób spontaniczny i jednoznaczny, tym samym w bardzo konkretny sposób dopowiadając zakończenie tej historii.
Obraz, do którego sami pozujemy
W tym wszystkim Natan okazał się perfekcyjnym nauczycielem – widać tu jego wielkie życiowe doświadczenie i mądrość. Z jednej strony przedstawił sprawę na tyle plastycznie, że Dawid w spontaniczny sposób na nią zareagował, jednak zrobił to tak, że król – na którym spoczywał obowiązek sądzenia – przekonany co do własnej mądrości, potraktował przypowieść jako opowiadanie o kimś zupełnie innym. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi Natan był w stanie sprowokować reakcję pozbawioną znamion obrony samego siebie, bo jak wiemy, nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie.
Widzimy więc, że dobra i trafnie dobrana przypowieść musi być skonstruowana z myślą o konkretnym słuchaczu, koniecznie z uwzględnieniem jego aktualnej sytuacji życiowej i kondycji moralnej. W obrazie przedstawionym w przypowieści słuchacz musi rozpoznać własny portret. Czasami dokonuje się to automatycznie, a czasami nauczyciel musi pomóc w tej identyfikacji. To właśnie dlatego Natan mówi z naciskiem: „Ty jesteś tym człowiekiem” (2 Sm 12,7), a Jezus wskazuje „Wy jesteście solą ziemi i światłem świata” (por. Mt 5,13.14). Przypowieść jest obrazem, do którego sami pozujemy. Jest filmem o nas nakręconym z ukrycia. Jest fotografią, którą ktoś zrobił nam znienacka i niespodziewanie. I tylko na takiej fotografii widać, czy uśmiechamy się ładnie, czy brzydko…
[1] Por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, Kraków 2002, 314.
* * * *
Skomentuj artykuł