"Zabawa w chowanego" może bardzo pomóc instytucji Kościoła

"Zabawa w chowanego" może bardzo pomóc instytucji Kościoła
(fot. SEKIELSKI / youtube.com)

Czym jest reportaż braci Sekielskich „Zabawa w chowanego?” Według mnie, nie jest to film antykościelny, jeśli za Kościół uznać całą wspólnotę wiernych świeckich i duchownych. To film, który bardzo może pomóc instytucji Kościoła, właściwie już sprawia duchowe oczyszczenie Ciała Chrystusa, skażonego nie tylko grzechami pedofilskimi, ale też klerykalizmem i chorymi mechanizmami w obrębie struktur.

Drugą część dyptyku oglądało mi się nieco łatwiej ze względu na mniejszą ilość opowieści pokrzywdzonych ofiar. Pierwszą część ledwo dociągnąłem do końca. Ale i druga część jest nie mniejszym dramatem. Chodzi przecież o konkretnych ludzi. I dobrze, że autorzy skupili się na głównie na jednej historii, i napomknęli też o drugiej. Dzięki temu wyszło bardziej pogłębione studium patologii, ale również rozległości cierpienia ofiar.

Z filmu przebija bezsilność, którą generuje zmowa milczenia w Kościele. Szczególnie mocna jest scena, w której siostra opiekująca się dawniej ministrantami, w rozmowie z jej byłym, a teraz już dorosłym wychowankiem, rozkłada ręce, płacze dotknięta bezradnością. Co to za bezradność? To owoc zastraszenia. „Nie mam takiego upoważnienia nawet” – powiada siostra. Nie wolno mi mówić o złu i go piętnować – można by sparafrazować? A dlaczego nie wolno? Przecież to jak historia z filmu „Ojciec chrzestny”. Nie była świadkiem na 100 procent, ale wiedziała, co się święci. Z lęku nie reagowała. Co wywołuje ten lęk? Czy nie to, że spotkałyby ją przykre konsekwencje, gdyby stanęła w obronie krzywdzonych ministrantów? Właśnie ta „aura”, ta chora solidarność jest w Kościele czymś najgroźniejszym, ponieważ okazuje się, że w tych mechanizmach niezwykle podobni jesteśmy do „świata”.

Właśnie ta „aura”, ta chora solidarność jest w Kościele czymś najgroźniejszym.

DEON.PL POLECA

Co mnie najbardziej uderzyło, oburzyło i zasmuciło? Mataczenie, kręcenie i zakrywanie się prawem ze strony kurii diecezjalnej. „Nie powiem tak i nie powiem nie” – dawno nie słyszałem takiej odpowiedzi. A jeszcze bardziej wstrząśnięty jestem oświadczeniem kurii kaliskiej po opublikowaniu filmu w internecie. Oto fragment, który mnie najbardziej zbulwersował: „Odnosząc się do przedstawionych w filmie wydarzeń związanych z wizytą rodziców jednego z pokrzywdzonych, należy podkreślić, że miało to miejsce w 2016 roku, kiedy obowiązywały inne uregulowania prawne”.

Pytam się, czy w Kościele dopiero wtedy należy i można działać, gdy mamy na stole „uregulowania prawne”? Od kiedy kierujemy tylko prawem i przepisami? Kościół to wyłącznie instytucja jak każda inna na tym świecie? Niczym się nie różni od instytucji świeckich? Moralność tylko wtedy obowiązuje, gdy jest wypisana na papierze i w prawie, a jak nie ma przepisów, to nie wiemy, co robić w takich sytuacjach? A gdzie współczucie, sumienie, prawo Ducha, prawo Ewangelii? Czy naprawdę nie można było porozmawiać zarówno z ofiarami jak i z ich rodzinami? Nie pojmuję również, jak to możliwe, że biskupi podpisują w ostatnich czasach kolejne dokumenty mówiące o bezwzględnej walce z pedofilią, a równocześnie przynajmniej jeden z nich nadal wszystko robi po swojemu. Czy podczas głosowania nad dokumentem niektórzy biskupi podnoszą rękę „za” tylko zewnętrznie, a wewnętrznie i tak swoje myślą? Czym wobec tego są te dokumenty? Kto za nimi stoi?

Czy podczas głosowania nad dokumentem niektórzy biskupi podnoszą rękę „za” tylko zewnętrznie, a wewnętrznie i tak swoje myślą? Czym wobec tego są te dokumenty? Kto za nimi stoi?

Nie podoba mi się jednak padająca w filmie sugestia, że pedofilia wśród duchownych jest ściśle związana z homoseksualizmem i tzw. mafią lawendową. To jest wielkie uproszczenie, aby zrównywać homoseksualizm z pedofilią. Coś w rodzaju szukania kozła ofiarnego. Dla wielu homoseksualistów pedofilia jest równie odrażającym procederem, co dla osób heteroseksualnych lub innej orientacji. Takie naznaczanie „winnych” sprzyja redukcji problemu do jednej, dwóch przyczyn. A problem jest złożony. Wiąże się też mocno z formacją duchownych i świeckich, z ciągle przedsoborową wizją Kościoła, ze sposobem sprawowania władzy, z konformizmem, brakiem wewnętrznej wolności, z rządzeniem dekretami i straszeniem, jeśli ktoś powie coś niewygodnego. I nie jest to tylko sprawa duchownych. Są świeccy, którym też odpowiada klerykalna wizja Kościoła i dlatego nie dopuszczają nawet myśli o tym, że niektórzy duchowni mogli posunąć się do takich okropieństw.

Tak, film ten pokazuje, że pedofilia nie tylko jest problemem poszczególnych chorych księży (miejmy nadzieję, że nie jest ich zbyt wielu, chociaż każdy następny to zbyt wiele). Struktury też mogą być chore. Klerykalny podział na „naszych”, czyli duchownych i „świeckich”, czyli niemalże „wrogów” tak mocno czuć w tym filmie, że aż ciarki przechodzą po plecach. Kogo się w ten sposób chroni? Biskupa i samego księdza oskarżonego o przestępstwa seksualne? Słusznie jeden z molestowanych w dzieciństwie bohaterów zauważył, że Kościół to przecież także ofiary. Poruszające jest to, że starszy z braci nie stracił całkowicie wiary w Boga i w Kościół. W tym wszystkim potrafił oddzielić księdza pedofila od księdza, który nie ma na sumieniu tego typu grzechów. I rozumiem rozgoryczenie obu braci.

Struktury też mogą być chore. Klerykalny podział na „naszych”, czyli duchownych i „świeckich”, czyli niemalże „wrogów” tak mocno czuć w tym filmie, że aż ciarki przechodzą po plecach.

Niektóre środowiska katolickie i tzw. media prawicowe już biją na alarm, że następuje dalszy ciąg „brutalnego ataku na Kościół”, że księża, którzy popierają film Sekielskich „robią do własnego gniazda”. „Świątobliwe” oburzenie właściwie przybiera tutaj postać pozoru dobra, który od lat powoduje ogromne zniszczenie. Jeśli ofiary przestępstw nie należą do tego „gniazda”, jeśli w praktyce są traktowane tak, jakby nie były częścią Kościoła, to nic nie pomoże wielka pobożność i podkreślanie lojalności wobec Kościoła. Nie liczą się wtedy słowa. O tym, jaką wizję Kościoła mamy w głowie, decyduje najpierw postawa wobec ofiar. Taki obraz Kościoła nosimy w sercu, jaki odsłania się w naszych czynach, a nie w deklaracjach przywiązania. Jeśli ofiary się nie liczą, to Kościół jest tylko instytucją klerykalną. W tym sensie mają rację ci, którzy twierdzą, że następuje „brutalny atak na Kościół”. Tak, to jest atak na Kościół bez przyszłości, który z owiec robi wilki, a z wilków owce.

Jeśli spokojne przesłanie tego filmu, w którym nie ma agresji na Kościół hierarchiczny zostanie zaprzepaszczone, to nawet nie próbuję sobie wyobrażać, czym jeszcze posłuży się Opatrzność, by dokonać prawdziwej odnowy i przebudzenia Kościoła w Polsce.

***

Jeśli jesteś osobą skrzywdzoną w Kościele i potrzebujesz pomocy lub rozmowy, skorzystaj z tej infolinii. Stworzyli ją ludzie świeccy poruszeni Twoim losem:

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Odkryj w swoim życiu pokój 

Bóg chce wydobyć z nas to, co najlepsze, ale nie zaciśniętą pięścią czy przystawiając rewolwer do naszej skroni. Stawia nam wymagania, ale nie po to, byśmy ich spełnianiem wyszarpywali...

Skomentuj artykuł

"Zabawa w chowanego" może bardzo pomóc instytucji Kościoła
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.