Gdy USG wykazało ogromnego guza, zaczęłam codziennie odmawiać modlitwę do świętej Rity. Stał się cud
"Wiedziałam, że sprawa jest bardzo trudna. Do dziś nikt nie pojmuje (łącznie z lekarzem), że tak wielki guz nowotworowy nie naciekał". Przeczytaj świadectwo cudu, który dokonał się za wstawiennictwem świętej Rity.
W lutym ubiegłego roku u mojej mamy rozpoznano raka trzustki. Na USG guz był ogromny, a tomografia komputerowa tylko to potwierdziła. Nie wiedziałam co robić, bałam się okropnie.
Zaczęłam codziennie odmawiać modlitwę do świętej Rity. Równocześnie szukałam lekarza, który byłby w stanie podjąć się operacji mamy. Wiedziałam, że sprawa jest bardzo trudna. Zapisałam mamę do kilku specjalistów ale terminy były odległe. Aż pewnego dnia zadzwoniła pani z rejestracji, aby poinformować, że zwolniło się miejsce do wybitnego specjalisty, chirurga onkologa.
Mama pojechała do tego profesora, a kilka dni później była już na stole operacyjnym. Cały czas, codziennie odmawiałam modlitwę do świętej Rity. Operacja mamy trwała prawie 12 godzin! Była bardzo skomplikowana i ryzykowna. Ale udała się! Mamie usunięto całego guza. Badanie histopatologiczne nie wykazało żadnych nacieków nowotworu. Po operacji mama przeszła chemioterapię.
Dziś minął ponad rok od operacji mamy. Nie ma przerzutów, mama czuje się dobrze. To, że zwolnił się termin do profesora, który zechciał operować mamę, że guz nie naciekał (mimo, że był ogromny), że minął już ponad rok od operacji, a mama czuje się dobrze (przy tego typu nowotworach rokowania są bardzo złe) to cud, który jest wynikiem wstawiennictwa świętej Rity u Boga. Do dziś nikt nie pojmuje (łącznie z lekarzem), że tak wielki guz nowotworowy nie naciekał.
Skomentuj artykuł