Ks. Jan Kaczkowski: Spotkałem trzech wspaniałych kapłanów. Kto wie, może dzięki temu zostałem księdzem

Ks. Jan Kaczkowski: Spotkałem trzech wspaniałych kapłanów. Kto wie, może dzięki temu zostałem księdzem
Fot. Maskacjusz TV / YouTube
Ks. Jan Kaczkowski / Maskacjusz TV / YouTube

Zobacz mało znane nagranie z ks. Janem Kaczkowskim, na którym opowiada o doświadczeniu spotkania z trzema niezwykłymi duchownymi. "Nie wiem, czy z tych poszczególnych momentów nie złożyło się to, że w końcu sam zostałem księdzem".

Ks. Jan Kaczkowski zaczyna od tego, że spotkał w życiu przynajmniej trzech "wspaniałych" kapłanów. Pierwszym z nich był jego katecheta, który przygotowywał go do przyjęcia pierwszej Komunii Świętej.

Ks. Jan Kaczkowski: skłamałem na swojej pierwszej spowiedzi

- Pamiętam jak dziś moją pierwszą spowiedź i mojego katechetę księdza Pawła, który (…) po prostu mnie przekonał, że w hostii obecny jest Chrystus. Pamiętam niemal każdą jego lekcję, że mówił o łasce uświęcającej, o komunii świętokradzkiej, o tym, że jak ksiądz idzie z Najświętszym Sakramentem po ulicy, to trzeba uklęknąć - mówi ks. Jan Kaczkowski i wyznaje, że zdarzyło mu się skłamać na pierwszej spowiedzi:

- Ksiądz mnie zapytał, czy mam książeczkę do nabożeństwa. A skąd ja z takiego laickiego domu miałbym mieć? I powiedziałem mu, że mam. Odszedłem i bliski płaczu uklęknąłem przy bocznym ołtarzu, próbowałem modlić się po swojemu. I szedł taki stary prałat, Franciszek Grucza, Kaszub, dość antypatyczny w obejściu. On widział, że mam minę nieswoją. Uklęknął przy mnie. Tym razem nie strzelił mnie w łeb biretem, jak to miał w zwyczaju. Zapytał: "Chłopczyku, co się stało". Odpowiedziałem z zaufaniem: "Proszę księdza dostałem pokutę. I skłamałem, że nie mam książeczki. I nie wiem jak odmówić". Pamiętam jak dziś, że była to Litania to Serca Pana Jezusa. I ten starszy, taki ciepły kapłan wziął swój podniszczony brewiarz (…), znalazł tę litanię i powiedział: "Chodź, to ja z Tobą odmówię". I to było takie słodkie, czułe, że on małego, bezbronnego dziecka nie zlekceważył. A przecież mógł. I nie wiem, czy z tych poszczególnych momentów nie złożyło się to, że w końcu sam zostałem księdzem - wyznaje ks. Jan Kaczkowski.

Chłopiec, który puścił "całusa" do tabernakulum

Duchowny mówi również o trzecim księdzu, który wpłynął na jego życie.

- Kiedy już byłem księdzem, siedzieliśmy tak w kościele, w konfesjonałach - on w jednym, ja w drugim. I taki może trzylatek wychodząc z kościoła ukląkł na dwa kolana na dywanie i puścił takiego całusa do tabernakulum. Ja wychodzę, a ksiądz Zbigniew - wielki, postawny mężczyzna, ponad dwa metry, był na misjach w Afganistanie, w Libanie - patrzę, a jemu ciekną łzy (…). Taka dziecinna ufność wobec obecności Chrystusa w Eucharystii. To jest coś, co mnie niezwykle zawsze porusza - kończy swoją opowieść ks. Jan Kaczkowski.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Jan Kaczkowski

Każdy ma własną Drogę krzyżową.
Ta jest ostatnią Drogą ks. Jana Kaczkowskiego.

Dla wierzących i niewierzących. Dla wojowników i pacyfistów. Dla pracowników korporacji i zakleszczonych w układach bez wyjścia. Dla zdradzających, skrzywdzonych i nienawidzących....

Skomentuj artykuł

Ks. Jan Kaczkowski: Spotkałem trzech wspaniałych kapłanów. Kto wie, może dzięki temu zostałem księdzem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.