„To tak bardzo ja”. Głos młodych, których nie stać na spokój
Niedawno miałem okazję współtworzyć projekt spotu wideo na temat depresji wśród młodych ludzi. Wyświetliłem go w sali wypełnionej grupą kilkunastu studentów. Nagranie trwało około 4 minuty. Po jego zakończeniu zapadła wymowna cisza. Nie dlatego, że film był jakimś wielkim arcydziełem, ale dlatego, że w tej jednej chwili wielu z nich pomyślało: “to tak bardzo ja”.
Iluzja dobrobytu i szczęścia
Mówi się, że dzisiejsze młode pokolenie ma wszystko. Często zestawia się jego dobrobyt z tym, czego brakowało pokoleniom ich rodziców czy dziadków. Ileż to razy słyszałem od starszych ode mnie ludzi, że dziś Święta Bożego Narodzenia to już nie to samo co dawniej. Za komuny luksusem były pomarańcze, a dziś leżą i gniją, bo młodzi - jak mówią - nie potrafią docenić, że żyją w prawdziwym dostatku. I jako młoda osoba muszę dziś z bólem przyznać: tak, nie potrafimy docenić tego „luksusu”, w którym przyszło nam żyć. Bo dla nas nie on jest miarą szczęścia, lecz często źródłem lęku i zmagań z presją nieustannego osiągania sukcesów.
Współczesny młody człowiek otrzymał wiele szans, które jeszcze niedawno nie były czymś oczywistym. Dostęp do internetu, możliwości zdobycia wszechstronnego wykształcenia czy podróżowania - to tylko kilka obszarów pokazujących, że dzisiejszy świat stoi przed nami otworem. Jeżeli zatem jesteś młody, znasz języki, zdobywasz wyższe wykształcenie, to czego może ci w życiu brakować, skoro teoretycznie masz wszystko, czego człowiekowi potrzeba do szczęścia? Zasadniczy problem, na który zwróciłoby w tym momencie uwagę wielu młodych ludzi jest następujący: w wielu przypadkach ten odmieniany przez przypadki “dobrobyt” to tylko iluzja.
Stres, depresja i szara codzienność
Zupełnie inny obraz kondycji i jakości życia młodego pokolenia prezentują wyniki badań zawarte w raporcie „Analiza badań nad zdrowiem psychicznym i jakością życia w środowisku akademickim” przygotowanym przez Uniwersytet SWPS, na zlecenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Badacze wskazują, że wśród młodych osób studiujących na polskich uczelniach aż 50 proc. deklaruje codzienne odczuwanie silnego stresu. Ponadto 23 proc., czyli co 4-5 osoba, wykazuje objawy wyraźnie wskazujące na zaburzenia depresyjne. Wśród nich 4 proc. studentów i studentek doświadcza ciężkiej depresji.
Za tymi liczbami kryją się historie konkretnych osób, które każdego dnia zmagają się z własnym życiem. Dla nich opowieści o tym, że „kiedyś było gorzej”, wcale nie są odkrywcze, ale częściej stają się wyrzutem sumienia, że w czasach, gdy istnieje tak wiele możliwości, nie potrafią się tym cieszyć. Bo owszem, możliwości dziś nie brakuje, ale chętnych w wyścigu po nie również jest wielu. A nie każdy ma siłę, by w tym biegu wytrwać i nie opaść z sił. O tym, że dzisiejsza młodzież „ma wszystko” i „nie powinna narzekać”, najczęściej mówią ci, którzy o jej życiu wiedzą naprawdę niewiele. Każdy, kto kiedykolwiek studiował albo ma dziecko czy wnuka, który wyjechał na studia, wie, że ta rzeczywistość wcale nie jest tak różowa, jak mogłoby się wydawać z oddali.
Życie młodych to nie bajka
Słyszymy, że studenci ciągle imprezują. W rzeczywistości wielu z nich w ten sposób po prostu próbuje odreagować codzienny stres. Ale to wcale nie dotyczy wszystkich. Prawda jest taka, że większość nie ma na to ani siły, ani pieniędzy, bo jedzenia i picia w knajpach nie dają za darmo. Młody człowiek, który studiuje w dużym mieście, rzadko jest w stanie samodzielnie się utrzymać bez dorywczej pracy albo wsparcia rodziny. Dzienne zajęcia przeplatane gonitwą za paroma groszami na podstawowe potrzeby sprawiają, że wieczorem myśli raczej o kolacji i śnie niż o wyjściu na imprezę.
Niewielu studentów mieszka w luksusowych warunkach i ma pełną lodówkę. Z zewnątrz może się wydawać, że wszyscy chodzą w markowych butach, ale gdyby zapytać, ile par naprawdę mają, szybko okazałoby się, że często to te jedyne, znoszone, ale zadbane, bo innych - albo raczej na inne - po prostu nie mają. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze nauka, ale i lęk, że to wszystko pójdzie na marne, bo rynek pracy wcale dziś nie gwarantuje, że ukończone studia zapewnią pracę, nie mówiąc już o dobrych zarobkach.
Nie pamięta wół, jak cielęciem był
Co powiedzą ludzie w średnim wieku i starsi, jeśli okaże się, że część młodych wcale nie w mniejszym stopniu niż oni doświadczyła już trudów życia? Można powiedzieć, że kiedyś też było ciężko, ale nikt nie narzekał. Ja dziś chcę odpowiedzieć na te słowa: po prostu nie wierzę, że nie narzekaliście, ale - jak mówi powiedzenie - nie pamięta wół, jak cielęciem był. Narzekano dawniej, narzeka się i dziś, bo każdy człowiek w swoim życiu przechodzi przez trudne momenty. W życiu nie chodzi o licytowanie, komu było ciężej, bo u każdego ta waga mierzy inaczej. Różnica jest taka, że dziś mamy specjalistów, którzy oferują profesjonalną pomoc w radzeniu sobie z trudami codzienności. Problem w tym, że młodego studenta, który nie pracuje na pełny etat, najzwyczajniej nie stać na opłacanie kilkuset złotych za cotygodniową, niespełna godzinną sesję u psychologa.
Jeśli więc im nie pomagamy, przynajmniej nie mówmy, że mają życie jak z bajki. Bo gdybyś zobaczył ich wpatrzone w ekran oczy - te, które z mieszaniną ulgi i bólu wyrażają: „to tak bardzo ja” - już nigdy nie powiedziałbyś, że młodzi nic nie wiedzą o życiu.


Skomentuj artykuł