Starsi ludu i arcykapłani boją się osobistych decyzji, ale i porażki. Nie podejmują ryzyka. To ich zamyka na prawdę. Sprawia też, że nie mogą być autentycznymi przewodnikami ludu. Słowo i Boże działanie stają się rzeczywistością, "wydają owoc" tylko wtedy, gdy jestem gotów podjąć osobiste ryzyko wiary.
Starsi ludu i arcykapłani boją się osobistych decyzji, ale i porażki. Nie podejmują ryzyka. To ich zamyka na prawdę. Sprawia też, że nie mogą być autentycznymi przewodnikami ludu. Słowo i Boże działanie stają się rzeczywistością, "wydają owoc" tylko wtedy, gdy jestem gotów podjąć osobiste ryzyko wiary.
‘Królestwo niebieskie zdobywają ludzie gwałtowni’. Jest to słowo, które trudno zinterpretować. Być może chodzi o ‘próby’, jakim będą poddani ‘sprawiedliwi,’ albo zapowiedź prześladowań: Jan już jest w więzieniu i zostanie stracony, Jezus wkrótce rozpocznie swoją mękę. To jakby moment tryumfu ludzi gwałtownych, ale ostatecznie to Jan i Jezus są tymi, którzy zwyciężają.
‘Królestwo niebieskie zdobywają ludzie gwałtowni’. Jest to słowo, które trudno zinterpretować. Być może chodzi o ‘próby’, jakim będą poddani ‘sprawiedliwi,’ albo zapowiedź prześladowań: Jan już jest w więzieniu i zostanie stracony, Jezus wkrótce rozpocznie swoją mękę. To jakby moment tryumfu ludzi gwałtownych, ale ostatecznie to Jan i Jezus są tymi, którzy zwyciężają.
Słowa Jezusa „Przyjdźcie do Mnie wszyscy” brzmią jak czułe wołanie skierowane do każdego, kto nosi w sobie zmęczenie, niepokój i ciężar codzienności. Chrystus nie dokłada kolejnych obciążeń, lecz zaprasza do relacji opartej na łagodności, pokorze i miłości, która nie zniewala, lecz uzdrawia.
Słowa Jezusa „Przyjdźcie do Mnie wszyscy” brzmią jak czułe wołanie skierowane do każdego, kto nosi w sobie zmęczenie, niepokój i ciężar codzienności. Chrystus nie dokłada kolejnych obciążeń, lecz zaprasza do relacji opartej na łagodności, pokorze i miłości, która nie zniewala, lecz uzdrawia.
Kiedy pisząc przed tygodniem pierwszy tekst o adwentowych pieśniach pozwoliłem sobie na uwagę, że tekstów tych jest niezwykle mało, co skutkuje tym, że w kółko śpiewamy te samy pieśni, niektórzy (jezuici) obruszyli się na takie stwierdzenie. „Przecież tekstów adwentowych jest wiele! Problem w tym, że są… nieznane”. No cóż, jakikolwiek nie byłby powód, ostatecznie i tak efekt będzie ten sam: pozostajemy w kręgu tych samych pieśni, ale – na pocieszenie – są to teksty naprawdę bogate, i to zarówno jak chodzi o treść, jak i poetykę.
Kiedy pisząc przed tygodniem pierwszy tekst o adwentowych pieśniach pozwoliłem sobie na uwagę, że tekstów tych jest niezwykle mało, co skutkuje tym, że w kółko śpiewamy te samy pieśni, niektórzy (jezuici) obruszyli się na takie stwierdzenie. „Przecież tekstów adwentowych jest wiele! Problem w tym, że są… nieznane”. No cóż, jakikolwiek nie byłby powód, ostatecznie i tak efekt będzie ten sam: pozostajemy w kręgu tych samych pieśni, ale – na pocieszenie – są to teksty naprawdę bogate, i to zarówno jak chodzi o treść, jak i poetykę.
"Tamtego świątecznego wieczora – nie wiem, jak do tego doszło – leżałam przy ciepłym piecu obok choinki. Przez uchylone drzwi baraku dostawało się mroźne powietrze. Tamtej nocy nie było mi straszne. Z oddali dobiegały męskie głosy, Polacy śpiewali kolędy. Dziwiło mnie to, bo przecież nie wolno nam było nawet mówić po polsku, a co dopiero śpiewać". Publikujemy fragment książki "Moc truchleje. Święta w cieniu wojny. Historie wigilijne 1939–1945".
"Tamtego świątecznego wieczora – nie wiem, jak do tego doszło – leżałam przy ciepłym piecu obok choinki. Przez uchylone drzwi baraku dostawało się mroźne powietrze. Tamtej nocy nie było mi straszne. Z oddali dobiegały męskie głosy, Polacy śpiewali kolędy. Dziwiło mnie to, bo przecież nie wolno nam było nawet mówić po polsku, a co dopiero śpiewać". Publikujemy fragment książki "Moc truchleje. Święta w cieniu wojny. Historie wigilijne 1939–1945".
Życie pozorami, niespójnie, jest dla nas szkodliwe. Ostatecznie nie przyniesie nic dobrego, a nawet będzie rujnować nasz wysiłek. Jezus nie zniechęca uczniów do tego, by Go przyzywali w każdym czasie, ale muszą to robić szczerze i roztropnie. Kunktatorstwo to nadaremny wysiłek, wieszczy szybki upadek.
Życie pozorami, niespójnie, jest dla nas szkodliwe. Ostatecznie nie przyniesie nic dobrego, a nawet będzie rujnować nasz wysiłek. Jezus nie zniechęca uczniów do tego, by Go przyzywali w każdym czasie, ale muszą to robić szczerze i roztropnie. Kunktatorstwo to nadaremny wysiłek, wieszczy szybki upadek.
Kocham Adwent. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych okresów w całym roku liturgicznym. Doskonale oddaje ducha codziennego życia: zabieganego, ale jednocześnie pełnego tęsknoty za Bogiem; życia, w którym szarość zwykłych dni miesza się z radością oczekiwania na Boże Narodzenie. W tę szarość wpisuje się też zaskakujące ubóstwo adwentowych pieśni, których w przeciwieństwie do innych okresów liturgicznych, mamy bardzo mało, a właściwie w kółko śpiewamy kilka tych samych melodii, w dodatku napisanych wiele lat temu…
Kocham Adwent. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych okresów w całym roku liturgicznym. Doskonale oddaje ducha codziennego życia: zabieganego, ale jednocześnie pełnego tęsknoty za Bogiem; życia, w którym szarość zwykłych dni miesza się z radością oczekiwania na Boże Narodzenie. W tę szarość wpisuje się też zaskakujące ubóstwo adwentowych pieśni, których w przeciwieństwie do innych okresów liturgicznych, mamy bardzo mało, a właściwie w kółko śpiewamy kilka tych samych melodii, w dodatku napisanych wiele lat temu…
Jezus raduje się w Duchu Świętym, bo tajemnice Królestwa nie są przywilejem uczonych, lecz darem dla tych, którzy potrafią przyjąć je sercem. Uczniowie odkrywają, że są nie tylko słuchaczami, ale świadkami posłanymi, aby nieść Ewangelię tam, gdzie żyją na co dzień.
Jezus raduje się w Duchu Świętym, bo tajemnice Królestwa nie są przywilejem uczonych, lecz darem dla tych, którzy potrafią przyjąć je sercem. Uczniowie odkrywają, że są nie tylko słuchaczami, ale świadkami posłanymi, aby nieść Ewangelię tam, gdzie żyją na co dzień.
Oczekiwanie bywa ciężarem. Gdy oczekuje się zmian, dużo może się wydarzyć. To budzi niepokój. Taki głęboki, poważnie życiowy, albo taki codzienny: zwykły stres, przytłoczenie ilością spraw, które trzeba załatwić przed tym, co ma się stać.
Oczekiwanie bywa ciężarem. Gdy oczekuje się zmian, dużo może się wydarzyć. To budzi niepokój. Taki głęboki, poważnie życiowy, albo taki codzienny: zwykły stres, przytłoczenie ilością spraw, które trzeba załatwić przed tym, co ma się stać.
Jezus, który naucza w świątyni i nocą modli się na Górze Oliwnej, zaprasza dziś do cichej czujności serca. Nie do lęku, lecz do uważności. Do takiego życia, które nie pozwala się uśpić nadmiarem trosk, ale czerpie siłę z modlitwy i zaufania. To słowo o Bogu, który przychodzi blisko i chce być rozpoznany.
Jezus, który naucza w świątyni i nocą modli się na Górze Oliwnej, zaprasza dziś do cichej czujności serca. Nie do lęku, lecz do uważności. Do takiego życia, które nie pozwala się uśpić nadmiarem trosk, ale czerpie siłę z modlitwy i zaufania. To słowo o Bogu, który przychodzi blisko i chce być rozpoznany.
Wybór Turcji i Libanu świadczy o tym, że Leon XIV myśli długofalowo, nie bojąc się też przejąć schedy po Franciszku; dba o jedności chrześcijan, o stabilności regionu, o przyszłości małych wspólnot, o rolę watykańskiej dyplomacji. Choć nie potrzebuje wielkich gestów, aby działać skutecznie, jest to kontynuacja stylu, który pokazał w Watykanie: mniej kamer, więcej rozmów. Ta pielgrzymka mówi jedno: nowy papież nie zapomina o tych, którzy są na granicy przetrwania — zarówno geograficznej, jak i kulturowej czy duchowej - mówi Michał Kłosowski, watykanista, zastępca redaktora naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, dziennikarz i publicysta.
Wybór Turcji i Libanu świadczy o tym, że Leon XIV myśli długofalowo, nie bojąc się też przejąć schedy po Franciszku; dba o jedności chrześcijan, o stabilności regionu, o przyszłości małych wspólnot, o rolę watykańskiej dyplomacji. Choć nie potrzebuje wielkich gestów, aby działać skutecznie, jest to kontynuacja stylu, który pokazał w Watykanie: mniej kamer, więcej rozmów. Ta pielgrzymka mówi jedno: nowy papież nie zapomina o tych, którzy są na granicy przetrwania — zarówno geograficznej, jak i kulturowej czy duchowej - mówi Michał Kłosowski, watykanista, zastępca redaktora naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, dziennikarz i publicysta.
Czasami nie chcemy widzieć dramatów, które za chwilę wszystko zniszczą. W takich momentach kluczem jest duchowa uważność. Nie możemy dać sobie wmawiać rzeczy, które są zwodnicze, bo suflowane nam przez nieprzyjaciela, złego ducha, przez ludzką ułomność czy przez słabość swoją czy innych wokół.
Czasami nie chcemy widzieć dramatów, które za chwilę wszystko zniszczą. W takich momentach kluczem jest duchowa uważność. Nie możemy dać sobie wmawiać rzeczy, które są zwodnicze, bo suflowane nam przez nieprzyjaciela, złego ducha, przez ludzką ułomność czy przez słabość swoją czy innych wokół.
Słowa Jezusa przypominają, że życie nie kończy się na doczesności, a prawdziwa wolność rodzi się z zaufania Temu, który daje życie wieczne. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie głębiej, oczyścić to, co stare i lękowe, oraz odnaleźć duchową odwagę w świecie pełnym kruchości i zamętu.
Słowa Jezusa przypominają, że życie nie kończy się na doczesności, a prawdziwa wolność rodzi się z zaufania Temu, który daje życie wieczne. To zaproszenie, by spojrzeć na siebie głębiej, oczyścić to, co stare i lękowe, oraz odnaleźć duchową odwagę w świecie pełnym kruchości i zamętu.
Głupota przede wszystkim wynika z jakiegoś lęku. Ludzie usiłują pływać na powierzchni tego polskiego stawu i człowiek chętnie by się spytał: po co oni tam w ogóle wleźli? Oni robią wszystko, by się na powierzchni utrzymać – i to jest jak chlapanie brudną wodą na bliźniego swego. A to jest przemądrzałość. Dziwię się, lecz nie obwiniam – mówił ksiądz Józef Tischner w rozmowie z Ellą Bodnar. Publikujemy fragment książki "Smak naszej wolności. Rozmowy z ks. Józefem Tischnerem".
Głupota przede wszystkim wynika z jakiegoś lęku. Ludzie usiłują pływać na powierzchni tego polskiego stawu i człowiek chętnie by się spytał: po co oni tam w ogóle wleźli? Oni robią wszystko, by się na powierzchni utrzymać – i to jest jak chlapanie brudną wodą na bliźniego swego. A to jest przemądrzałość. Dziwię się, lecz nie obwiniam – mówił ksiądz Józef Tischner w rozmowie z Ellą Bodnar. Publikujemy fragment książki "Smak naszej wolności. Rozmowy z ks. Józefem Tischnerem".
Bóg stworzył cały wszechświat, objawiając swoją wszechmoc, ale odkupił nas przez "słabość" krzyża. Jego totalna bezsilność stworzyła nas na nowo. Jezus dwa razy płacze w Ewangelii. Raz nad grobem przyjaciela, Łazarza w Betanii, drugi raz na widok miasta i ludzi, którzy nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia.
Bóg stworzył cały wszechświat, objawiając swoją wszechmoc, ale odkupił nas przez "słabość" krzyża. Jego totalna bezsilność stworzyła nas na nowo. Jezus dwa razy płacze w Ewangelii. Raz nad grobem przyjaciela, Łazarza w Betanii, drugi raz na widok miasta i ludzi, którzy nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia.
Przypowieść Jezusa o minach, wypowiedziana tuż przed Jerozolimą, burzy wygodne myślenie, że najważniejsze wydarzy się „kiedyś”, w wieczności. Ewangelia stawia nas w prawdzie: teraz jest czas nawrócenia, odpowiedzialności i budowania jedności. Jubileusz 2025, w słowach papieża Leona XIV, przypomina, że tylko zakorzenienie w Chrystusie daje nam siłę do wspólnej drogi i mądrego wykorzystania darów, które otrzymaliśmy.
Przypowieść Jezusa o minach, wypowiedziana tuż przed Jerozolimą, burzy wygodne myślenie, że najważniejsze wydarzy się „kiedyś”, w wieczności. Ewangelia stawia nas w prawdzie: teraz jest czas nawrócenia, odpowiedzialności i budowania jedności. Jubileusz 2025, w słowach papieża Leona XIV, przypomina, że tylko zakorzenienie w Chrystusie daje nam siłę do wspólnej drogi i mądrego wykorzystania darów, które otrzymaliśmy.
- Cała współczesna ideologia, nieustannie kolportowana przez media, powtarza, że właśnie to należy robić: zniknąć wśród rzeczy jako producent bądź jako konsument. Należy zamknąć się w świecie, żeby się oderwać od siebie, od swojej własnej najbardziej wewnętrznej samotności, której nie traktuje się jako coś, co poprzez ciszę łączy człowieka z Bogiem, ale jako coś przerażającego, groźnego. Człowiek po prostu boi się samego siebie i boi się Boga – mówi Jon Fosse, laureat literackiej Nagrody Nobla, jeden z najważniejszych pisarzy na świecie. W rozmowie z Eskilem Skjeldalem, której fragment publikujemy, odsłania swoją duchową biografię.
- Cała współczesna ideologia, nieustannie kolportowana przez media, powtarza, że właśnie to należy robić: zniknąć wśród rzeczy jako producent bądź jako konsument. Należy zamknąć się w świecie, żeby się oderwać od siebie, od swojej własnej najbardziej wewnętrznej samotności, której nie traktuje się jako coś, co poprzez ciszę łączy człowieka z Bogiem, ale jako coś przerażającego, groźnego. Człowiek po prostu boi się samego siebie i boi się Boga – mówi Jon Fosse, laureat literackiej Nagrody Nobla, jeden z najważniejszych pisarzy na świecie. W rozmowie z Eskilem Skjeldalem, której fragment publikujemy, odsłania swoją duchową biografię.
Każdy jest wezwany do tego, aby spotkać się sam na sam z Jezusem. Ta scena z Ewangelii zachęca nas, abyśmy zwrócili uwagę na najgłębsze pragnienia, jakie w nas są. „Aby móc Go ujrzeć” - ileż w tym jest tęsknoty za spotkaniem z tym, który widzi to, co jest w nas głęboko schowane.
Każdy jest wezwany do tego, aby spotkać się sam na sam z Jezusem. Ta scena z Ewangelii zachęca nas, abyśmy zwrócili uwagę na najgłębsze pragnienia, jakie w nas są. „Aby móc Go ujrzeć” - ileż w tym jest tęsknoty za spotkaniem z tym, który widzi to, co jest w nas głęboko schowane.
Facebook/Dariusz Piórkowski
Po Apelu Jasnogórskim, na którym obecni byli Wojownicy Maryi, arcybiskup częstochowski także nabrał bojowego nastroju. Przed błogosławieństwem przestrzegł Stolicę Apostolską przed pouczaniem „nas” o „pobożności ludowej i teologii maryjnej”. Zalecił papieżowi i Dykasterii Nauki Wiary – tak by przynajmniej wynikało z jego wypowiedzi – przeczytanie encykliki Jana Pawła II „Redemptoris Mater”, gdzie – jak zasugerował – znajduje się bardziej sensowna wykładnia tytułów maryjnych, niż w opublikowanym ostatnio watykańskim dokumencie…
Po Apelu Jasnogórskim, na którym obecni byli Wojownicy Maryi, arcybiskup częstochowski także nabrał bojowego nastroju. Przed błogosławieństwem przestrzegł Stolicę Apostolską przed pouczaniem „nas” o „pobożności ludowej i teologii maryjnej”. Zalecił papieżowi i Dykasterii Nauki Wiary – tak by przynajmniej wynikało z jego wypowiedzi – przeczytanie encykliki Jana Pawła II „Redemptoris Mater”, gdzie – jak zasugerował – znajduje się bardziej sensowna wykładnia tytułów maryjnych, niż w opublikowanym ostatnio watykańskim dokumencie…
Zabezpieczamy swoje życie oddając je. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed przemijaniem i śmiercią. Gubimy się, jednak, chcąc zbawić się na własną rękę. Zachowujemy swoje życie na wieczność przez to, że oddajemy je z miłości.
Zabezpieczamy swoje życie oddając je. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed przemijaniem i śmiercią. Gubimy się, jednak, chcąc zbawić się na własną rękę. Zachowujemy swoje życie na wieczność przez to, że oddajemy je z miłości.