Wątpiący uczniowie. To dowód ‘autentyczności’ orędzia wielkanocnego. Ewangelista nie kreuje rzeczywistości, nie upiększa jej. Takie jest życie i doświadczenie ucznia – mała wiara. Apostołowie nie wierzą świadectwu niewiast, mamy niewiernego Tomasza, błądzących uczniów. To wszystko się składa na wielkanocne doświadczenie.
„Nie przeszkadzajcie im”. Uczniowie mają błędne wyobrażenie, co jest właściwe w oczach Pana. Nie patrzą na to, co wewnątrz, ale na zewnętrzne pozory. Jezus broni dzieci, bo one są jedynymi, przychodzącymi do Niego bezinteresownie. Dzieci wyczuwają instynktownie nieszczerość.
Zamysł Boga nie jest przeciwko człowiekowi, nie jest nieznośnym ciężarem. Jego dziełem jest łączyć. Bóg nie wystawia człowieka na próbę niemożliwą do spełnienia.
Uczniowie są przed najważniejsza próbą, jakiej zostali poddani. Uczestniczą w wydarzeniach, ale nie do końca rozumieją ich sens i znaczenie. To jest także doświadczenie każdego z nas. Nie jesteśmy panami życia, wydarzeń. Nie znamy też siebie wystarczająco. Często żyjemy złudzeniami, fałszywymi wyobrażeniami, naiwnością albo lękiem.
‘Być z nami’. Świat religijny często jest kuszony przez fanatyzm, podejrzliwość wobec innych. Tu nie chodzi tylko o tolerancję, świecką cnotę. Człowiek zjednoczony z Panem w innych widzi braci, których ma miłować, a nie nieprzyjaciół, których ma zwalczać.
Życie każdego z nas toczy się w zwyczajności miejsc i osób. Jezus poucza także każdego z nas, nie wyrywając ze zwyczajnych środowisk naszego życia. Chce jednak formować nas w uważności, bez niepotrzebnych rozproszeń.
Miłość to bycie z drugim w krzyżu nawet wtedy, kiedy nic nie możemy uczynić. Możemy tylko ‘współ-czuć’, przekraczając próg samotności. Krzyż wziął się ze współczucia Boga do człowieka, który się zagubił. Z naszego doświadczenia współczucia ‘obok krzyża’ rodzi się nowy człowiek.
Pewne zdanie, które kiedyś usłyszałem od jednego księdza, bardzo mocno utkwiło mi w pamięci i od lat we mnie pracuje: Kościół nie może iść z duchem czasu, ale ma iść z Duchem Świętym. Dziś wiem, że nie jest to tak czarno-białe, jak na pierwszy rzut oka może się wydawać, gdy słyszy się te słowa. Owszem, to pod wpływem Ducha Świętego mamy się rozwijać jako Kościół i jako poszczególni jego członkowie – dzięki Jego mocy i Jego inspiracji. Sztuką jest jednak dostrzec, gdzie On jest i kiedy tchnie swoją łaską. Dzisiejsza uroczystość Pięćdziesiątnicy niech więc skłoni nas do głębokich przemyśleń i podjęcia próby nazwania, kim jest dla nas Ten, którego Jezus nazywa Parakletem, oraz określenia, w jaki sposób w nas działa.
Jezus stanął pośrodku mimo zamkniętych drzwi. Strach dzieli i zamyka ludzi. Przyjmują postawę obronną i atakują innych. Jezus przychodzi ‘pomimo’ naszych zamknięć i nieporadności. Wspólnota nie powinna skupiać się na własnych nieszczęściach, ale trwać w Jego imieniu, otwierając się na Jego miłość.
„Ty pójdź za Mną!” Jezus uzmysławia Piotrowi jaka jest jego rola. Jest tak wiele rzeczy, które nas rozpraszają na drodze Bożej, domysłów, pytań, które zadajemy, uzależniając od tego nasze zaangażowanie. Jezus przywołuje Piotra do skoncentrowania się na swoim powołaniu i misji.
W dzisiejszej Ewangelii wybrzmiewa dobitnie konieczność uleczenia rany potrójnego zaparcia. Doświadczenie grzechu u Piotra nie jest ostatecznym słowem w tej historii. Uzdalnia go do zrozumienia misterium krzyża Pańskiego, jako miejsca miłości i przebaczenia oraz do przyjęcia go. Wyrywa go więc z polegania na własnej sprawiedliwości.
W święto św. Andrzeja Boboli SJ, męczennika jedności, jesteśmy wezwani, aby odnajdywać w sobie przestrzeń do przebaczenia i pojednania, wsłuchując się w słowa modlitwy Pana.
„Oni nie są ze świata”. Uczniowie, tak, jak Jezus, uznają swoje pochodzenie od Boga. ‘Nie są ze świata’, bo czują się synami i żyją jak bracia. Są też przez Jezusa posłani do świata. Ta misja nie jest zarezerwowana dla wybranych. Każdy uczeń jest posłany przez Boga do braci, którzy są ‘na świecie’.
Przykazania traktujemy często formalistycznie. Ich przestrzeganie nie wydaje się być przejawem miłości, ale obowiązkiem, czasami ciężarem. Warto się przyjrzeć temu, jakie wyobrażenia we mnie dominują w tym względzie, bo Jezus mówi jasno: ich przestrzeganie pokazuje naszą miłość i przyjaźń z Nim.
Deon.pl
Często próbujemy radzić sobie sami, bez Boga. To jest jednak ślepy zaułek. Trzeba zdobyć się na odwagę, by przyjąć i wyznać, że „On zwyciężył świat”.
Przykuwa uwagę to, co dzieje się na Górze Oliwnej. Niecodzienne zjawisko, by człowiek unosił się w stronę nieba i znikał. Nie dziwi więc, że Apostołowie patrzą się bez końca w punkt, w którym po raz ostatni widzieli fizycznie swojego Mistrza. Nie zdziwiłoby, gdyby chcieli postawić tablicę w miejscu, gdzie po raz ostatni widzieli Pana.
Głosić Ewangelię wszędzie. Zwykle utożsamiamy nasze życie religijne z liturgią, modlitwą czy praktykami duchowymi w kościołach czy kaplicach. Głosimy, jednak Ewangelię całym naszym życiem, we wszelkich jego przejawach. Nic nie jest wykluczone.
„Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat”. Każdy z nas potrzebuje być częścią ważnej historii. Wiedzieć, skąd jest i po co przyszedł na świat, po co żyje. To jest zadanie, przed jakim każdy z nas staje, odkryć swoje powołanie i być mu wiernym.
Ciemność ma nadzieję, że ujarzmiła światłość. Ale świat zostanie ocalony, smutek zamieni się w radość. Świat bardzo często rzuca wyzwanie człowiekowi wierzącemu. Nie przyjmuje świadectwa, wystawia na próbę, a nawet prześladuje. To nie jest powód do rozpaczy.
Uczniowie żyją w świecie swoich niepokojów i strachu. Nie pojmują tego, co Jezus mówi. Są zamknięci w świecie swoich wyobrażeń i niepokojów. Ważne jednak, że słyszą Słowo. Ono przyniesie owoc i zostanie zrozumiane w swoim czasie.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}