Pielgrzymka do Medjugorje zmieniła moje życie. Chciałbym, by inni też mogli przeżyć te chwile [ŚWIADECTWO]
Gdy wracaliśmy, podeszła do mnie jedna z sióstr i powiedziała coś, co mnie bardzo zaskoczyło i poruszyło: ''Dałeś mi nadzieję. Przyjechałam tu modlić się w intencji syna, który jest w podobnym wieku co ty i ma duże problemy. Gdy usłyszałam historię, przyszło umocnienie''.
Wszystko zaczęło się od Zawierzenia Matce Bożej Ludwika Marii Grignion de Montforta (dowiedziałem się o nim z materiału ks. Piotra Glasa - kapłana, któremu chciałbym bardzo podziękować). Prawdziwe zawołanie do Boga w kompletnej pustce, ciemności i ogołoceniu, oraz jakże ważne Zawierzenie zmieniło moje życie.
Młody człowiek (mam 26 lat) pochłonięty światem, szukający w tym wszystkim sensu, z wielkim pragnieniem i świadomością, że w życiu kogoś brakuje, ale nie umiejący wskazać, o kogo chodzi. Kompletnie pogubiony i często prowadzony w życiu totalnie po omacku.
Pierwsza rozmowa
Zatrzymaliśmy się w Czechach, gdzie mieliśmy nocleg. Wytypowano mnie do pokoju z Kamilem. Po krótkiej rozmowie okazało się, że jesteśmy z jednego miasteczka, a nawet z jednej parafii. To było dużo zaskoczenie dla nas obu, bowiem z naszego miasteczka były tylko trzy osoby w autokarze. Wszystko zmieniło się i pojawiło się wielkie poruszenie, kiedy Kamil zapytał, dlaczego postanowiłem pojechać. Powiedziałem, z czym się zmagałem i zmagam oraz jak Bóg, Jezus i Maryja działają w moim życiu. W pewnym momencie zabrał głos i okazało się, że zmaga się z tymi samymi problemami od wielu lat. Już pierwszy dzień, pierwsza noc, a takie przełamanie, taka rozmowa! Byłem w miejscu i czasie, w którym widziałem otwarcie się na drugiego człowieka, prawdziwą miłość, łagodność, pomoc, dobre słowo - wśród swoich sióstr i braci.
W swoim życiu brałem udział w różnych wydarzeniach sportowych, miałem okazję podróżować, spełniałem swoje marzenia (poznałem sportowców, których zawsze oglądałem w telewizji i chciałem choćby zrobić sobie z nimi zdjęcie). To wszystko dostałem, ale to dawało mi krótką radość. Tutaj było wręcz przeciwnie.
Medjugorje
Dojechaliśmy późnym wieczorem do Medjugorje. Na obiadokolacji szukałem miejsca, w którym mógłbym usiąść. Szybko jednak zostałem zaproszony do wspólnego posiłku z grupą sióstr i braci. To było kolejne przełamanie. Rozmowa, w której zostałem zapytany, ile mam lat, skąd jestem, dlaczego tu przyjechałem, czy jestem sam. Kiedy zacząłem opowiadać, wśród wszystkich zauważyłem zdziwienie, ale i zrozumienie. Kolejne śniadania i obiady spędzałem z wspomnianymi braćmi i siostrami.
Spowiedź i sytuacje dotykające serce
Już na drugi dzień w Medjugorje chciałem skorzystać z sakramentu pokuty. Słyszałem o tej spowiedzi w Medjugorje bardzo dużo: ''konfesjonał świata'' - bardzo chciałem to przeżyć. Czekałem w kolejce, ale ksiądz wyszedł z konfesjonału, dając znać, że musi iść. Podszedłem do drugiej kolejki i to samo, do trzeciej - to samo. Pomyślałem, że dziś chyba się nie uda. Ale w pewnym momencie dość niespodziewanie pojawił się ksiądz z Sejn. Musiałem długo czekać, żeby wyspowiadać się u tego kapłana. Ale było to wspaniałe przeżycie - zarówno spowiedź, jak i mocna rozmowa. Moje serce zostało dotknięte. Czułem od tego kapłana zrozumienie, radość i przeszywające przekonanie, że to właśnie z nim miałem tutaj się spotkać.
Miałem też jeden z gorszych dni, a wtedy pojawiło się pragnienie, żeby pójść koło Kościoła Głównego do Maryi. Poszedłem, modliłem się, dołączyłem się do grupy Polaków, którzy mieli gitarę i śpiewali. W sercu i całym ciele ogarnęło mnie ciepło, wspaniałe uczucie, którego nie da się opisać. Wracałem do pokoju już z radością.
Takich sytuacji dotykających serce było dużo i chciałbym żeby inni również mogli je przeżyć. Widziałem ludzi z naprawdę wielkimi problemami, schorowanych, ale z jaką siłą i radością zmierzających do miejsca, w którym mogą się modlić i otrzymać Błogosławieństwo. Niejedno skamieniałe serce pękłoby, widząc, ile w naszych braciach i siostrach jest wiary i miłości, mimo wielkiego cierpienia i bólu.
Wspólnota Cenacolo
Pojawiliśmy się w Wspólnocie Cenacolo, gdzie zobaczyliśmy film o jej powstaniu. Nagranie bardzo mną wstrząsnęło, czułem jakby kamień - a może bardziej jego pozostałości - zaczęły odłamywać się z mojego serca. W pewnym momencie nie wytrzymałem i zacząłem mocno płakać.
Spotkanie w sklepie
W autokarze w podobnym do mnie wieku były dwie dziewczyny. Jedną z nich poznałem bliżej. Wracając z mszy, spotkaliśmy się w sklepie i zaczęliśmy rozmawiać. Bardzo dobrze nam się gawędziło. Z czasem, przy którejś z sytuacji, poczułem, żeby powiedzieć jej nieco więcej o sobie i swoich przeżyciach. Podczas jednego z dni spędzonych w Medjugorje zaproponowałem, żeby mnie trochę oprowadziła po sklepach, bo chciałem coś kupić najbliższym, a ona bardziej znała te miejsca, bo była w nich już parę razy. Nie chciałem jednak być w tym jakiś osaczający, bo widziałem też w niej podobną sytuację do mojej. Byłem otwarty, ale szukałem też chwil, w których mógłbym pobyć w skupieniu i osamotnieniu - sam na sam z Bogiem i Maryją.
Droga powrotna
Nie mogę też zapomnieć Mszy świętej u Matki Bożej w Tihaljinie, na której czułem ogromną wdzięczność. Tak mnie właśnie w tym miejscu napełniła wielka radość, a na koniec, kiedy klęknąłem przed Matką i mogłem wziąć ją za rękę i powiedzieć wszystko, co było w mojej duszy! To był czas nie do opisania.
Kiedy już wracaliśmy pojawiło się natchnienie, żeby ułożyć krótki wiersz. Podszedłem do mikrofonu w autokarze i go przeczytałem.
Gdy wróciłem na miejsce, podeszła do mnie druga dziewczyna w wieku podobnym do mojego, która do tej pory siedziała z tyłu z mamą i nie odzywała się do mnie przez cały wyjazd. Teraz zaczęła mnie dopytywać, rozmawiać ze mną, była tak ciekawa… Zaczęła się otwierać. Okazało się, że zmaga się z podobnymi problemami, co ja. Chwilę później przyszła druga siostra, usiadła i również się otworzyła, opowiadając o swoim życiu. Kolejne otwarcie i jakże piękna rozmowa.
Na przystanku podeszła również do mnie jedna z sióstr i powiedziała coś, co mnie bardzo zaskoczyło i poruszyło: ''Dałeś mi nadzieję. Przyjechałam tu modlić się w intencji syna, który jest w podobnym wieku co ty i ma duże problemy. Gdy usłyszałam twoją historię, przyszło umocnienie''.
Chwała Panu!
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych.
Skomentuj artykuł