Zaczął się Wielki Post, który sam w sobie kojarzy nam się z wyrzeczeniami, nawróceniem i w jakiś sposób jest to intuicja dobra i słuszna. Jednak bardzo niepełna… Wielki Post to czas ku relacji, głównie z Panem Bogiem, bo dzięki głębokiej relacji z Nim, łatwiej tworzyć kolejne, z ludźmi i samym sobą, na głębszym i dojrzalszym poziomie. Temu mają służyć wyrzeczenia, modlitwa, jałmużna… Temu też ma służyć spowiedź.
Zaczął się Wielki Post, który sam w sobie kojarzy nam się z wyrzeczeniami, nawróceniem i w jakiś sposób jest to intuicja dobra i słuszna. Jednak bardzo niepełna… Wielki Post to czas ku relacji, głównie z Panem Bogiem, bo dzięki głębokiej relacji z Nim, łatwiej tworzyć kolejne, z ludźmi i samym sobą, na głębszym i dojrzalszym poziomie. Temu mają służyć wyrzeczenia, modlitwa, jałmużna… Temu też ma służyć spowiedź.
Chrześcijaństwo, wbrew powtarzanym opiniom, nie było i nie jest pacyfistyczne. Dlaczego? Powód jest prosty, bo w Ewangelię i jej interpretację wpisany jest głęboki realizm i świadomość ludzkiej natury po grzechu pierworodnym.
Chrześcijaństwo, wbrew powtarzanym opiniom, nie było i nie jest pacyfistyczne. Dlaczego? Powód jest prosty, bo w Ewangelię i jej interpretację wpisany jest głęboki realizm i świadomość ludzkiej natury po grzechu pierworodnym.
Nie jest łatwo powiedzieć, jak ma wyglądać współcześnie chrześcijańskie podejście do konfliktów zbrojnych, zwłaszcza tych, które są niezawinione, niesprowokowane, a zatem też agresja jest niesprawiedliwa. Czy jest dobra odpowiedź na to? Chyba nie za bardzo.
Nie jest łatwo powiedzieć, jak ma wyglądać współcześnie chrześcijańskie podejście do konfliktów zbrojnych, zwłaszcza tych, które są niezawinione, niesprowokowane, a zatem też agresja jest niesprawiedliwa. Czy jest dobra odpowiedź na to? Chyba nie za bardzo.
Sporo jest ostatnio w przestrzeni internetu trzeźwiących spostrzeżeń na temat relacji, które po pandemii i ogólnej izolacji wszystkich od siebie poszły trochę w innym kierunku. Przyzwyczailiśmy się do zapośredniczania. Ono jest łatwiejsze. By się z kimś „spotkać”, wystarczy napisać, nie trzeba żadnego więcej wysiłku, nie trzeba wychodzić z domu, patrzeć nikomu w oczy, poświęcać niepodzielonego czasu.
Sporo jest ostatnio w przestrzeni internetu trzeźwiących spostrzeżeń na temat relacji, które po pandemii i ogólnej izolacji wszystkich od siebie poszły trochę w innym kierunku. Przyzwyczailiśmy się do zapośredniczania. Ono jest łatwiejsze. By się z kimś „spotkać”, wystarczy napisać, nie trzeba żadnego więcej wysiłku, nie trzeba wychodzić z domu, patrzeć nikomu w oczy, poświęcać niepodzielonego czasu.
Przycichła nieco dyskusja na temat roli Jana Pawła II w wyjaśnianiu przestępstw pedofilskich wśród duchownych. Lada moment wróci jednak ze zdwojoną siłą. W marcu na księgarskich półkach ma się bowiem ukazać książka, mieszkającego od wielu lat w Polsce, holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka zatytułowana "Maxima culpa", która jak wynika z zapowiedzi ma się "rozprawić" z Karolem Wojtyłą. Niektórzy wieszczą, że będzie ona wstrząsem dla Kościoła w Polsce. Inni w związku z tym przygotowują się do obrony.
Przycichła nieco dyskusja na temat roli Jana Pawła II w wyjaśnianiu przestępstw pedofilskich wśród duchownych. Lada moment wróci jednak ze zdwojoną siłą. W marcu na księgarskich półkach ma się bowiem ukazać książka, mieszkającego od wielu lat w Polsce, holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka zatytułowana "Maxima culpa", która jak wynika z zapowiedzi ma się "rozprawić" z Karolem Wojtyłą. Niektórzy wieszczą, że będzie ona wstrząsem dla Kościoła w Polsce. Inni w związku z tym przygotowują się do obrony.
Od kilku dni przeglądam media społecznościowe z pewnym niesmakiem. W najbliższą środę rozpocznie się Wielki Post i czuję się jakby ktoś obok mnie krzyknął: "Start! Ruszamy z licytacją! Kto da więcej postanowień, wyrzeczeń i lektur duchowych. Ja! Ja! Ja!".
Od kilku dni przeglądam media społecznościowe z pewnym niesmakiem. W najbliższą środę rozpocznie się Wielki Post i czuję się jakby ktoś obok mnie krzyknął: "Start! Ruszamy z licytacją! Kto da więcej postanowień, wyrzeczeń i lektur duchowych. Ja! Ja! Ja!".
Synod o synondalności nie jest rewolucją. To tylko jeden z wielu elementów, który uświadamia, że Kościół znajduje się w procesie głębokiej zmiany. Określanie zaś tego procesu protestantyzacją nie tylko nie jest prawdziwe, ale też nie pozwala zrozumieć, co w istocie się dokonuje.
Synod o synondalności nie jest rewolucją. To tylko jeden z wielu elementów, który uświadamia, że Kościół znajduje się w procesie głębokiej zmiany. Określanie zaś tego procesu protestantyzacją nie tylko nie jest prawdziwe, ale też nie pozwala zrozumieć, co w istocie się dokonuje.
Śledząc medialne komentarze można odnieść wrażenie, że najważniejszym problemem Europejskiego Kontynentalnego Zgromadzenia Synodalnego w Pradze było odprawianie Mszy świętych w hotelowej sali obrad. W rzeczywistości to było spotkanie ważne dla przyszłości Kościoła na naszym kontynencie.
Śledząc medialne komentarze można odnieść wrażenie, że najważniejszym problemem Europejskiego Kontynentalnego Zgromadzenia Synodalnego w Pradze było odprawianie Mszy świętych w hotelowej sali obrad. W rzeczywistości to było spotkanie ważne dla przyszłości Kościoła na naszym kontynencie.
Jestem idealistą, a w zasadzie mógłbym napisać ‘byłem’ nim na swoje nieszczęście. Pracuję w mediach katolickich, a te u niektórych z definicji są niszowe. Tym niemniej stawiają sobie ważne cele informowania w sposób prawdziwy, uczciwy i bezstronny. Oczywiście, mamy swoją perspektywę i kanon wartości, które szanujemy, ale to nie znaczy, że będziemy w sposób kłamliwy i niezgodny z faktami opisywać rzeczywistość, w której żyjemy i działamy.
Jestem idealistą, a w zasadzie mógłbym napisać ‘byłem’ nim na swoje nieszczęście. Pracuję w mediach katolickich, a te u niektórych z definicji są niszowe. Tym niemniej stawiają sobie ważne cele informowania w sposób prawdziwy, uczciwy i bezstronny. Oczywiście, mamy swoją perspektywę i kanon wartości, które szanujemy, ale to nie znaczy, że będziemy w sposób kłamliwy i niezgodny z faktami opisywać rzeczywistość, w której żyjemy i działamy.
Od kiedy pamiętam, lubię przebywanie w ciszy. Gdy nie ma wokół mnie nadmiaru bodźców, począwszy od dźwięku i obrazu, a na ciągłym dotyku małych rączek skończywszy, czuję że odpoczywam i nabieram dystansu do tego co trudne. Dlatego od dłuższego czasu szukałam miejsca, gdzie po prostu uda mi się wyrwać na weekend i odpocząć w całkowitej ciszy.
Od kiedy pamiętam, lubię przebywanie w ciszy. Gdy nie ma wokół mnie nadmiaru bodźców, począwszy od dźwięku i obrazu, a na ciągłym dotyku małych rączek skończywszy, czuję że odpoczywam i nabieram dystansu do tego co trudne. Dlatego od dłuższego czasu szukałam miejsca, gdzie po prostu uda mi się wyrwać na weekend i odpocząć w całkowitej ciszy.
W Pradze trwa od kilku dni etap kontynentalny synodu o synodalności. Poza mediami katolickimi informacji o nim próżno jednak szukać w tzw. mediach świeckich. Podobnie było z etapem diecezjalnym, który właściwie do świadomości społecznej się nie przebił.
W Pradze trwa od kilku dni etap kontynentalny synodu o synodalności. Poza mediami katolickimi informacji o nim próżno jednak szukać w tzw. mediach świeckich. Podobnie było z etapem diecezjalnym, który właściwie do świadomości społecznej się nie przebił.
Życie odgrywa się w rzeczywistości, a nie w świecie wyobrażonym czy wymarzonym. Życie religijne nie jest wyjątkiem, i także w nim rzeczywistość, nawet dramatyczna, jest lepsza niż życie w nieświadomości i samooszukiwaniu.
Życie odgrywa się w rzeczywistości, a nie w świecie wyobrażonym czy wymarzonym. Życie religijne nie jest wyjątkiem, i także w nim rzeczywistość, nawet dramatyczna, jest lepsza niż życie w nieświadomości i samooszukiwaniu.
Raz po raz odzywają się głosy sugerujące papieżowi Franciszkowi, co powinien zrobić. A to pojechać na Ukrainę, bo to by był znaczący gest. Inni, potrząsając nieco głowami, zastanawiają się, jak to jest, że w ciągu 10 lat pontyfikatu papież nie pojechał do swojej ojczystej Argentyny. Dlaczego nie chce? Czy się czegoś obawia, a jeśli tak, to czego?
Raz po raz odzywają się głosy sugerujące papieżowi Franciszkowi, co powinien zrobić. A to pojechać na Ukrainę, bo to by był znaczący gest. Inni, potrząsając nieco głowami, zastanawiają się, jak to jest, że w ciągu 10 lat pontyfikatu papież nie pojechał do swojej ojczystej Argentyny. Dlaczego nie chce? Czy się czegoś obawia, a jeśli tak, to czego?
Za nami 31. finał Fundacji WOŚP. W mediach mieszają się głosy zachwytu nad zebranymi sumami i ludzką solidarnością, z tymi rzucającymi oskarżenia na Owsiaka i jego ekipę o rzeczy przeróżne. Nie wnikam w dyskusje i pyskówki, bo często niestety na tym kończą się starcia tych dwóch obozów. To co mnie zatrzymuje, co biorę dla siebie to pytanie ważne, uniwersalne i ponadczasowe - jak mądrze pomagać?
Za nami 31. finał Fundacji WOŚP. W mediach mieszają się głosy zachwytu nad zebranymi sumami i ludzką solidarnością, z tymi rzucającymi oskarżenia na Owsiaka i jego ekipę o rzeczy przeróżne. Nie wnikam w dyskusje i pyskówki, bo często niestety na tym kończą się starcia tych dwóch obozów. To co mnie zatrzymuje, co biorę dla siebie to pytanie ważne, uniwersalne i ponadczasowe - jak mądrze pomagać?
Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu. Tyle, że to nie taki Bóg, jakiego musi sobie wyobrażać większość pseudoproroków wieszczących rychłą zagładę Kościoła.
Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu. Tyle, że to nie taki Bóg, jakiego musi sobie wyobrażać większość pseudoproroków wieszczących rychłą zagładę Kościoła.
Odwaga do przyznania się do swojej niemocy jest chyba cenniejsza niż złoto. Biskup Dajczak odwagę w sobie odnalazł. I wielki szacunek za to mu się należy. Także za to, że otwiera pole do rzetelnej debaty, nad tym co jako społeczeństwo skrzętnie w sobie skrywamy albo czego nie zauważamy lub czego zauważyć nie chcemy.
Odwaga do przyznania się do swojej niemocy jest chyba cenniejsza niż złoto. Biskup Dajczak odwagę w sobie odnalazł. I wielki szacunek za to mu się należy. Także za to, że otwiera pole do rzetelnej debaty, nad tym co jako społeczeństwo skrzętnie w sobie skrywamy albo czego nie zauważamy lub czego zauważyć nie chcemy.
Kiedy byłem ministrantem – dawno, dawno temu – i nadeszła jedna z tych październikowych niedziel, gdy w kościołach liczy się wiernych, proboszcz mojej parafii zebrał nas wszystkich i tak wyjaśnił strategię na ten dzień: „Tu, chłopcy, jest lista. Stoicie przy drzwiach i liczycie osobno kobiety i mężczyzn. Potem w rubrykach przy każdej godzinie mszy zapisujecie, ile było osób. Na zakończenie dnia trzeba to wszystko podliczyć i wpisać tu” – pokazał na kartce. „Tylko pamiętajcie – pogroził nam palcem – liczcie tak, żeby nie wyszło mniej niż w zeszłym roku!”. „To znaczy ile?” – ktoś zapytał. „1500. Jak będzie mniej, to się będą z nas w kurii śmiali”. Zrobiliśmy tak, jak kazał ksiądz proboszcz.
Kiedy byłem ministrantem – dawno, dawno temu – i nadeszła jedna z tych październikowych niedziel, gdy w kościołach liczy się wiernych, proboszcz mojej parafii zebrał nas wszystkich i tak wyjaśnił strategię na ten dzień: „Tu, chłopcy, jest lista. Stoicie przy drzwiach i liczycie osobno kobiety i mężczyzn. Potem w rubrykach przy każdej godzinie mszy zapisujecie, ile było osób. Na zakończenie dnia trzeba to wszystko podliczyć i wpisać tu” – pokazał na kartce. „Tylko pamiętajcie – pogroził nam palcem – liczcie tak, żeby nie wyszło mniej niż w zeszłym roku!”. „To znaczy ile?” – ktoś zapytał. „1500. Jak będzie mniej, to się będą z nas w kurii śmiali”. Zrobiliśmy tak, jak kazał ksiądz proboszcz.
Jakiś czas temu, ćwicząc na siłowni, byłem świadkiem nieprzyjemnej sceny. Kilku osiłków za moimi plecami wymieniało się pomysłami, w jaki sposób poderwać kobietę, która im się spodobała. Ich słowa były chamskie, nieprzystające mężczyźnie, nienadające się do cytowania.
Jakiś czas temu, ćwicząc na siłowni, byłem świadkiem nieprzyjemnej sceny. Kilku osiłków za moimi plecami wymieniało się pomysłami, w jaki sposób poderwać kobietę, która im się spodobała. Ich słowa były chamskie, nieprzystające mężczyźnie, nienadające się do cytowania.
Obrona Jana Pawła II, jakiej podjęły się media katolickie jest świadectwem tego, że w wielu katolickich, także redaktorskich głowach, nie doszło jeszcze do duszpasterskiego nawrócenia na empatię wobec skrzywdzonych. Dla wielu wciąż najważniejsza jest instytucja.
Obrona Jana Pawła II, jakiej podjęły się media katolickie jest świadectwem tego, że w wielu katolickich, także redaktorskich głowach, nie doszło jeszcze do duszpasterskiego nawrócenia na empatię wobec skrzywdzonych. Dla wielu wciąż najważniejsza jest instytucja.
Słowa, które padły 28 stycznia br. w katedrze we Frankfurcie nad Menem w uszach polskich katolików brzmią znajomo. Pytanie jednak, czy tęsknoty, które przynajmniej niektórzy mogą w nich dostrzec, pomagają czy przeszkadzają.
Słowa, które padły 28 stycznia br. w katedrze we Frankfurcie nad Menem w uszach polskich katolików brzmią znajomo. Pytanie jednak, czy tęsknoty, które przynajmniej niektórzy mogą w nich dostrzec, pomagają czy przeszkadzają.