Nasz syn urodził się dzięki wstawiennictwu św. Jana Pawła II
Podczas uroczystości miałam ciary na plecach, motyle w brzuchu i radość taką, że nie mogłam powstrzymać łez. Co za wspaniały zbieg okoliczności. Czyżby Ktoś napisał za nas tak cudowny scenariusz?
Jesteśmy małżeństwem od prawie 15 lat. Przez pierwsze dwa lata małżeństwa nie miałam żadnego nacisku emocjonalnego ani społecznego, aby być mamą. W ogóle uważam, że nie powinniśmy za nikogo decydować w tej sprawie.
Po około 2 latach zaszłam w ciążę; niestety w 12 tygodniu poroniłam. Na początku był szok, ale pogodziłam się z wolą Bożą. Nie miałam do nikogo żadnych pretensji. Tym bardziej, że miałam wsparcie w mężu i w bliskich. Wiedziałam, czułam, że jestem młoda i wszystko przede mną. Zaufałam życiu.
Minęły kolejne 2 lata i sytuacja znów się powtórzyła. Ok. 8 tyg. na usg widać i słychać było bijące serce, a już ok.12 tyg., przy kolejnych usg, dziecina nie rosła i nie było słychać serduszka. Tym razem zrobiło mi się smutno, ale jak wcześniej, zaufałam.
Mijały lata. Moje (nasze) wizyty u specjalistów nie potwierdzały nic, co by złego działo się z naszym zdrowiem. Lekarze mówili, że przyczyn może być mnóstwo. Nie ukrywam, że jak dowiedziałam się, jakie są ceny badań genetycznych to... zaakceptowałam sytuację i wytłumaczyłam sobie, że widocznie Bóg ma wobec nas inny plan.
Mijały lata. W międzyczasie rozprzestrzeniał się kult św. Jana Pawła II. Często prosiłam go o wstawiennictwo (jeszcze wtedy nie do końca, według procedur Kościoła) i o pomoc w rozwiązaniu problemów dnia codziennego, o siłę... I nastąpił dzień kanonizacji. Przyjaciółka rodziny powiedziała nam, że właśnie jedzie na uroczystości do Watykanu i jeśli mamy prośby, zawiezie je do o. Pio. Nasza prośba była jednoznaczna - chcielibyśmy, jeśli taka jest wola Boża, po prawie 9 latach małżeństwa zostać rodzicami.
Do tej pory, absolutnie nie mieliśmy presji. Korzystaliśmy z życia i nikogo o nic nie obwinialiśmy. I nadszedł TEN dzień. Wczesną jesienią poczułam to COŚ. Jestem w ciąży. Pierwsze badania, usg, wszystko przebiegło pomyślnie, a lekarz powiedział, że poród planowany jest na 27.04.2015. Wyszłam z wizyty w pełni szczęśliwa i pełna nadziei, ale z racji poprzednich problemów prosiłam Boga, żeby już nic złego się z dzidzią nie stało. I po kilku dniach, oprócz zaufania, że będzie dobrze, poczułam ciepło w sercu. Zorientowałam się, że termin porodu mam w rocznicę kanonizacji św. Jana Pawła II. Poczułam, że to CUD. Ciąża przebiegała pomyślnie. Syn rósł zdrowy i silny. Pomału zbliżał się miesiąc, w którym miał się urodzić. Tygodnie poprzedzające narodziny nie były łatwe. Mąż chorował, był w między czasie w szpitalu. Ja w zaufaniu czekałam na narodziny syna. Prosiłam tylko Boga, żeby z powodu sytuacji i stresu dziecko nie urodziło się za wcześnie. Zaufałam.
I przyszedł ten dzień. Wieczorem, w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego, odeszły mi wody. Następnego dnia urodził się Jan. Radość tego dnia była ogromna. Mąż wracał do zdrowia. Życie toczyło się swoim tempem.
Przyszedł dzień ustalenia daty chrztu. I tak sobie pomyślałam, że jak jest wolna data 22.10 to wtedy ochrzcimy Jana. Wiedziałam, że to będzie nasze święto, 10 rocznica ślubu i chrzest Jana. A tu jeszcze ksiądz wspomniał, że jest to wspomnienie w kalendarzu liturgicznym św. Jana Pawła II.
Podczas uroczystości miałam ciary na plecach, motyle w brzuchu i radość taką, że nie mogłam powstrzymać łez. Co za cudowny zbieg okoliczności. Czyżby Ktoś napisał za nas tak cudowny scenariusz? Tak. Czuję, że za tym cudem stoi Boska siła, ze szczególnym wstawiennictwem św. Jana Pawła II. I życie toczyło się dalej, pomyślnie, w zdrowiu. I po 2 latach na świat przyszedł nasz drugi syn, Rafał. A z racji tego, że ze zdrowiem męża wszystko się unormowało, to czuję, że Rafał miał się urodzić, aby dać nam jeszcze więcej iskry nadziei, siły i zdrowia. A dlaczego Rafał? Od Anioła Rafała, którego imię znaczy "Bóg uzdrawia".
Życie jest cudem. Trzeba tylko zaufać.
***
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł