Dusze czyśćcowe zamiast budzika? Paweł Krupa OP: to nie jest autosugestia
Przyznam się, że sięgałem po pomoc dusz czyśćcowych w materii porannego wstawania – nigdy na próbę lub dla przeprowadzenia eksperymentu, tylko wtedy, gdy byłem w prawdziwej potrzebie – i nigdy się nie zawiodłem.
Moc z zaświatów działa w obie strony – w końcu nie na darmo mówimy o świętych obcowaniu i dusze czyśćcowe czasem się nam odwdzięczają za naszą modlitwę. Oczywiście wszystko za Bożym przyzwoleniem. Już widzę, jak niektórzy czytelnicy odkładają w tym miejscu książkę i myślą sobie: Krupa zwariował na stare lata. Otóż nie zwariowałem, tylko staram się zrozumieć rzeczywistość, a ta wyraźnie na coś takiego wskazuje.
Tak przynajmniej było w przypadku mojej mamy. Przez całe życie pracowała jako pielęgniarka w systemie trzyzmianowych dyżurów, a ponadto nie raz zmuszona była brać nadgodziny. Zmęczona i zapracowana, czasem bała się, że zaśpi, bo nie usłyszy budzika. A czasem po prostu budzika nie było. Zawsze jednak wstawała na czas i kiedy zapytałem ją któregoś razu o tajemnicę tej punktualności, odpowiedziała z prostotą: „Zawsze przed snem modlę się za dusze czyśćcowe i proszę, żeby mnie obudziły o tej i o tej godzinie – ot, i sprawa załatwiona”. „I one cię budzą?”, zapytałem zdziwiony. Odpowiedziała twierdząco, jakby to była rzecz najnaturalniejsza w świecie, i wyjaśniła, że tej metody nauczyła się od swojej matki, naszej kochanej babci Heleny.
Nie brzęczały mi nad uchem potępieńcze łańcuchy ani nie chwytała mnie za ucho zimna koścista dłoń – po prostu budziłem się, kiedy było trzeba.
Przyznam się, że i ja czasem sięgałem po pomoc dusz czyśćcowych w materii porannego wstawania – nigdy na próbę lub dla przeprowadzenia eksperymentu, tylko wtedy, gdy byłem w prawdziwej potrzebie – i nigdy się nie zawiodłem. Nie brzęczały mi nad uchem potępieńcze łańcuchy ani nie chwytała mnie za ucho zimna koścista dłoń – po prostu budziłem się, kiedy było trzeba.
Teraz uwaga dla sceptyków: wiem, co to jest autosugestia, i jestem przekonany, że to nie było to. Nikogo też nie zmuszam, aby mi wierzył. Dzielę się tym, co przeżyłem, i dziecięcą wiarą wyrosłą z prostej ludowej pobożności. Wierzę, że takie rzeczy są możliwe. Powtórzę: jeśli coś takiego się dzieje, to tylko z woli Boga, bo każde działanie świętego, każde działanie duszy po śmierci, jeżeli nie jest potępiona, dzieje się za wiedzą Boga i z Jego błogosławieństwem.
Na koniec uwaga dla zaniepokojonych: zwykle używam budzika.
Tekst pochodzi z książki: "Moc z zaświatów"
Skomentuj artykuł