Powróciły coroczne problemy, przepychanki i dyskusje. Czy katolikowi wolno obchodzić halloween? Czy to prawda z tymi opętaniami, zniewoleniami i czy słuszne jest straszenie piekłem? Przyznaję, mam dość niestandardowe podejście do tego tematu i jestem trochę jak walec, bo w tych pytaniach w samych sobie widzę bardzo wiele sprzeczności…
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Zaczęło się od tego, że Borys zapytał, co znaczy „debile”. Zapytał też o inne określenia, ale na tyle wulgarne, że nie będę ich tutaj przytaczać. Okazało się, że w klasie trwały zażarte spory zwolenników różnych partii. Sęk w tym, że dyskusje te nie tyle dotyczyły kwestii merytorycznych, co odzwierciedlały język i stan debaty politycznej w Polsce.
Literatura jako nośnik głębokiej duchowości zazwyczaj wcale nie jest związana z konfesyjnością. I dokładnie tak jest z opus magnum Jona Fossego, którego pierwsze dwie części noszące tytuł "Drugie imię" można już czytać w polskim tłumaczeniu.
Doroczne liczenie wiernych uczestniczących w Polsce w niedzielnych Mszach świętych przynosi konkretne dane. Kto jest ich adresatem? Czy w dzisiejszych realiach ich wymowa niesie głównie poczucie klęski?
Wracanie do wspomnień, do przeszłości nie jest jednoznaczne. Niekiedy tchnie nostalgią za ‘lepszymi’ czasami, która świadczy o rozczarowaniu i niespełnieniu, jakie ciągnie się za nami przez życie. Może być jednak i oznaką uważności na chwile, które nas budowały, stawały się punktem zwrotnym w dziejach osobistych, ale i w losie całych grup i społeczeństw.
Dlaczego nie zauważamy i nie doceniamy pozornie małych rzeczy dziejących się w głębi Kościoła? Dlaczego wciąż jesteśmy przywiązani do wielkich liczb i ekscytujemy się tym, co małe i złe, kompletnie ignorując to, co też małe i dobre? Przykładem są kościelne wydarzenia z udziałem młodych, pierwsze na liście spraw ignorowanych przez wszystkich płaczących nad losem walącego się według nich Kościoła. A to właśnie one są składową paliwa nadającego Kościołowi tę drugą, zwycięską prędkość.
Konieczna jest w Polsce debata dotycząca finansowania Kościołów, ale musi być to debata merytoryczna – nie zaś bazująca na emocjach.
W ubiegłą niedzielę, 15 października, obchodzono Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. Social media zalały się zdjęciami porcelanowych aniołków. Choć sama nie doświadczyłam straty dziecka, ten dzień był dla mnie z wielu względów trudny.
Pamiętam z pierwszych klas szkoły podstawowej, jak pani wychowawczyni mówiła nam o „magicznych słowach”: dziękuję, przepraszam, proszę. Obserwując dyskusje na bieżące tematy, stwierdzam, że ten katalog dobrze byłoby rozszerzyć o kilka innych zwrotów: moim zdaniem, nie wiem, miałeś rację.
Papież musi głosić Ewangelię i zasady moralne, politycy muszą ważyć racje i bronić własnych społeczeństw. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest przykładem tego, że niekiedy pogodzenie tych dwóch perspektywy jest niezmiernie trudne. Odpowiedzialność za decyzje polityczne zawsze jednak spoczywa na politykach, głos duchownych jest tylko doradczy.
Jan Paweł II jest autorytetem moralnym dla ponad 80 proc. Polaków. Wynika tak z najnowszego badania CBOS, które opublikowano w przededniu 45. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża. Identyczne deklaracje ankietowani złożyli także rok temu. Ale ostatni rok – szczególnie zaś wiosna – był czasem, gdy autorytet papieża Polaka był wystawiony na dużą próbę. Głównie z powodu pojawiających się w odniesieniu do jego osoby oskarżeń o tuszowanie pedofilii w czasach, gdy był metropolitą krakowskim i potem, gdy zasiadał na papieskim tronie. Można zatem powiedzieć, że z tej próby święty papież wyszedł zwycięsko. Stawiane mu zarzuty nie przekładają się na jego społeczny autorytet.
Nierzadko z powodów politycznych i światopoglądowych w polskich domach wybuchają kłótnie i z pewnością niejedna wybuchła po wczorajszych wyborach.
Mamy dużą pokusę, żeby wszystko, co nas otacza, widzieć oczyma statystyki czy socjologii. Wszędzie widzimy grupy nacisku albo wpływu. Nie inaczej jest w patrzeniu na Kościół. I o ile to może być trochę zrozumiałe, gdy mamy do czynienia z grupami czy mediami nieprzychylnymi Kościołowi, to już w wewnątrzkościelnym spojrzeniu tego rodzaju postrzeganie jest zadziwiające i sprowadzające wszystko na mylną drogę.
Kurs przedmałżeński w parafii, spotkałam się z narzeczonymi by rozmawiać z nimi o komunikacji, konfliktach i kryzysach. Na początku pojawiło się w mojej głowie pytanie, które zadałam im głośno: "Czy macie w swoim otoczeniu jakieś małżeństwo, które uważacie za wzór? Takie, z którego chcielibyście brać przykład? Takie, do którego moglibyście zwrócić się o pomoc, gdyby coś złego działo się w waszym związku? To, które trwa ze sobą, a nie obok siebie, pomimo mijających lat i kolejnych przeciwności?". Na sali panowała głęboka cisza.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
O patostreamerach mówi się od dawna. O hejcie, o depresjach, o negatywnym wpływie social mediów na kształtujące się poczucie własnej wartości młodych ludzi także. Dziecko bez smartfona w klasie drugiej jest dziwolągiem. I co? I nic. Mamy #Pandoragate, a jednocześnie uczniowie klas czwartych właśnie odbierają swoje szkolne laptopy.
Kolejne materiały youtuberów, którzy opowiadają o tym, co robili ich koledzy (czasem dosłownie, a czasem po fachu) stawiają włosy dęba na głowie. Odpowiedź polityków na tę kwestię pogrążą w gigantycznym smutku, bo uświadamia, że politycy traktują cierpienie ofiar tylko jako element gry.
Powtarzające się u części wiernych Kościoła (zarówno duchownych, jak i świeckich) obawy przed zmianą doktryny budzą niepokój. Zwłaszcza, gdy nasilają się przy okazji trwającego Synodu biskupów.
Żyjemy w ‘przebodźcowanym’ świecie (co za okropne słowo!). Wszystko jest w nieustannym ruchu, głośne dźwięki natarczywie atakują nasze uszy, kolory przyciągają wzrok. Wykorzystywane są wszelkie techniki, aby ‘złapać’ naszą uwagę, zatrzymać nas na chwilę nad jakąś treścią, nawet jeśli będzie to ułamek sekundy. Algorytmy wszystko wychwycą, a jak pojawimy się ‘następnym razem’, będą nam podsuwały konsekwentnie takie treści. To jest nasz matrix.
Synod trwa. Mówią, że takiego jeszcze nie było i coś w tym jest poza tymi najbardziej na wierzchu widocznymi rzeczami jak obecność świeckich, w tym kobiet, przy synodalnych okrągłych stolikach.
Kiedy w lutym tego roku Synod przeniósł się na poziom kontynentalny – do Pragi – też specjalnie zainteresowania nie było. Tuż przed samym rozpoczęciem się obrad w Rzymie – już na poziomie ogólnoświatowym - jakoś też entuzjazmu widać nie było. Temperatura podniosła się teraz, gdy Watykan upublicznił odpowiedzi na dubia, czyli wątpliwości kilku kardynałów w sprawach doktrynalnych.
{{ article.description }}