Bóg uratował mojego syna [ŚWIADECTWO]
Gdy mój syn zachorował na nowotwór złośliwy, mój świat się zawalił. Miałem pretensje do Pana Boga za to, że mnie tak doświadczył.
Pan Bóg prowadzi mnie za rękę. Ty też daj mu się poprowadzić...
Moje życie nie było święte nigdy. To droga grzechu, którą sam nazywałem słabością, a w rzeczywistości była moim wyborem. Parę miesięcy przed chorobą mojego syna Bóg zaczął mi otwierać oczy. Nie wiem, jak to się stało ale zacząłem szukać u Niego wsparcia, mimo że grzech był przy mnie. Teraz wiem, że Jezus chciał wzmocnić mnie modlitwą, którą zacząłem regularnie odmawiać.
Gdy mój syn - z dnia na dzień - zachorował na nowotwór złośliwy, mój świat się zawalił. Miałem pretensje do Pana Boga, że mnie tak doświadczył. Postanowiłem - nie rozumiejąc tego co się wydarzyło - zaufać jednak Bogu. Modliłem się jeszcze gorliwiej, niż do tej pory.
Nie było łatwo. Prosiłem o wstawiennictwo Maryję, by u Jezusa wyprosiła zdrowie dla mojego syna. Prosiłem wszystkich świętych. Moja żona również ruszyła z różańcem, błagając o pomoc.
Aby być przy synu, przez kilka miesięcy mieszkaliśmy z żoną na zmianę w szpitalu. Choć było to bardzo trudne, scaliło naszą rodzinę jak nigdy wcześniej. I przyszedł dzień kiedy dowiedzieliśmy się, że choroba się cofnęła!
Minął rok. Co jakiś czas jeździmy do szpitala na kontrolę... Codziennie wieczorem - wspólnie z żoną - modlimy się, dziękując Matce Boskiej za wsparcie i Panu Bogu za każdy przeżyty dzień. Nie traćcie nadziei. Oddajcie wszystko Panu Bogu. Amen.
***
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł