Ostatnim wydarzeniem, gdy przypomnieliśmy sobie postać Jana Pawła II, była jego kanonizacja. Niestety, ale podzielam to zdanie
Niektórzy mówią, że kanonizacja Jana Pawła II była ostatnim wydarzeniem, gdy razem stanęliśmy i przypomnieliśmy sobie jego postać. Następnego dnia zaczęliśmy zapominać. Niestety, ale podzielam to zdanie. A przecież Kościół tak wiele zrobił, by o Janie Pawle II nie zapomnieć
Dwadzieścia lat temu odszedł Jan Paweł II. Od tamtego pamiętnego 2 kwietnia 2005 r. zdążyło urosnąć całe pokolenie, ówcześni dwudziestolatkowie – ci, którzy mieli okazję go w jakiś sposób poznać – mają dziś po lat czterdzieści. Mogłoby się wydawać, że pamięć o papieżu będzie się stopniowo zacierać, że siła jego autorytetu będzie słabła. Zwłaszcza zaś w sytuacji, że gdy tak dużo mówi się, że papież jest dziś już tylko zamknięty w legendarnych kremówkach, czy stoi na spiżowych pomnikach, gdy jest bohaterem memów, czy prześmiewczych zabaw w godzinie jego śmierci, gdy staje się obiektem różnych ataków medialnych.
A jednak okazuje się, że nic takiego się nie stało. Z badań IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynika bowiem, że dla 66 proc. czterdziestolatków papież Wojtyła wciąż jest ważną postacią i autorytetem. Może zaskakiwać, ale ważną personą i punktem odniesienia jest Jan Paweł II również dla najmłodszego pokolenia – uznaje tak aż 66 proc. uczestników badania w wieku 18-29 lat. Są to ludzie, których w chwili śmierci papieża Polaka albo nie było jeszcze na świecie, albo miały co najwyżej lat dziewięć. Jedni nie mają zatem prawa pamiętać papieża, u innych jest to jakaś postać mglista – znają Karola Wojtyłę z kart podręczników, czy portretów w kościołach. A jednak znają i cenią.
Powstaje jednak pytanie o to czy papież jest ważną postacią i autorytetem, bo był jedynym Polakiem zasiadającym na tronie św. Piotra, wybitną postacią, bez której historia Polski nie będzie pełna (tak jak nie jest pełna bez Mieszka I, Władysława Jagiełły, Józefa Piłsudskiego czy Lecha Wałęsy), czy też ów autorytet bierze się stąd, że w starszym pokoleniu „pracuje” nauczanie papieża, i że sięgają po nie także i młodzi. Niestety śmiem twierdzić, że w większości czynnikiem decydującym o uznaniu Wojtyły za autorytet jest miejsce, jakie zajmuje on w historii. Podejrzewam, że gdyby zapytać o to, czy ważną postacią i autorytetem jest dla Polaków Józef Piłsudski, to notowania miałby równie wysokie jak papież. Nie mam przy tym wątpliwości, że Wojtyła żyje w przekazie międzypokoleniowym, ale co ponadto?
Niektórzy mówią, że kanonizacja Jana Pawła II była ostatnim wydarzeniem, gdy razem stanęliśmy i przypomnieliśmy sobie jego postać. Następnego dnia zaczęliśmy zapominać. Niestety, ale podzielam to zdanie. A przecież Kościół tak wiele zrobił, by o Janie Pawle II nie zapomnieć. Jego relikwie są prawie w każdej polskiej świątyni, a obrazy na pewno. W każdym polskim mieście jest albo pomnik, albo co najmniej ulica Jana Pawła. Szkół niezliczona ilość. Tablic pamiątkowych, które niejednokrotnie ocierają się o śmieszność, miliony. Księża na kazaniach ciągle odwołują się do Jana Pawła, biskupi w swoich w listach też.
Niby wszystko jest dobrze, a utwierdzają nas w tym przywołane na wstępie badania. Dobrze jednak nie jest. Nauczanie Jana Pawła II – ciągle w wielu aspektach naszego codziennego życia aktualne – jest zakopane głęboko pod spiżowymi pomnikami. A z tego co zostawiliśmy i tak nie potrafiliśmy zrobić należytego użytku. Wystarczy spojrzeć na badania pokazujące stosunek Polaków do ochrony życia, na którą Jan Paweł II kładł ogromny nacisk.
Wydaje mi się zatem, że powinniśmy się przestać oszukiwać. Dla większości młodych ludzi Jan Paweł II jest już wyłącznie postacią historyczną. Nie jest żadnym autentycznym autorytetem. Jest postacią z pomników, papieżem od kremówek, człowiekiem z portretu o łagodnym i ciepłym spojrzeniu.


Skomentuj artykuł