"Na pierwszy rzut oka ta prośba wydaje się trochę dziwaczna, prawda? Z jakiej racji Bóg miałby wodzić nas na pokuszenie? To nie brzmi dobrze! (...) Sam Jezus ostrzega: «biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie» (Mt 18,7). Okej. Więc o czym jest ta prośba?" - zastanawia się Matthew Leonard w książce "Modlitwa działa! Ogarnij katolicką duchowość". Autor nie tylko wyczerpująco opisuje w niej modlitwę "Ojcze nasz". Pokazuje również, jak się modlić, by czerpać z tego prawdziwą radość.
Nie każdy zmaga się z lękiem w związkach, ale doświadczanie niepokoju i wątpliwości w zaangażowanych, kochających związkach, gdzie nie ma czerwonych flag (...), to nie tylko znane, ale i przewidywalne zjawisko w świecie wrażliwych, analitycznych, moralnych ludzi. Jeżeli jedna z pierwotnych przyczyn lęku wyraża potrzebę odnalezienia pewności i gruntu w tym pozbawionym podstaw świecie – a jeśli związki romantyczne są miejscem, w którym stajemy się najbardziej bezbronni i dlatego tracimy grunt pod nogami – dlaczego mielibyśmy się dziwić, że pojawia się tam lęk?
Najpierw był deszcz. Ten, który spływa po szybach, miesza się z błotem i sprawia, że świat wygląda jak zdjęcie w sepii. Dwaj bracia, Benjamin i Raphael Duvalier, kopali fundamenty pod nowy dom. W pewnym momencie łopata uderzyła w coś twardego. Myśleli, że to kamień. Ale kiedy rozgarnęli ziemię, błoto odsłoniło coś, co nie powinno tam być – fragment kości, a obok niej damski but na platformie.
"Chcemy, by anioł stale stał przy nas, byśmy go widzieli, jak każdego bliskiego. Ważniejsze jest, by wiedzieć, że on nam pomaga, chociaż go nie widać (...). Są trzy powołania: do klasztoru, do małżeństwa, do samotności w życiu świeckim. W żadnym z tych powołań anioł po objawieniu człowiekowi woli Bożej nie porzuca go" - pisał ks. Jan Twardowski. Przeczytaj fragment jego książki "Rozważania o pacierzu. Antologia".
Pomiędzy prawdziwą wiarą a zabobonem istnieje czasem bardzo cienka linia. W mentalności starożytnych Żydów odzienie kogoś wielkiego było z nim utożsamiane – uznawano je za przesiąknięte jego mocą i siłą. Była to przecież rzecz, która nieustannie przebywała ze swoim właścicielem, pozostawała najbliżej niego. Nasza bohaterka najwyraźniej też tak właśnie myśli. Nie ma szans na spotkanie twarzą w twarz z wielkim Uzdrowicielem; zresztą czy nie napawałaby Go obrzydzeniem jej przypadłość? Czy w ogóle chciałby poświęcić jej czas? Ale jeśli Jego moc jest od Boga – jak mówią niektórzy – to przecież sam Bóg może jej pomóc. Szata wystarczy! Nie musi dotykać Nauczyciela, to nie będzie konieczne.
Gdy uważnie przeczytamy Ewangelie, odkryjemy, że Jezus lubił ludzi zabieganych. To do nich zwracał się w pierwszej kolejności, to z nimi chętnie rozmawiał i to spośród nich wybierał uczniów. Istnieją trzy kroki, które pozwolą nam wejść w modlitwę wewnętrzną: zaproszenie Jezusa w swoje życie i trwanie w Jego obecności, karmienie się Jego słowem oraz uproszczenie życia. Jak to zrobić w praktyce? Przypominamy tekst Lucyny Słup, opublikowany w "Życiu Duchowym".
W czasie stanu wojennego mieszkańców Nowej Huty szczypał w oczy gaz łzawiący, gdy dochodziło do zamieszek pomiędzy nimi a oddziałami ZOMO. Do dziś pamiętam, jak przemykaliśmy chyłkiem wzdłuż uzbrojonych po zęby kordonów. Jak rozpędzano manifestantów za pomocą armatek wodnych – mówi pisarka Edyta Świątek, autorka książki „Cień burzowych dni”.
Każdy z nas zna to uczucie: napięcie w klatce piersiowej, gonitwę myśli, bezsenność. Lęk przestał być ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem, a stał się stałym towarzyszem codzienności. A jednak, w jego objęciach kryje się coś więcej niż strach: zaproszenie do głębokiej przemiany.
Dobre, dojrzałe relacje księdza z kobietami wymagają przede wszystkim przejrzystości moralnej. To ksiądz - mężczyzna pełniący ważną funkcję religijną i społeczną, do której latami przygotowywał się w seminarium, winien jako pierwszy czuć się odpowiedzialny za to, co dzieje się w jego relacjach z kobietami. Wielkim błędem popełnianym przez wielu księży jest łączenie posługi duszpasterskiej wobec kobiet z prywatnymi sprawami. Przypominamy fragmenty tekstu o. Józefa Augustyna SJ, opublikowanego w "Życiu duchowym".
Ludzie, których Bóg stawia na twoich drogach, bardzo ciebie potrzebują. Potrzebują twojej wyjątkowości i unikalności oraz twojego świadectwa o tym, jak zmagasz się w drodze ku sobie i ku pełni życia. Potrzebują też nadziei, którą w sobie pielęgnujesz pomimo tego wszystkiego, co cały czas pozostaje jeszcze do przepracowania. Ludzie tobie powierzeni chcą i potrzebują, żebyś funkcjonowała na sposób BOSKI - pisze s. Małgorzata Lekan OP w książce "Boska Ja. Moja droga ku sobie i ku Bogu".
W świecie, w którym wielu z nas nosi w sercu zraniony obraz ojcostwa, Bóg nie przychodzi jako surowy sędzia ani nieosiągalny ideał. W książce "Odwaga zaufania ciemności. Duchowa pomoc w doświadczeniu depresji" jezuita Przemysław Wysogląd SJ pokazuje Boga jako Ojca, który nie odchodzi w chwilach słabości, lecz wchodzi w najciemniejsze przestrzenie ludzkiego doświadczenia, by na nowo zdefiniować, czym jest miłość, bliskość i poczucie bycia potrzebnym.
Czy można pogodzić się z przemijaniem, zmianą, rozczarowaniem? Jak nie utknąć w żalu, ale ruszyć dalej, stając się silniejszym i mądrzejszym? Odpowiedzi w książce "Trać i żyj. Co nam dają straty" szukają Monika Rusin i Sławomir Rusin w rozmowie z certyfikowaną terapeutką i superwizorką Bernardettą Janusz.
"Bóg działa w naszych najciemniejszych chwilach. Gdy myślimy, że On milczy, Bóg mówi, ale inaczej - nie przez światło, ale przez ogień, który nie pozwala nam się poddać. Kiedy wydaje nam się, że wiara straciła sens, On działa właśnie w tym poczuciu bezsensu i pokazuje, że nawet tam możliwe jest spotkanie z Nim". Przeczytaj fragment książki Przemysława Wysogląda SJ "Odwaga zaufania ciemności. Duchowa pomoc w doświadczeniu depresji".
Dziś jest czas Świrszczyńskiej, bo nastał czas kobiet – ich emancypacji, budowania siły i samoświadomości – pisze Agnieszka Stapkiewicz. Autorka kreśli fascynujący obraz kobiety, która nie bała się mówić własnym głosem. Odkrywa wyjątkowość poetki, piszącej szczerze o jej kobiecych doświadczeniach.
Wypalenie nie pojawia się nagle – narasta miesiącami, a nawet latami, ukryte pod pozorami obowiązkowości i perfekcjonizmu. Anika, pielęgniarka z wieloletnim doświadczeniem, przez długi czas nie dostrzegała, że jej codzienna walka o bycie "niezastąpioną" stopniowo odbiera jej siły, radość i więź z bliskimi. Jej historia pokazuje, jak subtelnie i jednocześnie bezlitośnie wypalenie przejmuje kontrolę nad życiem.
Czasem trzeba przebyć długą drogę prowadzącą przez cierpienie, lęk i tęsknotę, by odnaleźć kogoś, kto da nam nadzieję.
Ojciec Pio „prawie nigdy nie spał” – twierdzili wszyscy jego najbliżsi przyjaciele. Wieczorem, kiedy każdy normalny człowiek kładł się do łóżka, by odpocząć po trudach dnia, on rozpoczynał nowy „dzień” pracy. Godziny nocne wykorzystywał na modlitwę i swe „podróże” po świecie. Tak – „podróżował”. Poprzez bilokację docierał bowiem do najprzeróżniejszych miejsc na globie ziemskim, by spotkać się z osobami, które potrzebowały pocieszenia i wsparcia duchowego – pisze Renzo Allegri w książce „Cuda Ojca Pio”, której fragment publikujemy.
To nie było łatwe życie. Jako córka niespełnionego artysty szybko poznała smak biedy. Jako sanitariuszka w czasie Powstania Warszawskiego doświadczyła grozy zagłady miasta. Po wojnie zamieszkała pod tym samym adresem, co Szymborska, Mrożek czy Różewicz – w legendarnym domu literatów na Krupniczej w Krakowie – ale nie stała się bohaterką anegdot, bo przez wiele lat ciężko pracowała, żeby utrzymać z pisania rodzinę. Jak się okazało, Anna Świrszczyńska nie mogła też liczyć na wierność męża, który zainteresował się sąsiadką – Haliną Poświatowską.
Jeśli rozumienie posług kościelnych ogranicza się do tych, które związane były ze święceniami, traci się z oczu znaczącą część udziału kobiet w kształtowaniu Kościoła i jego świadomości w pierwszych wiekach (i nie tylko) chrześcijaństwa. Wpływ ten mógł być jednak znacznie większy, gdyby względy kulturowe nie przeważały nad intuicjami teologicznymi potwierdzającymi równość płci, ograniczając tym samym udział kobiet w odpowiedzialności za wspólnoty, a z czasem wręcz wykluczając je z posług z nią związanych - pisze ks. Grzegorz Strzelczyk w książce "Eklezjologia".
"Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”. To herezja! – mówi jezuita i wyjaśnia, dlaczego.
{{ article.description }}