Taki jest właśnie adwent, takie jest też całe życie chrześcijanina – radość oczekiwania zmieszana ze świadomością tego, że jeszcze nie jesteśmy gotowi na spotkanie z Przychodzącym.
Taki jest właśnie adwent, takie jest też całe życie chrześcijanina – radość oczekiwania zmieszana ze świadomością tego, że jeszcze nie jesteśmy gotowi na spotkanie z Przychodzącym.
To wszystko pięknie brzmi: adwentowy program, postanowienia, wyrzeczenia, równanie ścieżek… Tymczasem rzeczywistość jest taka, że bardzo często robimy wszystko, by utrudnić Bogu dostęp do naszych serc.
To wszystko pięknie brzmi: adwentowy program, postanowienia, wyrzeczenia, równanie ścieżek… Tymczasem rzeczywistość jest taka, że bardzo często robimy wszystko, by utrudnić Bogu dostęp do naszych serc.
Zahaczająca czasami o politykę walka o należne Chrystusowi miejsce w społeczeństwie mija się z celem. Królestwo Chrystusa jest Królestwem Miłości, która musi być przez człowieka w wolności wybrana i przyjęta, a nie narzucona.
Zahaczająca czasami o politykę walka o należne Chrystusowi miejsce w społeczeństwie mija się z celem. Królestwo Chrystusa jest Królestwem Miłości, która musi być przez człowieka w wolności wybrana i przyjęta, a nie narzucona.
„W owe dni, po wielkim ucisku słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą”. Jak odczytywać te znaki?
„W owe dni, po wielkim ucisku słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą”. Jak odczytywać te znaki?
Wydawać by się mogło, że według Ewangelii człowiekowi ubogiemu łatwiej wejść do Królestwa Bożego. Nie wyklucza ona jednak, że także bogaty może dostąpić zbawienia. Na każdego człowieka, niezależnie od jego materialnego usytuowania, czyha jednak zasadzka, na którą Jezus zwraca dzisiaj szczególną uwagę.
Wydawać by się mogło, że według Ewangelii człowiekowi ubogiemu łatwiej wejść do Królestwa Bożego. Nie wyklucza ona jednak, że także bogaty może dostąpić zbawienia. Na każdego człowieka, niezależnie od jego materialnego usytuowania, czyha jednak zasadzka, na którą Jezus zwraca dzisiaj szczególną uwagę.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii tłumaczy, odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie, jak powinna wyglądać miłość. Wskazuje na jej trzy aspekty.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii tłumaczy, odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie, jak powinna wyglądać miłość. Wskazuje na jej trzy aspekty.
Bartymeusz to patron tych, którzy w Chrystusie widzą swojego Pana – jedynego, który może przywrócić człowiekowi duchowe siły i go zbawić. Tacy ludzie w modlitwie do Boga szukają siły, by stawiać czoła światu i cierpieniom związanym z ziemskim życiem.
Bartymeusz to patron tych, którzy w Chrystusie widzą swojego Pana – jedynego, który może przywrócić człowiekowi duchowe siły i go zbawić. Tacy ludzie w modlitwie do Boga szukają siły, by stawiać czoła światu i cierpieniom związanym z ziemskim życiem.
Dzisiejszą liturgię słowa, jak i całe przesłanie Ewangelii, można by streścić w zdaniu: „Wielu ludzi chciało być bogami, ale tylko jeden Bóg zechciał być człowiekiem”. Nie naśladujmy wynoszących się. Naśladujmy Chrystusa, który uniżył się, by nas wynieść pod niebiosa.
Dzisiejszą liturgię słowa, jak i całe przesłanie Ewangelii, można by streścić w zdaniu: „Wielu ludzi chciało być bogami, ale tylko jeden Bóg zechciał być człowiekiem”. Nie naśladujmy wynoszących się. Naśladujmy Chrystusa, który uniżył się, by nas wynieść pod niebiosa.
Pytanie o sens życia spędza sen z powiek wielu ludziom, szczególnie tym, którzy muszą mierzyć się z wyzwaniami przerastającymi ich siły. Kiedy opadają już ręce i po ludzku nic więcej nie można zrobić, nie można ulżyć komuś w cierpieniu czy polepszyć beznadziejnej życiowej sytuacji, wszystko wydaje się tracić sens, a wiara staje się zbiorem pustych, nieżyciowych prawd.
Pytanie o sens życia spędza sen z powiek wielu ludziom, szczególnie tym, którzy muszą mierzyć się z wyzwaniami przerastającymi ich siły. Kiedy opadają już ręce i po ludzku nic więcej nie można zrobić, nie można ulżyć komuś w cierpieniu czy polepszyć beznadziejnej życiowej sytuacji, wszystko wydaje się tracić sens, a wiara staje się zbiorem pustych, nieżyciowych prawd.
W ostatnich czasach dużo mówi się o grzesznej stronie Kościoła, szczególnie o grzechach jego pasterzy, próbując pokazać niedoskonałość instytucji, która za swojego założyciela uważa przecież samego Jezusa. Z odpowiedzią przychodzi liturgia słowa dzisiejszej niedzieli mówiąca o… nierozerwalności małżeństwa. Chwileczkę, chwileczkę! Co to jednak ma wspólnego z Kościołem?!
W ostatnich czasach dużo mówi się o grzesznej stronie Kościoła, szczególnie o grzechach jego pasterzy, próbując pokazać niedoskonałość instytucji, która za swojego założyciela uważa przecież samego Jezusa. Z odpowiedzią przychodzi liturgia słowa dzisiejszej niedzieli mówiąca o… nierozerwalności małżeństwa. Chwileczkę, chwileczkę! Co to jednak ma wspólnego z Kościołem?!
Człowiek jako stworzenie jest ograniczony w czasie i przestrzeni, dobrze te granice zna, musi się z nimi zmagać i często są one dla niego powodem cierpienia. Jedną z granic, która najbardziej daje się człowiekowi we znaki, jest granica intelektualnego poznania.
Człowiek jako stworzenie jest ograniczony w czasie i przestrzeni, dobrze te granice zna, musi się z nimi zmagać i często są one dla niego powodem cierpienia. Jedną z granic, która najbardziej daje się człowiekowi we znaki, jest granica intelektualnego poznania.
Pokusa interpretowania Ewangelii według swojego widzimisię istnieje od początku chrześcijaństwa. Oto Szymon Piotr, słysząc z ust Jezusa zapowiedź śmierci i zmartwychwstania, napomina swojego Mistrza (a jeszcze przed chwilą nazwał go przecież Mesjaszem!), by trochę przystopował, bo inaczej wyleje dziecko z kąpielą i nici z zaprowadzenia na ziemi Królestwa Bożego.
Pokusa interpretowania Ewangelii według swojego widzimisię istnieje od początku chrześcijaństwa. Oto Szymon Piotr, słysząc z ust Jezusa zapowiedź śmierci i zmartwychwstania, napomina swojego Mistrza (a jeszcze przed chwilą nazwał go przecież Mesjaszem!), by trochę przystopował, bo inaczej wyleje dziecko z kąpielą i nici z zaprowadzenia na ziemi Królestwa Bożego.
Gdy chrześcijanin bierze do ręki fragment Pisma Świętego, to powinien zadać sobie od razu takie pytania: czy odnajduję siebie w tym tekście i z jaką postacią czy wydarzeniem się utożsamiam? W tę niedzielę Jezus stawia przed nami postać głuchoniemego, którego uzdrawia swoją zbawczą mocą. Co mogę mieć z nim wspólnego?
Gdy chrześcijanin bierze do ręki fragment Pisma Świętego, to powinien zadać sobie od razu takie pytania: czy odnajduję siebie w tym tekście i z jaką postacią czy wydarzeniem się utożsamiam? W tę niedzielę Jezus stawia przed nami postać głuchoniemego, którego uzdrawia swoją zbawczą mocą. Co mogę mieć z nim wspólnego?
Temat przykazań Bożych to kwestia, która wciąż przez wielu chrześcijan jest rozumiana w nie do końca właściwy sposób. Widzi się w nich bowiem często jakieś uciemiężenie czy ograniczenie ludzkiej wolności. Niby wiemy, że to dla dobra człowieka, dostrzegamy nawet w przykazaniach rady miłującego Ojca, to jednak często wciąż wydają się one nam czymś zewnętrznym, czymś "nie-naszym".
Temat przykazań Bożych to kwestia, która wciąż przez wielu chrześcijan jest rozumiana w nie do końca właściwy sposób. Widzi się w nich bowiem często jakieś uciemiężenie czy ograniczenie ludzkiej wolności. Niby wiemy, że to dla dobra człowieka, dostrzegamy nawet w przykazaniach rady miłującego Ojca, to jednak często wciąż wydają się one nam czymś zewnętrznym, czymś "nie-naszym".
Jest to konieczne, jeśli chcemy, żeby Kościół był rzeczywiście wspólnotą uczniów Chrystusa, bezpiecznym i sprzyjającym duchowemu rozwojowi miejscem, w którym chodzi przede wszystkim o Prawdę.
Jest to konieczne, jeśli chcemy, żeby Kościół był rzeczywiście wspólnotą uczniów Chrystusa, bezpiecznym i sprzyjającym duchowemu rozwojowi miejscem, w którym chodzi przede wszystkim o Prawdę.
Postać Maryi, ze wszystkimi Jej darami i przywilejami, może nas czasem wręcz przerażać. Może wydawać się bardzo daleka i oderwana od naszej ludzkiej rzeczywistości. Niestety, często taki obraz Maryi prezentowany jest czy to przez artystów, czy to przez kaznodziejów. Aby podkreślić Jej wielkość i wyjątkowość, czynią Ją, z pewnością nieświadomie, daleką dla „zwykłego” wierzącego.
Postać Maryi, ze wszystkimi Jej darami i przywilejami, może nas czasem wręcz przerażać. Może wydawać się bardzo daleka i oderwana od naszej ludzkiej rzeczywistości. Niestety, często taki obraz Maryi prezentowany jest czy to przez artystów, czy to przez kaznodziejów. Aby podkreślić Jej wielkość i wyjątkowość, czynią Ją, z pewnością nieświadomie, daleką dla „zwykłego” wierzącego.
Bo życie chrześcijanina jest drogą, zaś jej metą jest Cel, który nie sposób osiągnąć własnymi siłami. Ceną za przebycie tej drogi jest życie, a i to jest za mało, by zdobyć nagrodę. Zbawienie jest bowiem darem. Droga życia jest natomiast wysiłkiem, który otwiera człowieka na jego darmowość, a Eucharystia – dowodem na to, że Bóg jest w tej drodze naprawdę blisko człowieka.
Bo życie chrześcijanina jest drogą, zaś jej metą jest Cel, który nie sposób osiągnąć własnymi siłami. Ceną za przebycie tej drogi jest życie, a i to jest za mało, by zdobyć nagrodę. Zbawienie jest bowiem darem. Droga życia jest natomiast wysiłkiem, który otwiera człowieka na jego darmowość, a Eucharystia – dowodem na to, że Bóg jest w tej drodze naprawdę blisko człowieka.
Takie wygodne gniazdko często chcielibyśmy uwić sobie przy Bogu. On mnie nakarmi i napoi. On będzie mi błogosławił, żeby dobrze mi się wiodło. Ale czy o to chodzi w wierze?
Takie wygodne gniazdko często chcielibyśmy uwić sobie przy Bogu. On mnie nakarmi i napoi. On będzie mi błogosławił, żeby dobrze mi się wiodło. Ale czy o to chodzi w wierze?
Jednak to Bóg rządzi matematyką. My jesteśmy ograniczeni rzeczywistością doświadczaną zmysłami. Nie potrafimy spojrzeć szerzej i głębiej, pomyśleć o niemożliwym. O tym właśnie jest opowieść o rozmnożeniu chleba przez Jezusa.
Jednak to Bóg rządzi matematyką. My jesteśmy ograniczeni rzeczywistością doświadczaną zmysłami. Nie potrafimy spojrzeć szerzej i głębiej, pomyśleć o niemożliwym. O tym właśnie jest opowieść o rozmnożeniu chleba przez Jezusa.
Jeśli chodzi o życie duchowe, to ukuło się powiedzenie, że "nie ma wakacji od Pana Boga". Rozumiem jego przesłanie, ale chciałbym dopisać do tego "gwiazdkę".
Jeśli chodzi o życie duchowe, to ukuło się powiedzenie, że "nie ma wakacji od Pana Boga". Rozumiem jego przesłanie, ale chciałbym dopisać do tego "gwiazdkę".