Biskup jak Filip: z konopi
Stanowisko biskupa Wiesława Meringa w sprawie wykładu na temat gender na KUL-u wyraźne pokazało, że jego autor jest człowiekiem w gorącej wodzie kąpanym. Gdzieś coś zadzwoniło, on usłyszał − niemniej tego, co, gdzie i dlaczego dzwoni, nie sprawdził.
Nie zatelefonował zatem do rektora KUL ani nie poczekał na jego wyjaśnienia przesłane pocztą. Ba, nie podzielił się swoimi wątpliwościami z biskupem lubelskim, wielkim kanclerzem KUL - pierwszą osobą w Episkopacie, do której w tej sytuacji należało się zwrócić.
Zamiast tego biskup Mering się oburzył: napisał list do księdza rektora (co zrozumiałe) i natychmiast go upublicznił, tak jakby chciał Kościołowi w Polsce coś udowodnić. I udowodnił: że tam, gdzie on widzi szykujące się do bitwy wraże siły, kręcą się skrzydła wiatraków.
Na pierwszy rzut oka cała sytuacja wydaje się zabawnym qui pro quo. Ale już po ponownej lekturze listu sprawa (przynajmniej dla mnie) staje się poważniejsza. Oczywiście, biskup włocławski miał prawo prosić rektora KUL o wyjaśnienia, ale dlaczego nadał swojemu pismu charakter publiczny? Dlaczego pozwolił, żeby dociekliwe pytanie przybrało kształt donosu? I dlaczego odpowiedzi władz Uniwersytetu nie zamieścił dotąd na stronie swojej diecezji? W chwili, w której piszę te słowa (środa 19 czerwca w południe, kilkanaście godzin po udostępnieniu przez KAI pism sygnowanych przez rektora KUL i władze Instytutu Filologii Polskiej) na stronie tej - w dziale "Aktualności" - list biskupa Meringa wciąż jeszcze wisi samotnie jak wyrzut sumienia… I sugeruje, że Katolicki Uniwersytet Lubelski żadnych wyjaśnień biskupowi nie udzielił.
Zapowiedź poruszenia kwestii KUL-u na forum Konferencji Episkopatu Polski brzmi jak ostrzeżenie pod adresem ordynariusza lubelskiego. Czyżby było to preludium przed przyszłorocznymi wyborami przewodniczącego KEP? Niewykluczone.
W liście biskupa Wiesława Meringa pojawia się jeszcze jeden wątek, który budzi mój zdecydowany sprzeciw: mam tu na myśli niepoparte argumentami zarzuty przeciwko Ośrodkowi "Brama Grodzka - Teatr NN". Ze stanowiskiem bpa Meringa polemizują władze KUL-owskiego instytutu polonistyki: "Nie umiemy wyjaśnić, dlaczego ktokolwiek mógłby uważać Ośrodek za środowisko bliskie »Krytyce Politycznej« i skrajnej lewicy, chcemy wszakże podkreślić, że ten zasłużony dla kultury Lublina i całego regionu Ośrodek od wielu lat współpracuje z lubelską kurią, a także - przy organizacji kolejnych kongresów kultury chrześcijańskiej - z KUL-em. Do największych osiągnięć Ośrodka należy np. misterium »Jedna ziemia, dwie świątynie«, podczas którego śp. abp Józef Życiński oraz rabin Michael Schudrich symbolicznie odnowili pamięć współistnienia polskiej i żydowskiej społeczności Lublina, czy też zorganizowany na terenie dawnego obozu koncentracyjnego na Majdanku »Dzień pięciu modlitw«, w którym wzięli udział przedstawiciele pięciu wyznań i religii z kard. Williamem Keelerem i śp. abp. Józefem Życińskim na czele, albo misterium »Dzwon św. Michała«, przypominające najstarszą, a dziś już nieistniejącą katolicką świątynię Lublina. Współpraca z lubelską kurią bynajmniej nie ustała po śmierci abp. Józefa Życińskiego, ale nadal się rozwija i umacnia, a Ośrodek często odwiedzany jest przez wybitnych profesorów naszego uniwersytetu, studentów, a także kleryków lubelskiego seminarium, którzy właśnie w Teatrze NN i dzięki jego zbiorom poznają wieloreligijną tradycję rodzimej diecezji. Na koniec warto dodać, że dyrektor Ośrodka, p. Tomasz Pietrasiewicz, został powołany przez ks. abp. Józefa Życińskiego na członka Rady Konsultacyjnej Centrum Jana Pawła II Archidiecezji Lubelskiej".
Takie są fakty. Jednakże biskup Mering, zamiast się z nimi zapoznać, wolał zaufać swoim anonimowym informatorom (czyżby z KUL?) oraz mediom, a konkretnie red. Krzysztofowi Gędłkowi z portalu internetowego PCh24 (PCh to "Polonia Christiana").
Rodzi się we mnie zdumienie, kiedy sobie uświadamiam, że Wiesław Mering, biskup i doktor filozofii - uczeń wielkiego myśliciela Stefana Swieżawskiego - formułując publiczne oskarżenie przeciwko ludziom, którzy robią na co dzień tyle dobrego, nie sięga do źródeł, ale opiera się na doniesieniach medialnych.
Natomiast to, iż takie oskarżenie zostało przez katolickiego biskupa rzucone 50 lat po II Soborze Watykańskim, wywołuje we mnie konsternację. Tym większą, że bp Wiesław Mering jest przecież przewodniczącym istniejącego przy KEP Komitetu ds. Dialogu z Niewierzącymi. A zatem - jeśli ta funkcja i ten zespół ma jakikolwiek sens - powinien być człowiekiem na ów dialog szczególnie uwrażliwionym.
Skomentuj artykuł