Deon.pl
Wprawdzie zgodnie z opinią prezesa Narodowego Banku Polskiego, w naszym kraju nie ma żadnego kryzysu, a na koniec 2023 roku - czyli za 15 miesięcy - inflacja spadnie do poziomu 4%, jednak w branży wydawniczej optymizm prezesa wcale nie jest zaraźliwy. Nawet gdyby rzeczywiście szaleństwo drożyzny miało się wkrótce skończyć, to i tak wcale nie wiadomo, co się wkrótce wydarzy.
Wprawdzie zgodnie z opinią prezesa Narodowego Banku Polskiego, w naszym kraju nie ma żadnego kryzysu, a na koniec 2023 roku - czyli za 15 miesięcy - inflacja spadnie do poziomu 4%, jednak w branży wydawniczej optymizm prezesa wcale nie jest zaraźliwy. Nawet gdyby rzeczywiście szaleństwo drożyzny miało się wkrótce skończyć, to i tak wcale nie wiadomo, co się wkrótce wydarzy.
Deon.pl
Nieco w cieniu innych wydarzeń (mamy przecież wojnę i coraz bardziej borykamy się z jej konsekwencjami) znalazła się niedzielna wizyta papieża Franciszka we włoskim miasteczku L’Aquila, urokliwym miejscu, boleśnie doświadczonym przez silne trzęsienie ziemi w 2009 roku. Pewnie w ogóle nikt poza granicami Włoch nie zauważyłby tej krótkiej podróży Franciszka, gdy nie mały, lecz wiele mówiący szczegół: modlitwa przy grobie pochowanego w tym mieście Celestyna V. Dlaczego ten właśnie papież tak bardzo rozpala wyobraźnię?
Nieco w cieniu innych wydarzeń (mamy przecież wojnę i coraz bardziej borykamy się z jej konsekwencjami) znalazła się niedzielna wizyta papieża Franciszka we włoskim miasteczku L’Aquila, urokliwym miejscu, boleśnie doświadczonym przez silne trzęsienie ziemi w 2009 roku. Pewnie w ogóle nikt poza granicami Włoch nie zauważyłby tej krótkiej podróży Franciszka, gdy nie mały, lecz wiele mówiący szczegół: modlitwa przy grobie pochowanego w tym mieście Celestyna V. Dlaczego ten właśnie papież tak bardzo rozpala wyobraźnię?
Deon.pl
Jedna z reklam, którymi bombardują nas ostatnio stacje radiowe, zaczyna się od dramatycznych słów: “Małgosiu, cały błotnik strzaskany, co teraz robić?”. Przyjaciółka Małgosia, bez zastanowienia - i bez najmniejszej próby wczucia się w sytuację - radzi koleżance: “Weź…” (i tu pada nazwa leku na uspokojenie). W tej samej reklamie kobiety rozmawiają jeszcze wieczorem, chwaląc tenże cudowny preparat, który okazał się nadzwyczaj skuteczny.
Jedna z reklam, którymi bombardują nas ostatnio stacje radiowe, zaczyna się od dramatycznych słów: “Małgosiu, cały błotnik strzaskany, co teraz robić?”. Przyjaciółka Małgosia, bez zastanowienia - i bez najmniejszej próby wczucia się w sytuację - radzi koleżance: “Weź…” (i tu pada nazwa leku na uspokojenie). W tej samej reklamie kobiety rozmawiają jeszcze wieczorem, chwaląc tenże cudowny preparat, który okazał się nadzwyczaj skuteczny.
Kiedy przed kilku laty prowadziłem rekolekcje w jednym z seminariów duchownych, wicerektor tej szacownej instytucji z pewnym zakłopotaniem wyznał, że ma wątpliwości, czy stosowany przez nich model formacji nie jest - delikatnie mówiąc - chybiony. “Narzucamy klerykom - mówił - styl życia jak w rygorystycznym klasztorze. Kiedy wychodzą z seminarium, czeka ich kompletnie inne życie, do którego ten klasztorny styl ich wcale nie przygotowuje”. “A jesteś pewien - zapytałem - że istnieje jeszcze klasztor, w którym życie wygląda jak u was?”. “Chyba już takich nie ma” - odpowiedział. Ta krótka rozmowa prowadzi do fundamentalnego pytania: do czego właściwie przygotowuje nasza seminaryjno-zakonna formacja?
Kiedy przed kilku laty prowadziłem rekolekcje w jednym z seminariów duchownych, wicerektor tej szacownej instytucji z pewnym zakłopotaniem wyznał, że ma wątpliwości, czy stosowany przez nich model formacji nie jest - delikatnie mówiąc - chybiony. “Narzucamy klerykom - mówił - styl życia jak w rygorystycznym klasztorze. Kiedy wychodzą z seminarium, czeka ich kompletnie inne życie, do którego ten klasztorny styl ich wcale nie przygotowuje”. “A jesteś pewien - zapytałem - że istnieje jeszcze klasztor, w którym życie wygląda jak u was?”. “Chyba już takich nie ma” - odpowiedział. Ta krótka rozmowa prowadzi do fundamentalnego pytania: do czego właściwie przygotowuje nasza seminaryjno-zakonna formacja?
Ostatnich słów papieża Franciszka - o “szczekaniu NATO u drzwi Rosji” - nie da się nazwać inaczej, jak tylko (mówiąc łagodnie) niefortunną pomyłką. Wprawdzie niektórzy z komentatorów starają się na siłę go usprawiedliwić, ale nawet oni nie są w stanie ukryć faktu, że robią to “na siłę”. Bo w tym wszystkim nie da się ukryć konsternacji na samą o tym, że Franciszek być może wcale się nie pomylił, ale rzeczywiście tak myśli. Jednak ja osobiście najbardziej się boję, że przez te niefortunne wypowiedzi Franciszek zepchnie w cień całe dobro, którego dokonał od początku swego pontyfikatu, a było tego rzeczywiście niemało.
Ostatnich słów papieża Franciszka - o “szczekaniu NATO u drzwi Rosji” - nie da się nazwać inaczej, jak tylko (mówiąc łagodnie) niefortunną pomyłką. Wprawdzie niektórzy z komentatorów starają się na siłę go usprawiedliwić, ale nawet oni nie są w stanie ukryć faktu, że robią to “na siłę”. Bo w tym wszystkim nie da się ukryć konsternacji na samą o tym, że Franciszek być może wcale się nie pomylił, ale rzeczywiście tak myśli. Jednak ja osobiście najbardziej się boję, że przez te niefortunne wypowiedzi Franciszek zepchnie w cień całe dobro, którego dokonał od początku swego pontyfikatu, a było tego rzeczywiście niemało.
Dzisiaj, po wnikliwym przebadaniu duchowej drogi życia Rozalii Celakówny, Papież Franciszek podjął decyzję, która otwiera jej drogę na ołtarze, jednocześnie ukazując jej postać jako kolejny wzór do naśladowania. Bo taka jest rola świętych: wskazywać drogę do Boga i być przykładem, że na tę drogę warto wejść, na niej wytrwać oraz pociągnąć za sobą innych ludzi.
Dzisiaj, po wnikliwym przebadaniu duchowej drogi życia Rozalii Celakówny, Papież Franciszek podjął decyzję, która otwiera jej drogę na ołtarze, jednocześnie ukazując jej postać jako kolejny wzór do naśladowania. Bo taka jest rola świętych: wskazywać drogę do Boga i być przykładem, że na tę drogę warto wejść, na niej wytrwać oraz pociągnąć za sobą innych ludzi.
Rosyjska agresja na Ukrainę, choć nikt nie nazwał tego wprost, praktycznie od samego początku przerodziła się w wojnę światową. Pomoc militarna, udzielona obu stronom przez wiele krajów, a także zaangażowanie ochotników sprawiają, że konflikt ten rozpalił ludzi na całym globie. Dodatkowo wiele krajów zaangażowało się bezpośrednio w wojnę, narzucając na Rosję lub jej najbogatszych obywateli sankcje gospodarcze. Są też tacy - jak Wenezuela czy Kuba - którzy opowiedzieli się po stronie agresora. Nawet Szwajcaria przyłączyła się do pakietu sankcji - tylko Stolica Apostolska, zgodnie z tradycją, zachowuje wstrzemięźliwość w słowach…
Rosyjska agresja na Ukrainę, choć nikt nie nazwał tego wprost, praktycznie od samego początku przerodziła się w wojnę światową. Pomoc militarna, udzielona obu stronom przez wiele krajów, a także zaangażowanie ochotników sprawiają, że konflikt ten rozpalił ludzi na całym globie. Dodatkowo wiele krajów zaangażowało się bezpośrednio w wojnę, narzucając na Rosję lub jej najbogatszych obywateli sankcje gospodarcze. Są też tacy - jak Wenezuela czy Kuba - którzy opowiedzieli się po stronie agresora. Nawet Szwajcaria przyłączyła się do pakietu sankcji - tylko Stolica Apostolska, zgodnie z tradycją, zachowuje wstrzemięźliwość w słowach…
Kiedy przed przeszło tygodniem po raz pierwszy pojawiło się w internecie zdjęcie Ukraińca, który przez kilkanaście kilometrów niósł na plecach swoje psa, żeby razem z nim przekroczyć granicę, właściwie po raz pierwszy zdaliśmy sobie sprawę, że wrażliwość na tragedię ofiar wojny to nie tylko kwestia mieszkania i bezpieczeństwa, ale musi obejmować wszystkie wymiary codzienności. Bo to właśnie oni: idą w nieznane z jedną walizką albo na plecach niosą całe swoje życie, a właściwie to, co z niego udało im się ocalić.
Kiedy przed przeszło tygodniem po raz pierwszy pojawiło się w internecie zdjęcie Ukraińca, który przez kilkanaście kilometrów niósł na plecach swoje psa, żeby razem z nim przekroczyć granicę, właściwie po raz pierwszy zdaliśmy sobie sprawę, że wrażliwość na tragedię ofiar wojny to nie tylko kwestia mieszkania i bezpieczeństwa, ale musi obejmować wszystkie wymiary codzienności. Bo to właśnie oni: idą w nieznane z jedną walizką albo na plecach niosą całe swoje życie, a właściwie to, co z niego udało im się ocalić.
Czy rzeczywiście to, co się stało na Ukrainie było nie do przewidzenia? Poniekąd tak, bo przecież w głowach nam się nie mieści, że w XXI wieku, w Europie, tak ciężko doświadczonej przez historię, możliwe jest, aby rozpętać prawdziwą wojnę. Dziś wszyscy jesteśmy zszokowani i zawstydzeni, bo okazało się, że to, co stanowi granicę naszej wyobraźni, wcale nie musi stanowić granicy świata, w którym żyjemy.
Czy rzeczywiście to, co się stało na Ukrainie było nie do przewidzenia? Poniekąd tak, bo przecież w głowach nam się nie mieści, że w XXI wieku, w Europie, tak ciężko doświadczonej przez historię, możliwe jest, aby rozpętać prawdziwą wojnę. Dziś wszyscy jesteśmy zszokowani i zawstydzeni, bo okazało się, że to, co stanowi granicę naszej wyobraźni, wcale nie musi stanowić granicy świata, w którym żyjemy.
Deon.pl
Pytanie o to zrodziło się raczej z nadziei, że my, duchowni, rzeczywiście z powodu własnej naiwności dajemy się wyprowadzić w pole nieuczciwym doradcom, niż przekonania, że naprawdę jesteśmy naiwni. Jest też próbą - może bezsensownej - obrony samych siebie przed dramatyczną prawdą, że wcale nie jesteśmy naiwni, ale dramatycznie głupi.
Pytanie o to zrodziło się raczej z nadziei, że my, duchowni, rzeczywiście z powodu własnej naiwności dajemy się wyprowadzić w pole nieuczciwym doradcom, niż przekonania, że naprawdę jesteśmy naiwni. Jest też próbą - może bezsensownej - obrony samych siebie przed dramatyczną prawdą, że wcale nie jesteśmy naiwni, ale dramatycznie głupi.
Zdaję sobie sprawę, że połowa katolickiej populacji posądzi mnie o stronniczość, a ci mniej katoliccy członkowie Kościoła o klerykalne wspieranie przyjaciół - ale mimo wszystko napiszę bez ogródek: lubię papieża Franciszka. Nawet bardzo go lubię.
Zdaję sobie sprawę, że połowa katolickiej populacji posądzi mnie o stronniczość, a ci mniej katoliccy członkowie Kościoła o klerykalne wspieranie przyjaciół - ale mimo wszystko napiszę bez ogródek: lubię papieża Franciszka. Nawet bardzo go lubię.
Najnowszy sondaż CBOS na temat religijności Polaków nie pozostawia złudzeń: na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat w naszym społeczeństwie zaszły radykalne zmiany w postrzeganiu wiary i w praktykach religijnych. I choć można zżymać się na przeprowadzających badanie, a nawet podważać jego wiarygodność - bo przecież badanie prowadzi się na stosunkowo niewielkiej grupie reprezentatywnej - to jednak liczby nie pozostawiają złudzeń.
Najnowszy sondaż CBOS na temat religijności Polaków nie pozostawia złudzeń: na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat w naszym społeczeństwie zaszły radykalne zmiany w postrzeganiu wiary i w praktykach religijnych. I choć można zżymać się na przeprowadzających badanie, a nawet podważać jego wiarygodność - bo przecież badanie prowadzi się na stosunkowo niewielkiej grupie reprezentatywnej - to jednak liczby nie pozostawiają złudzeń.
Deon.pl
W “Kalendarzu świąt nietypowych”, do którego warto sięgać choćby z czystej ciekawości, ale też dla poprawienia sobie humoru, pod datą 28 listopada znajduje się jedno z najprzyjemniejszych świąt: dzień pocałunku. Pocałunek to rzeczywiście wyjątkowy gest, który jest wyrazem miłości, szacunku i bliskości, ale to także bardzo osobisty sposób komunikowania emocji. Nic więc dziwnego, że również w Biblii nie brakuje przykładów wymiany pocałunków, a jeszcze więcej jest takich miejsc, gdzie tego typu gestów możemy się domyślać.
W “Kalendarzu świąt nietypowych”, do którego warto sięgać choćby z czystej ciekawości, ale też dla poprawienia sobie humoru, pod datą 28 listopada znajduje się jedno z najprzyjemniejszych świąt: dzień pocałunku. Pocałunek to rzeczywiście wyjątkowy gest, który jest wyrazem miłości, szacunku i bliskości, ale to także bardzo osobisty sposób komunikowania emocji. Nic więc dziwnego, że również w Biblii nie brakuje przykładów wymiany pocałunków, a jeszcze więcej jest takich miejsc, gdzie tego typu gestów możemy się domyślać.
Od dłuższego już czasu z niepokojem przyglądamy się temu, co dzieje się na naszej wschodniej granicy. Eskalacja konfliktu pomiędzy Białorusią a Unią Europejską przybiera na sile.
Od dłuższego już czasu z niepokojem przyglądamy się temu, co dzieje się na naszej wschodniej granicy. Eskalacja konfliktu pomiędzy Białorusią a Unią Europejską przybiera na sile.
Międzynarodowy Dzień Kota to święto ustanowione w 2002 roku przez Międzynarodowy Fundusz na rzecz Dobrostanu Zwierząt. W Polsce dużo bardziej popularny jest Światowy Dzień Kota, obchodzony 17 lutego. Wszyscy miłośnicy kotów wiedzą jednak, że dwa święta w roku to i tak za mało - nasi ulubieńcy zasługują na znacznie więcej.
Międzynarodowy Dzień Kota to święto ustanowione w 2002 roku przez Międzynarodowy Fundusz na rzecz Dobrostanu Zwierząt. W Polsce dużo bardziej popularny jest Światowy Dzień Kota, obchodzony 17 lutego. Wszyscy miłośnicy kotów wiedzą jednak, że dwa święta w roku to i tak za mało - nasi ulubieńcy zasługują na znacznie więcej.
Ostateczna decyzja o zmniejszeniu limitów wiernych, którzy mogą przebywać w kościele, pociągnęła za sobą zniesienie dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Kolejno ogłaszały ją poszczególne diecezje. Komunikaty te stały się symbolicznym ogłoszeniem zmierzchu pandemii i zaproszeniem do powrotu do normalności. Jednak przywrócenie obowiązku uczestniczenia w Mszach wcale nie spowodowało wzrostu liczby ludzi w kościele. Czyżby ci, którzy mieli wrócić, zrobili to już wcześniej? A może ci, których nie widzieliśmy od początku pandemii, wcale o powrocie nie myślą?
Ostateczna decyzja o zmniejszeniu limitów wiernych, którzy mogą przebywać w kościele, pociągnęła za sobą zniesienie dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Kolejno ogłaszały ją poszczególne diecezje. Komunikaty te stały się symbolicznym ogłoszeniem zmierzchu pandemii i zaproszeniem do powrotu do normalności. Jednak przywrócenie obowiązku uczestniczenia w Mszach wcale nie spowodowało wzrostu liczby ludzi w kościele. Czyżby ci, którzy mieli wrócić, zrobili to już wcześniej? A może ci, których nie widzieliśmy od początku pandemii, wcale o powrocie nie myślą?
Pamiętacie scenę, jaka rozgrywa się przed grobem Łazarza? Obszernie opisuje ją ewangelista Jan w rozdziale 11. Jej punktem kulminacyjnym jest moment, gdy Jezus staje przed pieczarą i rozkazuje: “Usuńcie kamień”. W reakcji na to podbiega do niego siostra zmarłego i próbuje go powstrzymać, mówiąc, że już od kilku dni leży w grobie, już cuchnie! Tym samym chce powstrzymać Jezusa, sugerując, że więcej już znieść nie zdoła.
Pamiętacie scenę, jaka rozgrywa się przed grobem Łazarza? Obszernie opisuje ją ewangelista Jan w rozdziale 11. Jej punktem kulminacyjnym jest moment, gdy Jezus staje przed pieczarą i rozkazuje: “Usuńcie kamień”. W reakcji na to podbiega do niego siostra zmarłego i próbuje go powstrzymać, mówiąc, że już od kilku dni leży w grobie, już cuchnie! Tym samym chce powstrzymać Jezusa, sugerując, że więcej już znieść nie zdoła.
Od tamtych dni minęło już bez mała dwa tysiące lat. W tym czasie wielu usiłowało opisać tamte zdarzenia, zgodnie z tym, jak je przekazali naoczni świadkowie, których Pan uczynił sługami Słowa.
Od tamtych dni minęło już bez mała dwa tysiące lat. W tym czasie wielu usiłowało opisać tamte zdarzenia, zgodnie z tym, jak je przekazali naoczni świadkowie, których Pan uczynił sługami Słowa.
Trudny do zdefiniowania, choć noszący bardzo swojsko brzmiącą nazwę gatunek literacki, jakim jest "przypowieść", wyrósł na gruncie greckiej "paraboli" oraz hebrajskiego "miszala". I chociaż również te gatunki dość skutecznie wymykają się próbom precyzyjnego określenia ich formalnych ram, można jednak wskazać ich niewątpliwą wspólną cechę: zalicza się je do grupy literatury mądrościowej, a więc takiej, której celem jest pouczanie, ale metodą jest tu odwołanie się do wyobraźni, aby drogą analogii przekazać treść ukrytą pod na pozór zupełnie innym obrazem.
Trudny do zdefiniowania, choć noszący bardzo swojsko brzmiącą nazwę gatunek literacki, jakim jest "przypowieść", wyrósł na gruncie greckiej "paraboli" oraz hebrajskiego "miszala". I chociaż również te gatunki dość skutecznie wymykają się próbom precyzyjnego określenia ich formalnych ram, można jednak wskazać ich niewątpliwą wspólną cechę: zalicza się je do grupy literatury mądrościowej, a więc takiej, której celem jest pouczanie, ale metodą jest tu odwołanie się do wyobraźni, aby drogą analogii przekazać treść ukrytą pod na pozór zupełnie innym obrazem.
Kiedy człowiek staje przed Bogiem na modlitwie, to niezależnie od intencji, z jaką przychodzi, i łaski, jaką chce wyprosić, najpierw musi pomyśleć o sobie. Spotkanie z Bogiem powinno najpierw uspokoić i przemienić jego własną duszę, a dopiero wtedy może przystąpić do omawiania spraw, z jakimi przyszedł. Ten, kto się modli – nieważne, o co i za kogo – najpierw modli się za samego siebie.
Kiedy człowiek staje przed Bogiem na modlitwie, to niezależnie od intencji, z jaką przychodzi, i łaski, jaką chce wyprosić, najpierw musi pomyśleć o sobie. Spotkanie z Bogiem powinno najpierw uspokoić i przemienić jego własną duszę, a dopiero wtedy może przystąpić do omawiania spraw, z jakimi przyszedł. Ten, kto się modli – nieważne, o co i za kogo – najpierw modli się za samego siebie.