Gdy dziesięć lat temu po raz pierwszy zostałam matką, oczywistym było dla mnie to, że poproszę Kościół o chrzest, że będziemy chodzić na niedzielną mszę, modlić się, a z czasem dzieci przyjmą kolejne sakramenty. Nie miałam wątpliwości, że to dobra i słuszna decyzja, skoro relacja z Bogiem jest dla mnie ważna, a Kościół Katolicki jest skarbem. Nadal tych wątpliwości nie mam, choć coraz bardziej zwyczajnie - jako matka - martwię się o moje dzieci, małych katolików.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Czytam raz po raz o wypadku na A1, w której z powodu uderzenia pędzącego z ogromną prędkością BMW zginęła w płomieniach cała rodzina. I wiecie, co mnie drażni? To, że w naszym społeczeństwie ktoś, kto jeździ zgodnie z przepisami, częściej jest obiektem kpin i żartów niż ten, kto notorycznie je łamie.
Obecność, słuchanie, nawrócenie na Innego - to droga jaką Kościół i ludzie wierzący powinni iść w odniesieniu do osób transpłciowych i ich rodzin. Taka droga wymaga jednak ogromnej pokory.
Pokaż mi, jak znosisz porażkę, a będę wiedział, czy mogę ci zaufać. Taki plakat powiesiłbym obok tłoczących się na płotach podobizn polityków startujących w wyborach. Dopisałbym jeszcze na nim: A jeśli wygrasz? Czy będziesz szczerze współczuł pokonanym?
Chcemy mieć jak najlepsze życie. Marzymy o ideałach. Chcielibyśmy, żeby ci, którzy są w naszym otoczeniu byli mądrzy, roztropni i spójni w tym, co mówią i jak żyją. Oczekujemy tego od ludzi, którzy mają jakąś odpowiedzialność, także od ludzi Kościoła. Sami chcemy być/pokazywać się w swojej ‘najlepszej wersji’. To są dobre marzenia, właściwe cele. Czasami jednak mogą stać się swego rodzaju ‘pułapką ideału’, który, jeśli jest trudny do osiągnięcia, powoduje niemałe szkody w naszym życiu osobistym i społecznym.
Do naszej redakcji dotarło wczoraj oświadczenie ks. Tomasza Zmarzłego, którego po ostatnim tygodniu doniesień medialnych chyba już nikomu w Polsce nie trzeba przedstawiać. Sprawie towarzyszy dość specyficzny refren, który pojawia się niemal zawsze w przypadku skandali z udziałem osób duchownych.
„Nikt nie powinien błagać o sprawiedliwość w Kościele!”, „wydaje się, że każdy dzień przynosi nowe dowody nadużyć, a także ukrywania i niewłaściwego postępowania ze strony przywódców Kościoła na całym świecie”, „[zauważalny jest] skandaliczny brak determinacji ze strony wielu członków Kościoła”, „jednoznacznie potępiamy zbrodnie, których dopuściło się tak wielu naszych braci i sióstr, oraz ich bezkarność”, „już od dawna jesteśmy spóźnieni z naprawieniem błędów w procedurach”, „razem ze wszystkimi, którzy doświadczyli przemocy [seksualnej] i jej konsekwencji, mówimy: »dość«!”.
Zbliża się październik, czas w którym Kościół zaprasza szczególnie do modlitwy różańcowej. Uśmiecham się, widząc oczami wyobraźni skrzywione miny tych, którzy różaniec kojarzą wyłącznie z paniami w wieku emerytalnym, które "zakłócają" ciszę w kaplicach i świątyniach.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Gdybym brała udział w kampanii wyborczej, to moim hasłem byłoby najpewniej: "Zawalczmy o umiar". Wiem, wiem. Daleko bym z nim nie zajechała. Chociaż, kto wie? Ptaszki coraz częściej ćwierkają, że ludzie są zmęczeni tempem dzisiejszego życia.
Deon.pl
Wychodzenie na peryferia, ewangelizacja na pograniczu - to hasła, które na trwałe, także za sprawą tego pontyfikatu, weszły do słownika duszpasterstwa. Warto jednak sobie zadać pytania, co rzeczywiście, w polskim kontekście, powinny one znaczyć. I czy da się prowadzić taką ewangelizację bez głębokiego, osobistego nawrócenia - i to nie tylko - duszpasterskiego.
Deon.pl
Przesłanie papieża Franciszka, dotyczące migrantów, w Marsylii zostało przyjęte owacją na stojąco nie tylko przez biskupów, ale też m.in. przez młodzież i polityków. Jak bardzo różniło się ono od narracji, która aktualnie w tej sprawie dominuje w polskiej przestrzeni publicznej?
W ostatnich dniach jesteśmy zalewani wiadomościami o skandalicznym wydarzeniu na jednej z parafii w Dąbrowie Górniczej. Zamieszani są księża z diecezji sosnowieckiej oraz bliżej nie określona ilość osób, których tożsamości nie znamy, a policja wyjaśniając sprawę, na razie tego nie upubliczniła. Jest tam jakiś wątek obyczajowy, mówi się nawet o ‘orgii’ homoseksualnej, jest też problem nieudzielenia właściwej pomocy medycznej w zagrożeniu czyjegoś życia.
Po czym poznać dojrzałą wspólnotę? Po tym, że nie jest jednorodna: w niedojrzałej wspólnocie wszyscy będą modlić się tak samo. W dojrzałej wspólnocie jeden wyjmie różaniec, drugi podniesie dłonie, trzeci będzie się modlił z ręką w kieszeni - mignęła mi ostatnio refleksja na Facebooku. Sama dorzucam do tego mądrego spostrzeżenia jeszcze jedną myśl: dojrzała wspólnota nie poświęca oceanu czasu i energii na zajmowanie się mało ważnymi detalami.
Dziś dyskutujemy o filmie Agnieszki Holland. Spieramy się kto kogo i gdzie obraził. A realne problemy wciąż czekają na rozwiązanie. Niby wszyscy uczestnicy debaty publicznej zapewniają, że im zależy. Ale mają usta pełne pustych frazesów. 16 października - dzień po wyborach - nikt już o tym pamiętał nie będzie. Aż do następnych wyborów.
Kolejne rozmowy z narzeczonymi oraz małżonkami za mną. Uwielbiam takie spotkania, w których dwoje kochających się ludzi, gdzieś po drodze skonfliktowanych i nierozumiejących siebie i drugiego, szukają wsparcia. Do tego trzeba mieć siłę i ogromną miłość, choć często wydaje się nam, że jest odwrotnie - nie kocham i jestem słaby, skoro muszę szukać dla nas pomocy. Życie jednak pokazuje coś odwrotnego - obojętność jest największym wrogiem miłości, nie walka o relacje.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
„Ten wysoki wikary zawsze mi przerywa i od razu daje pokutę, a ten drugi to chyba w ogóle nie słucha, bo zawsze na końcu każe mi odmówić Zdrowaś Mario. Nieważne, co powiem. A ksiądz proboszcz może i nie mówi zbyt ciekawie, ale przynajmniej zawsze ma mi do powiedzenia jakąś naukę, a nie tylko od razu rozgrzeszenie”.
Wstrząsająca historia wyzwolenia i szukania sprawiedliwości. Tak najkrócej przedstawić można film "Sound of Freedom. Dźwięk wolności". Jeśli czegoś w nim, przynajmniej mi brakuje, to pogłębienia prawdy o cierpieniu dzieci, a także świadomości, że ich dramat nie kończy się wraz z odzyskaniem wolności.
Żyjemy w świecie bardzo szybkich zmian. Wydarzenia następują jedno po drugim w tempie niespotykanym dotąd. Łatwość przesyłu informacji dodatkowo potęguje wrażenie bycia nimi ‘przytłoczonym’. I obojętne czy jest to telewizja, radio czy jeszcze bardziej internet. Nic się nie zatrzymuje, znika wypychane przez kolejne, istotne i niecierpiące zwłoki newsy.
Trwa w Polsce pewna nagonka na Kościół, na wiarę, na wartości. Nie ma co do tego złudzeń. Idąca za tym swego rodzaju „poprawność” nakazuje, by pewne sprawy przerysowywać, mocniej nagłaśniać, inne zaś przemilczać. I to się dzieje. Pytanie tylko jak długo, jako katolicy, będziemy się na to zgadzać? Czy nie powinniśmy wreszcie zacząć działać, a nie tylko biernie się przyglądać?
Znam bardzo wielu ludzi, którzy uważają się za osoby wierzące, ale niepraktykujące i niezwiązane z żadnym kościołem. Nie mam z tym problemu, nie czuję potrzeby narzucania innym, że moje spojrzenie jest tym jedynym słusznym (choć noszę w sobie przekonanie, że Kościół Katolicki to jedyna słuszna droga…). Nie mam w sobie przymusu by zmuszać innych do życia takiego, jakie sama prowadzę. Wierzę, że ważne jest tutaj coś innego. Od słowa, ważniejsze jest świadectwo własnego życia. Od jakiegoś czasu jednak pojawia się we mnie pewien problem, bunt, niezgoda, wewnętrzne rozdarcie.
{{ article.description }}