Maciej Biskup OP: Kościół musi być bardziej pokorny, słuchający, prosty, ubogi
"Jezus ciągle się znajduje w kryzysie, ewangelia jest w samym środku kryzysu. Musimy się skonfrontować z tym kryzysem, który nas dzisiaj dotyka" - mówił dominikanin podczas spotkania autorskiego wokół książki "Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc Kościoła".
Spotkanie odbyło się 1 czerwca w w klasztorze dominikanów w Łodzi. Angelika Szelągowska-Mironiuk rozmawiała z Maciejem Biskupem OP o osobach zranionych w Kościele, o potrzebnej czułości w głoszeniu ewangelii, o kryzysie wspólnotowości w Kościele oraz o tym, jak mogłaby wyglądać formacja przyszłych księży.
Dominikanin przyznał, że spotyka się z osobami zranionymi, także poprzez sakrament pojednania. "Takie osoby bardzo potrzebują nadziei. To, co najbardziej zostało w tych ludziach zranione, to godność dziecięstwa bożego" - mówił.
Zwrócił uwagę na to, że nie mamy czułości dla samych siebie. "Jak nie mamy tej czułości wobec siebie, to nie mamy jej też z innymi" - podkreślił. Według niego największą katechezą nie są słowa Jezusa, ale On sam. Przypomniał, że to ewangelia jest najbardziej czułym narratorem.
Odniósł się także do formacji kapłanów. Zaznaczył, że doświadczenie terapii jest coraz bardziej popularne. "Przygotowujący się do kapłaństwa ich formacja powinna bardziej polegać na byciu uczniem" - podkreślał.
Mówił o lękach w ludziach Kościoła, którzy boją się takiej wiary, która doświadcza ciągle pewnego zdezorientowania. "Kościół jest jak taka toksyczna mama, która nie chce, żeby jej dziecko dorosło. Jesteśmy toksycznymi duchownymi, którzy nie chcą, żeby wierni dojrzeli w wierze" - wyznał.
Na koniec zapytany o to, jaki będzie Kościół po kryzysie, odpowiedział: "Jeśli ma przetrwać, to musi być bardziej pokorny, słuchający, prosty, ubogi".
Skomentuj artykuł