#Ewangelia: jak Jezus rozwiązuje problemy?
(fot. shuttestock.com)
Mieczysław Łusiak SJ
Słowa Ewangelii [Mk 9, 30-37]
Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».
Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ
Do naszej wielkości, którą otrzymaliśmy od Stwórcy w chwili stworzenia nas, nic już nie da się dodać. Każdy z nas jest bowiem dzieckiem Boga, a to jest największa godność, jaką można mieć we wszechświecie (większy jest tylko Bóg).
Przyjęcie tej prawdy powoduje, że jakiekolwiek porównywanie się między nami dla określenia kto jest większy nie ma żadnego sensu. Dlaczego mimo to porównujemy się? Bo nie wierzymy w swoją wartość i chcemy ją sobie udowodnić przez porównywanie się. A może też przeczuwamy, że uznając naszą wzajemną równowartość nie będziemy mogli uzasadnić naszego braku miłości? Odkrywając bowiem wielką wartość (wrodzoną) drugiego człowieka, natychmiast go pokochamy, nawet jeśli nas krzywdzi.
Komentarz Wojciecha Jędrzejewskiego OP
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł