Dary trudne. Ostatnio w kontekście różnych swoich rozważań o życiu, dostrzegłam nowy wątek w przypowieści o talentach. Ten, który zakopał talent, nie zrobił tego z lenistwa. Zrobił to ze strachu. Wiedział, że Dawca jest osobą surową. A co jeśli źle wykorzysta dar, jeśli coś pójdzie nie tak? Nie lepiej zakopać, uciec?
Sprawa jest bardzo poważna. Coraz więcej osób zaczyna chorować, o czym świadczą codzienne statystyki publikowane przez rząd. Wymusiło to, aby szkoły (oprócz podstawówek) przeszły na system nauczania zdalnego. Uważam, że nauczanie zdalne samo w sobie nie jest do końca dobrym sposobem przekazywania wiedzy, ale też chciałbym do niego podejść trochę pozytywniej.
Mówienie komuś prawdy w twarz jest rzeczą trudną, czasem niszczącą. Im ktoś jest nam bliższym, tym mocniej musimy się troszczyć o niego. Jak to robić?
Dziś mogę przyznać rację księdzu – nic nie uspokaja mnie tak jak różaniec i cieszę się, że wtedy potraktowałam jego słowa poważnie, że je usłyszałam i postanowiłam wprowadzić w życie.
Idziemy wzdłuż asfaltowej drogi biegnącej przez wioskę. Zauważam w rowie plastikową butelkę. Przechodzi mi myśl: „a wezmę ją, kocham to miejsce, nie chcę, żeby tu było naśmiecone”. Krok do rowu pozwala mi odkryć inną butelkę, puszkę i pustą paczkę po papierosach. No skoro już się zebrałam, wlazłam do tego rowu i schyliłam, to pozbieram wszystko. Po chwili moje „zdobycze” przestają mieścić mi się w rękach.
Pracując w miejscu, gdzie ludzie są w stanie wydać tyle pieniędzy, ile wynosi moja cała pensja, bez mrugnięcia okiem, nachodzą mnie refleksje czy chciałabym być na ich miejscu. Jaką wtedy byłabym osobą?
Pracownicy służb medycznych dostali oklaski i bardzo słusznie. Jestem mamą i przepełnia mnie wdzięczność dla nauczycieli i pracowników szkół, którzy wspierają dzieci jak mogą najlepiej, często zmagając się z lękiem o własne zdrowie, z trudnymi emocjami i dezorientacją rodziców i uczniów.
Mijające tygodnie pokazały mi, że moje głębokie przekonania, że wiem, co dla mojego syna jest dobre, że znam go jak nikt inny i kocham nad życie – choć obiektywnie oczywiście wartościowe – są skażone grzechem pychy. I przez to łatwo mogą stać się karykaturą.
Wyszedł z więzienia i jest bohaterem. Jego los pokazuje, że to, co najbardziej bezbronne, dochodzi czasem do głosu. Ile jest jednak takich słabych, bezbronnych ofiar, które nie spotkają na swojej drodze charyzmatycznego obrońcy?
Na ulicach Warszawy pojawiły się plakaty z zakrwawioną hostią leżącą na ubrudzonych rękach z napisem „stop Komunii Świętej na rękę”. Wezwanie jest nie tylko sprzeczne z tym, co głosi Kościół katolicki, ale przede wszystkim sprzeczne z wiarą w człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, który też miał ubrudzone ręce.
W czasie, kiedy my dyskutujemy o tym, czy do ust, czy na rękę, ponad osiemdziesiąt procent katolików w ogóle nie przystępuje do Komunii Świętej. Jeśli w czasie, gdy czterech z pięciu nie przystępuje do Komunii Świętej, my toczymy dyskusje na temat poprawności przyjmowania przez jednego z pięciu, to jak to o nas świadczy? Czy to słuszna droga?
Najgorsze co możemy zrobić, to zmuszać kogoś do praktyk religijnych, wypominać mu, robić wyrzuty. To przynosi tylko odwrotny skutek. Wtedy obraz Boga, jaki pokazujemy tej osobie, staje się karykaturą.
Gdzieś pomiędzy rozważaniami co jest w stanie znieść moja psychika, do czego mam większe predyspozycje, czy jestem gotowa zupełnie porzucić to, co robiłam do tej pory, a przede wszystkim – ile są w stanie znieść moje słabe ręce i bolące (od samego noszenia plecaka) plecy, zaczęłam badać warunki pracy ratowników medycznych. I chociaż wiedziałam, że nie będzie lekko to, co zobaczyłam, zupełnie mnie załamało.
Nie zauważyłem nigdy w nauczaniu Jezusa, by była tam jakaś gwiazdka czy przypis: "nie dotyczy: Żydów; uchodźców, osób LGBT+". Może się okazać, że właśnie o tych konkretnych bliźnich zapyta mnie Bóg, kiedy Go spotkam.
Odbija się na funkcjonowaniu, jak można się spodziewać, przepełnionym coraz większą ilością błędów, potknięć i niedociągnięć.
Używając pewnego obrazu, mogę powiedzieć, że o ofiarach księży ze skłonnościami pedofilskimi myślę jak o osobach rannych w wyniku wybuchu bomby. Rany są rozległe, długo się goją i sprawiają wiele bólu.
Nasz syn codziennie słyszy od nas „dziękuję”, „przepraszam”, „jestem z Ciebie dumna/y”, „kocham Cię!”. Ufam, że dzięki temu swojej wartości nie musi budować na porównywaniu się z innymi.
Kilka dni temu miałem okazję rozmawiać z osobami, które opuściły Kościół katolicki. Są to jednak niezwykle wierzący ludzie. Małżeństwo. Ona i On gdzieś przed siedemdziesiątką.
Statystyki są nieubłagane. Liczba rozwodów rośnie z roku na rok. I Kościół na to reaguje. Oczywiście w swoim stylu. Czyli… powoli.
bam-boo.blog.deon.pl / Katarzyna Kuricka
Nie znam zupełnie filmów tego reżysera, bo to nie moje klimaty, a jednak tak się stało, że usłyszałam opowieść tego podziaranego gościa. I wcale tego nie żałuję.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}