Nie chcemy widzieć proroków. Mamy w głowie swoje wyobrażenia. Wizjoner, prorok, nierzadko burzy nam nasze wizje rzeczywistości. Unosimy się, czujemy opór i buntujemy się, ale najczęściej są to miejsca, które potrzebują w nas uleczenia. Zamiast odrzucać, skorzystajmy z ich podpowiedzi.
„Może wyda owoc”. Drzewo figowe jest obrazem miłosierdzia Boga, który daje nam czas i możliwości do nawrócenia i przemiany życia. On nie zmusza do niczego, daje wolność, ale jest też roztropnym Ojcem, któremu zależy na swoich dzieciach i wspomaga je na drodze nawrócenia.
Rozważanie cierpienia Jezusa w życiu chrześcijan nie ogranicza się wyłącznie do wielkopostnych nabożeństw Gorzkich Żalów, Drogi krzyżowej czy rozważania bolesnych tajemnic różańca - zresztą poza tym pierwszym nabożeństwem, wszystkie inne odprawiane są także poza liturgicznym czasem umartwienia i pokuty.
Czy potrafimy cieszyć się z czyjegoś powrotu i nawrócenia, czy raczej kalkulujemy, kto na co zasłużył? Przypowieść o synu marnotrawnym to nie tylko historia zagubienia, ale także opowieść o zazdrości i potrzebie głębokiej przemiany serca. Miłość Ojca nie kieruje się logiką zasług, lecz bezwarunkową hojnością.
Postępowanie gospodarza wydaje się być naiwne i jest niezrozumiale łatwowierne. Idzie to w poprzek naszym myślom. Dzisiaj cenimy sprawczość, zdolność do przeprowadzania własnych placów. Droga Boża jest inna. To droga krzyża.
Przyszłość zależy od doczesności, od tego, czy umieliśmy żyć miłosierdziem. Obraz piekła i nieba ma ukształtować i wzmocnić motywacje do podejmowania właściwych decyzji życiowych.
Co robić, żeby zrealizować Boży plan? Józef nerwowo poszukuje wyjścia z trudnej sytuacji. Prawo bowiem nie dopuszczało ‘potajemnego’ oddalenia. Rozwiązaniem jest bycie sprawiedliwym. Słuchanie, szukanie większego dobra, wzięcie odpowiedzialności za innych.
Ewangelia nie jest teorią, ale świadectwem życia. Uczniowie nie mogą wywyższać się, nikogo nie mogą upokarzać, mają służyć. Mają żyć, jak ich Mistrz, Jezus. Nie skupiają ludzi na sobie, ale wskazują na Pana.
Miłosierdzie to nie pobłażliwość czy lekceważenie. To hojne usprawiedliwienie i przebaczenie wszelkiego grzechu. Dla Ewangelisty słowa Jezusa są regułami, jakie powinny regulować życie wspólnoty chrześcijańskiej.
„O Tobie mówi serce moje: «Szukaj Jego oblicza!». Będę szukał oblicza Twego, Panie” (Ps 27,8). To zdanie, które dostajemy w tę drugą niedzielę Wielkiego Postu, może brzmieć dla nas trochę górnolotnie, ale w rzeczywistości dotyka najprostszej tęsknoty człowieka. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że wołamy o Bożą obecność. W zwyczajnych sytuacjach dnia codziennego, w naszej modlitwie, a czasem w głębokich zakamarkach duszy pragniemy doświadczyć Boga, chcemy Go zobaczyć – nie tyle oczyma ciała, ile sercem: „Pan moim światłem i zbawieniem moim” (Ps 27,1).
Uczniowie po wejściu na górę i w stresie, w jakim byli, posnęli. Jest to zapowiedź snu w ogrodzie Getsemani, przed męką Pana. Doświadczenie Przemienienia jest im dane jako przygotowanie do czekających ich przeżyć. Człowiek jest onieśmielony chwałą Boga. Nie wie, co ma mówić, jak ma zareagować, jest to przed nim zakryte.
Miłować tych, którzy nas kochają, to naturalne. Ale co z tymi, którzy nas ranią, odrzucają lub nawet prześladują? Jezus proponuje radykalną drogę – miłość nieprzyjaciół. Nie chodzi o uczucia, ale o wybór, który kształtuje nasze serca. Jak nauczyć się przebaczać i odrzucać logikę zemsty, by żyć w prawdziwej wolności?
Odczuć nie możemy sobie narzucić, ale w zgodzie nie to jest najważniejsze. Najistotniejsze jest chcieć to zrobić, mieć odpowiednie nastawienie.
Czy modlitwa może być natarczywa? Jezus zachęca do wytrwałego proszenia i ufnego zwracania się do Boga. Nie jesteśmy intruzami w Jego planie, lecz dziećmi, które mogą śmiało wyrażać swoje pragnienia. Jednak obietnica Bożej hojności łączy się także z wezwaniem do czynienia dobra innym – nie z obowiązku, lecz z autentycznej miłości. Jak nauczyć się tej postawy w codziennym życiu?
On nie narzuca się, nie niszczy naszej wolności. Znakiem jest nie tylko Jego słowo, ale przede wszystkim postępowanie. On uczy nas, że to, co jest ubogie, pokorne, służebne, co czasami jest krzyżem, to pozwala nam Go zobaczyć.
Wielu komentatorów nazywa tę modlitwę "streszczeniem całej Ewangelii". Uczy nas ona nie tyle mówienia do Boga, ale raczej stawania przed Jego obliczem, by wejść w dialog. Działa przede wszystkim Bóg, ale ja muszę się temu poddać.
Codzienne decyzje i wybory wpływają nie tylko na ziemski los, ale i na wieczność. Jezus nie straszy, nie chce wzbudzać grozy. Uczy nas odpowiedzialności, mówiąc niejako ‘to, co czynisz drugiemu ma znaczenie, będzie kryterium oceny twojego działania’.
Widzimy dziś Jezusa, który po chrzcie w Jordanie „wiedziony był przez Ducha na pustyni” (Łk 4,1). Wchodzi w miejsce odosobnienia i samotności. Jest to jednak samotność pozorna, bo paradoksalnie właśnie tam, pośród pustkowia, doświadczy najpełniej bliskości Ojca i prowadzenia Ducha. Słyszymy o walce z pokusą, o zmaganiu z pragnieniami, które – gdy wymkną się spod kontroli – odbierają człowiekowi wolność. Otrzymujemy również drogowskazy, jak tę wolność ocalić i pielęgnować. Są nimi: modlitwa, post i jałmużna – praktyki, które nie tylko przypominają o tym, co w życiu najważniejsze, ale uczą także, jak odkrywać Boga w naszej codzienności.
Działanie złego ducha przejawia się na różne sposoby w historii świata i człowieka. Jeszcze przed rozpoczęciem działalności Jezus musi stawić czoła mocom zła. Jezus opiera się pokusie chleba, przekształcenia kamienia w chleb, bo sam stał się Chlebem, ale nie na pokaz, tylko dla nakarmienia braci.
To Jezus wybiera i powołuje swoich uczniów. Jego spojrzenie jest wyzwalające, przywracające do życia tych, którzy uwikłali się w różne grzechy i słabości. Na Jego słowo zmartwychwstajemy.
{{ article.description }}