Słowa, które padły 28 stycznia br. w katedrze we Frankfurcie nad Menem w uszach polskich katolików brzmią znajomo. Pytanie jednak, czy tęsknoty, które przynajmniej niektórzy mogą w nich dostrzec, pomagają czy przeszkadzają.
„Trędowaci? Widziałem ich nagich, wyjących, wygłodzonych, zrozpaczonych. Widziałem ich rany rojące się od much, ich cuchnące nory, ich puste apteki i strażników z karabinami” – pisał Raoul Follereau, uświadamiając, jak tragiczny los spotyka chorych na trąd. Myślelibyśmy, że to przeszłość. Ale nie, to jest nasza rzeczywistość.
Wydaje się, że te dwa wątki: słabe homilie i nieposłuszni kapłani to dwie zupełnie różne sprawy, ale jest w nich jeden i to mocno bolesny punkt wspólny, który sprawia, że trudno nie widzieć tu dwóch stron tego samego medalu. Jaki?
Jakiś czas temu trafiłam w Internecie na dyskusję dotyczącą rozwodów. Młoda kobieta, mama małego dziecka prosiła o wsparcie po tym, jak porzucił ją mąż. Choć nie udzielałam się w tej dyskusji w żaden sposób, z dużym zainteresowaniem przejrzałam komentarze. Nie odezwałam się tam z jednego powodu – zrobił to inny katolik, mówiący o tym, że małżeństwo to poważny sakrament, a miłość to wybór, za który warto brać odpowiedzialność. I o mało nie został zagryziony przez resztę komentujących.
„Ja bym z takim papieżem nie wytrzymał” – stwierdził w 1999 roku w czasie pobytu w Gliwicach Jan Paweł II. Nawiązywał do swojej choroby, która spowodowała zakłócenia w podróży. Spotkanie z wiernymi w Gliwicach najpierw odwołano, a potem szybko znaleziono nowy termin.
Sprawa księdza Daniela Galusa jest w pewnym sensie lustrem, w jakim przejrzeć się może i powinna polska, katolicka religijność. Nie jest to bowiem tylko kwestia nieposłuszeństwa czy indywidualizmu, ale pewnej formy religijności, która ma tendencje do wyradzania się w sekciarstwo.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Co zrobić, gdy człowiek jest jeden, doba ma 24 godziny, a potrzebujących uwagi członków rodziny coraz więcej? Odpowiedź jest prosta: buduj więzi. Oparte na szczerości, akceptacji, wzajemnym szacunku. Fizycznej obecności. Nie tylko swoje, lecz także swoich bliskich, sąsiadów, znajomych z pracy.
Od samego początku swojego pontyfikatu papież Franciszek mówi o prostocie, o ubóstwie, o szacunku dla stworzenia, o potrzebie nowej ekonomii. Wielu to wyśmiewa przypinając mu łatkę naiwnego marzyciela, lewicowca, zwolennika teologii wyzwolenia, człowieka oderwanego od realiów współczesnego świata. Dla wielu, zwłaszcza tradycyjnych i nawet głęboko wierzących katolików, te obszary są gdzieś na obrzeżach religii.
W ostatnim tygodniu pojawiły się w mediach dwie informacje, które wzbudziły dużo emocji: i nic dziwnego, gdyż obie dotyczyły Kościoła i pieniędzy. Pierwsza mówiła o budowie hotelowego kompleksu na Warmii, który wraz z drugim inwestorem rozpoczęła jakiś czas temu diecezja warmińska: drugi to dominikańskie ogłoszenie o poszukiwaniu fundraisera.
Na Pomorzu pierwszy tydzień zimowych ferii już za nami. To czas, gdy więcej rozmawiamy, sporo spraw załatwiamy wspólnie, ale też więcej oglądamy i czytamy. Im więcej wchłaniamy w siebie różnych treści, tym większy widzę kontrast i brak, a w sercu pojawia się ogromne rozczarowanie…
Kościół od lat tłumaczy, że święci mają być dla nas przykładem i pomagać nam w drodze do świętości - wszak nie żyli w "równoległym świecie". A w Składzie Apostolskim wyznajemy, iż wierzymy w "obcowanie świętych". Tyle, że… Jakoś po uroczystościach beatyfikacji czy kanonizacji o tych naszych przewodnikach szybko zapominamy.
Pożegnaliśmy papieża Benedykta, który był człowiekiem wybitnym: jednym z architektów Soboru Watykańskiego II, genialnym teologiem, a przy tym skromnym człowiekiem. W 2013 roku dobrowolnie zrzekł się najwyższego urzędu w Kościele katolickim i od tamtego czasu prawie nie zabierał głosu. Pozostawił sobie jedynie zewnętrzne oznaki, takie jak papieski ubiór. No i autorytet, którym cieszył się niezmiennie, ale też bardzo dbał o to, aby go nie nadużywać. To właśnie jego milczenie sprawiło, że w świadomości wielu Benedykt XVI zmarł nie teraz, ale przed laty: 28 lutego 2013 roku.
Doświadczenie religijne - nie jest źródłem wiary. To, czego doświadczamy wpisuje się bowiem w nasz światopogląd, postrzeganie świata, kontekst wyznaniowy, sytuację społeczną, a nawet przesądy. To także uświadamia, dlaczego konieczna jest wspólnota, w której wiara wzrasta i jest obiektywizowana.
Deon.pl
Statystyki dotyczące praktyk religijnych polskich katolików w roku 2021 powstawały w specyficznych warunkach, związanych z pandemią. Czy w związku z tym warto do nich przywiązywać wagę i znaczenie?
Im więcej mamy sposobów komunikacji i kontaktowania się ze sobą, tym bardziej widać, jak brakuje nam wypracowanych sposobów porozumiewania się i rozumienia siebie nawzajem. Nie przekazujemy informacji, ale ją wyrzucamy z siebie i ‘obrzucamy’ się nią. Nie jest ważne czy ktoś słucha, rozumie, czy mu to jest potrzebne i czy w czymkolwiek mu pomaga. Potrzebne nam ignacjańskie praesupponendum.
Kościół nie jest od porządkowania świata. Kościół jest od porządkowania pojedynczych ludzkich serc i sumień. A do ich właścicieli należy zarządzanie światem. Tyle, że na ogół chcielibyśmy, żeby ktoś to robił za nas. Żeby ktoś za nas układał chaos, równoważył niesprawiedliwość.
W najbliższy poniedziałek w pięciu polskich województwach rozpoczną się ferie zimowe. Czas przez jednych wyczekiwany, przez drugich wręcz przeciwnie. Oceny na pierwsze półrocze wystawione, można odetchnąć, a dwa tygodnie ferii mają być przede wszystkim czasem wytchnienia, odpoczynku i regeneracji. Wszystko to brzmi pięknie, ale mocno zderza się z rzeczywistością, szczególnie tą rodzicielską.
DEON.pl
Trzydzieści lat przeszło czekać o. Tarsycjuszowi Krasuckiemu na sprawiedliwość… To nie pomyłka: od czasu, gdy został wykorzystany seksualnie przez ks. Andrzeja Dymera minęło trzydzieści lat, ponad 27 upłynęło zaś od czasu, gdy pierwszy raz dokonał zgłoszenia swojej krzywdy ówczesnemu biskupowi szczecińskiemu.
Deon.pl
Społeczeństwo i politycy, tak jak Kościół, potrzebuje głębokiej personalistycznej rewolucji w sprawie osób skrzywdzonych przez przestępstwa seksualne. To one powinny wreszcie znaleźć się w centrum myślenia i działania.
Życie nie polega na tym, by tkwić na kupie kamieni, twierdzić, że ma się rację i udawać, że się jest szczęśliwym. O wiele piękniejsze jest, gdy zamiast racji ma się prawdę. Wtedy nie trzeba się ze wszystkimi o wszystko kłócić. Tylko jak to zrobić?
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}