Niemożliwe jest wejście w Bożą obecność, gdy twój umysł karmi się śmieciami

Niemożliwe jest wejście w Bożą obecność, gdy twój umysł karmi się śmieciami
Fot. Depositphotos
Logo źródła: Wydawnictwo W Drodze Matthew Leonard

"Widoki i dźwięki, które chłoniemy, to pokarm dla wyobraźni. To bardzo ważne, by pilnować, czym ją żywimy. Trudno o skupienie nawet pośród niewinnych rozproszeń, a wręcz niemożliwe jest wejście w Bożą obecność, gdy twój umysł karmi się śmieciami. Oczywiście, co wewnątrz, to i na zewnątrz. Jesteś tym, co jesz" - pisze Matthew Leonard w książce "Modlitwa działa! Ogarnij katolicką duchowość". Autor pokazuje w niej nie tylko, jak się modlić, ale też jak czerpać z życia modlitwą prawdziwą radość.

Czy zauważyłeś - lub słyszałeś - że dzieci lubią hałas? Zwłaszcza moje. Telewizja musi chodzić na tyle głośno, by sąsiedzi też mogli skorzystać. Muzyka musi dudnić tak, żeby poprzedni właściciel naszego domu (niestety już zmarły) też mógł sobie posłuchać. Nawet kiedy dzieciaki stoją tuż obok, mówią tak głośno, że decybele walą po uszach jak sierpowy Tysona (cóż, może mają to po mnie).
Oczywiście sam taki byłem. Za dzieciaka dostawałem szału, kiedy dorośli ciągle mnie uciszali. Najwyraźniej to się dziedziczy. Pewnego dnia, podczas wyjątkowo długiej homilii, mój czteroletni syn nie wytrzymał, kiedy po raz kolejny kazałem mu siedzieć cicho. Wskazując na gadatliwego księdza, głośno zapytał: "Dlaczego Jezus może mówić, a ja nie?".
Wprawdzie to dzieciaki są szczególnymi miłośnikami decybeli, ale w rzeczywistości niewielu dorosłych łaknie ciszy. Karcimy dzieci, żeby usłyszeć coś innego, a nie pobyć w milczeniu. Najczęściej chcemy posłuchać drugiej osoby, radia, telewizji, czegoś na iPadzie lub smartfonie… Lista ciągnie się w nieskończoność.

DEON.PL POLECA



Rozproszenia czekają na każdym kroku

W dzisiejszych czasach jesteśmy nastawieni na szukanie rozproszeń i hałasu. Czekają na nas na każdym kroku. Obrazy zalewają nas bez przerwy. Muzyka i gwar witają nas w spożywczaku, w centrum handlowym, a nawet na stacji benzynowej. Hałas otacza nas nieustannie, nawet kiedy aktywnie się w niego nie wsłuchujemy. W Ameryce trudno znaleźć windę, w której nie gra Backstreet Boys lub Bon Jovi i to w kiepskiej aranżacji. Raz byłem nawet zmuszony wysłuchać Muskrat Love w lotniskowej toalecie (jeśli to nie podstawa do pozwu sądowego, to nie wiem, co nią jest).
Dlaczego społeczeństwo czuje potrzebę nieustannego szukania rozproszeń i hałasu? Odpowiedź jest całkiem prosta. Cisza przeraża. Sprawia nam dyskomfort. Czy złapałeś się kiedyś na tym, że poczułeś irytację lub nawet lęk, gdy wskutek błędu technicznego lub ludzkiego w radiu zapadło budzące grozę milczenie? W takich chwilach natychmiast zmieniamy stację i oddychamy z ulgą, gdy cisza zostaje przerwana. Dudniące basy lub dźwięczny głos kolejnego złotoustego prowadzącego łagodzą lęk i koją ducha.

W ciszy konfrontujemy się z samym sobą. Można pokusić się o stwierdzenie, że cisza wystawia nas na próbę. Uwalnia od rozproszeń i zmusza do tego, by zerknąć w swoje wnętrze i być ze sobą szczerym. Czytałem, że pewien słynny kierownik duchowy zalecał każdemu, kto do niego przychodził, spędzić godzinę w kaplicy adoracji bez lektury rozważań czy innych rozpraszaczy. Bóg odwalał najcięższą robotę za niego.
Niestety współcześnie nie mamy czasu na ciszę i nie tolerujemy jej. W utylitarnym wszechświecie, ogarniętym obsesją na punkcie produkcji i eksploatacji zasobów, cisza jest niewiele warta. Jak to wykorzystać? Co można z tym zrobić? Kto będzie chciał za to zapłacić? W oczach świata cisza jest "świętą nieużytecznością", jak powiada francuski filozof Max Picard.

Jeden z naszych problemów stanowi skłonność do postrzegania ciszy jako braku czegoś. Ale cisza to nie jest "nic". To rzeczywistość, w którą wkrada się dźwięk. Zawsze jest obecna pod gwarem. Bardzo mi się spodobały słowa Picarda: "Cisza ma przewagę nad mizernym światem hałasu; ale jako żywe stworzenie, a nie wymarły gatunek, czai się w ukryciu. Wciąż widzimy jej szeroki grzbiet zanurzający się coraz głębiej w zarośla świata dźwięków". Mimo wszechobecnej wrzawy, nigdy nie uda nam się całkowicie zagłuszyć ciszy. Podobnie jak Bóg, nie ma ona ani początku, ani końca. "To jakby niestworzona, wiekuista Istota".
Cisza jest sakralna. To dlatego większość ludzi odruchowo ścisza głos lub w ogóle przestaje mówić, wkraczając do pięknego kościoła. Świadomość tego, Kto w nim mieszka, wzbudza zachwyt i szacunek, które w sposób naturalny przekładają się na milczenie. Nawet najpiękniejszy utwór muzyki klasycznej zwykle wydaje się nie na miejscu w kaplicy adoracji. Potrzeba ciszy, by się uspokoić i wejść w Bożą obecność bez rozproszeń. Musimy uciszyć wewnętrzny gwar, który zawsze tylko czeka, by zagłuszyć nasze życie wewnętrzne.

Kino nieme

Kiedy w latach osiemdziesiątych przekroczyłem próg akademika jako student pierwszego roku, zaskoczył mnie poziom hałasu. Jedną z pierwszych scen, które zobaczyłem w moim nowym "domu", była walka dwóch pierwszoroczniaków toczona na  korytarzu w rytm dobiegającej z żółtego boomboxa piosenki You’re the Best z Karate Kid. Ten utwór do dziś zagrzewa mnie do boju. Tyle że obecnie staję do walki wręcz z praniem, a nie z fikcyjnym członkiem dojo Cobra Kai.
Podczas gdy bitwa osiemnastolatków (jeden z nich miał nawet skórzaną opaskę na głowie) w rytm głośnej muzyki, jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, była czymś względnie normalnym, to nauka pośród kakofonii programów telewizyjnych i koncertów rockowych okazała się dla mnie bardzo męcząca. Co gorsza, studenci szczycili się tym, kto ma najgłośniejsze stereo, i ciągle szukali okazji, by tego dowieść.

DEON.PL POLECA


Nie żebym od czasu do czasu nie lubił włączyć The Outfield na cały regulator, ale nieustanny ryk muzyki w końcu zaczyna rujnować zdrowie psychiczne. Raz zostałem doprowadzony do ostateczności. Zagroziłem, że przyłożę koledze, który prawie całą dobę puszczał Here Comes the Rain Again zespołu Eurythmics, bo twierdził, że ktoś ukradł mu pieniądze z pokoju właśnie wtedy, gdy leciała ta piosenka. Mylnie sądził, że złodziej oszaleje, słysząc ją po raz kolejny, i zwróci kasę. Później się okazało, że winowajca mieszkał w innym skrzydle budynku i wcale nie podzielał moich obaw o to, że dobra piosenka obrzydnie mu do końca życia.
Jak w takich warunkach w ogóle usłyszeć własne myśli? Ja nie potrafiłem. To dlatego omal nie posunąłem się do agresji fizycznej. Nie mogłem już dłużej tego wytrzymać. Żadne tam "sweet dreams", cytując kolejny utwór Eurythmics. To był jakiś koszmar. Oczywiście odrabianie zadania domowego w hałasie to nie to samo, co próba modlitwy pośród gwaru i rozproszeń.
Powiedzieliśmy już sobie o wadze wyciszenia przed rozpoczęciem modlitwy. Spokój jest konieczny, by znaleźć się w Bożej obecności. "Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna słuchać Go dusza" - jak powiada św. Jan od Krzyża.

Jesteś tym, co jesz

Ale cisza to coś więcej niż brak dźwięku. Musimy uciszyć też swoje wnętrza. Gdybyś nie zauważył, nasze umysły uwielbiają wędrować po wszelkich zakamarkach wszechświata, nawet kiedy jesteśmy "cicho". Rozproszenia wewnętrzne są równie problematyczne, co te pochodzące z zewnątrz. Święta Teresa radzi, by po prostu je wyśmiać i ofiarować Bogu jako część modlitwy, jednak lepiej oczywiście od początku zachować skupienie. To dlatego ciszę należy kultywować w każdym aspekcie życia. Co nie oznacza, że mamy do śmierci siedzieć w kabinie akustycznej. Chodzi o to, by zapanować nad swoją konsumpcją świata.
Wewnętrzna cisza nie zapada za sprawą magicznego przycisku i nie można jej włączyć, kiedy nam się podoba.
Widoki i dźwięki, które chłoniemy, to pokarm dla wyobraźni. To bardzo ważne, by pilnować, czym ją żywimy. Trudno o skupienie nawet pośród niewinnych rozproszeń, a wręcz niemożliwe jest wejście w Bożą obecność, gdy twój umysł karmi się śmieciami. Oczywiście, co wewnątrz, to i na zewnątrz. Jesteś tym, co jesz.

Fragment książki Matthewa Leonarda "Modlitwa działa! Ogarnij katolicką duchowość", która ukazała się nakładem Wydawnictwa W drodze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Matthew Leonard

Jesteśmy gotowi do modlitwy! A nasze dusze zostały stworzone, aby rozmawiać z Bogiem. Nikt nie zna nas lepiej od Niego, ani się bardziej o nas nie troszczy. Modlitwa nie jest zarezerwowana dla wtajemniczonych. Jest dla...

Skomentuj artykuł

Niemożliwe jest wejście w Bożą obecność, gdy twój umysł karmi się śmieciami
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.