Niezmiennie od wieków, źródłem naszej nadziei, radości i pokoju jest Zmartwychwstały Chrystus. Wychodząc z grobu, pragnie tchnąć w nas nowe życie i sprawić, że znów poczujemy się wolni. Zmartwychwstanie przypomina nam, że to On jest „zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”; że to On jest większy od wszystkich naszych lęków i niepewności; że On zawsze zwycięża. Bóg chce nas dzisiaj kolejny raz przekonać, że może w naszym życiu dokonać rzeczy niemożliwych!
Przy pustym grobie stajemy dzisiaj z przeżyciami i traumami, jakie były naszym udziałem w ostatnim czasie. Pandemia odcisnęła swoje piętno. Wojna w Ukrainie pozwoliła nam obudzić ducha solidarności i wspólnoty. I w takiej sytuacji jest nam głoszone, że Jezus żyje.
Dlaczego Jezus nie sprawi, żeby polski Kościół stał się doskonały? Myślę, że z tego samego powodu, z którego nie sprawił, by Go podczas ziemskiego życia ominęły przeciwności.
Kiedy słyszę hasło „Święta Wielkanocne”, odczuwam pewien dysonans. Z jednej strony widzę żółte kurczaczki, święconkę, świętowanie. Z drugiej jednak wcześniej jest Wielki Piątek – krzyż, ból, śmierć. Ciemnica, martwe ciało, grób. Czy te trzy dni to nie za mało, by z etapu śmierci przejść do radości?
Dlaczego tak wielu ankietowanych Polaków nie dostrzega pomocy udzielanej przez Kościół ofiarom wojny na Ukrainie? Czy to efekt sekularyzacji i celowego negowania tej pomocy, czy raczej szwankuje przekaz i komunikacja na ten temat? Nie chodzi o to, żeby tymi działaniami się przechwalać, ale Kościół musi nauczyć się mówić o tym, co dobrego robi.
Wiedział, że to coś więcej niż dobre kazanie. Wierzył, że nawet jeśli od razu nie zrozumieją, to ostatecznie pojmą. A potem „podadzą dalej” ten gest jak sakrament, nie jak pusty rytuał. I tak się stało.
jasminowa.blog.deon.pl
„Łaska Boska jest do zbawienia panicznie potrzebna” - powtarza synek przed zdawaniem formułek na lekcji religii. Gdy go koryguję, z poważną miną pyta: „Koniecznie czy panicznie, to nie jest to samo?” Wyjaśniam mu więc językową różnicę, ale przyznaję rację co do ogólnego założenia: bez łaski Boga ani rusz!
Zło jest czasem tak wyzywające, tak mocne, tak drastyczne, że odbiera nadzieję i wiarę. Nic w tym nowego. Od wieków straszliwe dramaty stawiały przed ludźmi pytanie o istnienie miłosiernego i kochającego Boga i o to, dlaczego pozwala On na straszliwe cierpienie ludzi.
Nie tylko w Kościele można dostrzec zagubienie płynącym z Watykanu przekazem dotyczącym agresji Rosji na Ukrainę. Oczekiwana jest przez wielu większa jednoznaczność.
Miejsca, w których przebywamy, które odwiedzamy, naznaczają głęboko nasze człowieczeństwo. Można powiedzieć: pokaż mi, jak żyjesz, jakie są miejsca ważne dla ciebie a powiem ci, jakim jesteś człowiekiem. Wraz z upływem czasu widzimy jednak, że pozostaje coraz mniej rzeczywistych, materialnych pamiątek po kimś dla nas ważnym. Trwa za to duch, atmosfera, a na dodatek, miejsca kojarzone z tymi osobami mogą inspirować, otwierać przed nami nowe horyzonty.
Dzisiaj, po wnikliwym przebadaniu duchowej drogi życia Rozalii Celakówny, Papież Franciszek podjął decyzję, która otwiera jej drogę na ołtarze, jednocześnie ukazując jej postać jako kolejny wzór do naśladowania. Bo taka jest rola świętych: wskazywać drogę do Boga i być przykładem, że na tę drogę warto wejść, na niej wytrwać oraz pociągnąć za sobą innych ludzi.
„Napawa mnie bólem to, co dziś się dzieje. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni!” - napisał kilka dni temu na Twitterze papież Franciszek, a jego wypowiedź wywołała niemałe oburzenie. Wszyscy jesteśmy winni? - pytają z niedowierzaniem wstrząśnięci dziennikarze, komentatorzy i publicyści (także ci tzw. katoliccy). „Przecież winna jest Rosja! Winny jest Putin!” - powtarzają niczym mantrę. Myślę jednak, Franciszek ma rację: wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy winni.
Ostatni tydzień Wielkiego Postu, w niedzielę w kościołach spotkamy radosną procesję z palmami. Wydarzy się to bez względu na to, jak się czujemy i czy mamy ochotę okrzykiwać Jezusa Królem.
Najnowsza odsłona sporu wokół papieża kręci się wokół jego słów wypowiedzianych na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z pielgrzymki na Maltę, kiedy mówił o wojnach: „Wszyscy jesteśmy winni!”. Kolejny raz rozpętało się istne piekło.
To symboliczne, że tego samego dnia ukraińskie władze ujawniły - a i tak te mniej drastyczne - obrazy przedstawiające zbrodni ludobójstwa jakiej dopuścili się rosyjscy żołnierze z Buczy a rosyjskie poinformowały o Boskiej Liturgii sprawowanej przez patriarchę Cyryla w moskiewskiej centralnej cerkwi rosyjskich sił zbrojnych.
Dwa lata. Tyle trwał nasz parafialny Wielki Post. Tyle czasu przeciągała się nasza „kościelna bezdomność”, tułaczka i wędrówka przez ciemność pustyni, spowodowana brakiem świątyni. Nie była to dla nas podróż łatwa i przyjemna. Doświadczyliśmy potężnej straty, przygnębienia, zmęczenia, beznadziei, zniechęcenia, bezradności, złości, smutku, frustracji… Dzisiaj, gdy znajdujemy się u kresu tej pielgrzymki, z oddali dostrzegamy już „ziemię obiecaną”, jaką jest dla nas przepiękna świątynia - kościół św. Kutberta.
Jak przeżyć Wielki Post? Jak najlepiej przygotować się do Wielkanocy? Zwykle podejmujemy jakieś postanowienia, praktyki pokutne, wyznaczamy sobie jakieś cele. Wydaje się, jednak, że w tegorocznym Wielkim Poście dane nam zostało szczególne doświadczenie krzyża i śmierci, z której tryska życie…
Rano wpadam do osiedlowego spożywczaka po marchewkę i cytryny do obiadu. Marchewka jest stara, brzydka i wyschnięta. Cytryny też. Ale biorę, co jest, bo w głowie pojawia mi się myśl: a może taka już teraz będzie zawsze? Może po prostu trzeba się cieszyć, że w ogóle jest jakaś marchewka?
Rosyjska agresja na Ukrainę, choć nikt nie nazwał tego wprost, praktycznie od samego początku przerodziła się w wojnę światową. Pomoc militarna, udzielona obu stronom przez wiele krajów, a także zaangażowanie ochotników sprawiają, że konflikt ten rozpalił ludzi na całym globie. Dodatkowo wiele krajów zaangażowało się bezpośrednio w wojnę, narzucając na Rosję lub jej najbogatszych obywateli sankcje gospodarcze. Są też tacy - jak Wenezuela czy Kuba - którzy opowiedzieli się po stronie agresora. Nawet Szwajcaria przyłączyła się do pakietu sankcji - tylko Stolica Apostolska, zgodnie z tradycją, zachowuje wstrzemięźliwość w słowach…
Od niedzieli minął już prawie tydzień, a we mnie nadal pracuje fragment Ewangelii, który czytano tego dnia w kościołach. Przypowieść, którą znamy jako opowieść o marnotrawnym synu, lub jak kto woli - o miłosiernym ojcu. Mnie jednak nie oni zatrzymali w tym Słowie. Stoję nadal obok starszego brata…
{{ article.description }}