Fragment Janowej Ewangelii odczytywany w III niedzielę Wielkiego Postu opowiada nam wzruszającą historię spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni. Tekst ten jest niezwykle rozbudowany i "gęsty". Niech jednak jego bogactwo nas nie zniechęca - nie skupiajmy się tylko na tym, że trudno go pojąć, lecz bardziej na tym, ile jeszcze możemy z niego zaczerpnąć! Bo to natchnione Słowo, z którym przychodzi nam się zmierzyć, jest niewyczerpanym źródłem łaski!
Fragment Janowej Ewangelii odczytywany w III niedzielę Wielkiego Postu opowiada nam wzruszającą historię spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni. Tekst ten jest niezwykle rozbudowany i "gęsty". Niech jednak jego bogactwo nas nie zniechęca - nie skupiajmy się tylko na tym, że trudno go pojąć, lecz bardziej na tym, ile jeszcze możemy z niego zaczerpnąć! Bo to natchnione Słowo, z którym przychodzi nam się zmierzyć, jest niewyczerpanym źródłem łaski!
Spotkania towarzyskie mogą byś naprawdę inspirujące. Czasami rozmowy mogą zejść na tematy bardzo poważne i głębokie. Choć najłatwiej rozmawiać o innych lub o tym, co jest codzienne i zwykłe, bo nie dotyka to strefy naszej intymności, to warto raz na jakiś czas „zapuścić się” w rzadko uczęszczane obszary swojego wnętrza i otworzyć je przed innymi.
Spotkania towarzyskie mogą byś naprawdę inspirujące. Czasami rozmowy mogą zejść na tematy bardzo poważne i głębokie. Choć najłatwiej rozmawiać o innych lub o tym, co jest codzienne i zwykłe, bo nie dotyka to strefy naszej intymności, to warto raz na jakiś czas „zapuścić się” w rzadko uczęszczane obszary swojego wnętrza i otworzyć je przed innymi.
Wraz z początkiem Wielkiego Postu powraca problem: co zrobić, żeby przeżyć ten czas sensownie, owocnie, żeby nie przeleciał nam przez palce, żeby go nie przespać, ale wykorzystać jako okazję do rozwoju? I pomysłów będzie tyle, co ludzi, dla których jest to naprawdę ważny okres w ciągu roku. Pokutne praktyki – modlitwa, post, jałmużna – mają być jednak tylko pomocą do tego, co w Wielkim Poście zdaje się być najważniejsze: odkryć, że Bóg jest naszym Ojcem, i wrócić do Niego, by doświadczyć Jego miłości. Słyszeliśmy o tym trzykrotnie już w Środę Popielcową: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt 6,4; także: Mt 6,6 i Mt 6,18).
Wraz z początkiem Wielkiego Postu powraca problem: co zrobić, żeby przeżyć ten czas sensownie, owocnie, żeby nie przeleciał nam przez palce, żeby go nie przespać, ale wykorzystać jako okazję do rozwoju? I pomysłów będzie tyle, co ludzi, dla których jest to naprawdę ważny okres w ciągu roku. Pokutne praktyki – modlitwa, post, jałmużna – mają być jednak tylko pomocą do tego, co w Wielkim Poście zdaje się być najważniejsze: odkryć, że Bóg jest naszym Ojcem, i wrócić do Niego, by doświadczyć Jego miłości. Słyszeliśmy o tym trzykrotnie już w Środę Popielcową: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt 6,4; także: Mt 6,6 i Mt 6,18).
„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,38-39). Bardzo trudne są te słowa... A tak bardzo nas czasem ręka swędzi, żeby oddać! Czyżby Jezus oczekiwał od chrześcijan, że będą „chłopcami do bicia”?
„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,38-39). Bardzo trudne są te słowa... A tak bardzo nas czasem ręka swędzi, żeby oddać! Czyżby Jezus oczekiwał od chrześcijan, że będą „chłopcami do bicia”?
O, jak bardzo czujemy się nieraz zadowoleni, widząc Jezusa rozprawiającego się z powierzchowną pobożnością niektórych Żydów upatrujących w zewnętrznym wypełnianiu przykazań drogi do doskonałości i gwarancji osiągnięcia zbawienia, zapominając o tym, że liczy się również miłość do drugiego człowieka, tak często przez nich pomijana! Dzisiaj Jezus chce nas z tego naszego samozadowolenia wyrwać: "Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt 5,20).
O, jak bardzo czujemy się nieraz zadowoleni, widząc Jezusa rozprawiającego się z powierzchowną pobożnością niektórych Żydów upatrujących w zewnętrznym wypełnianiu przykazań drogi do doskonałości i gwarancji osiągnięcia zbawienia, zapominając o tym, że liczy się również miłość do drugiego człowieka, tak często przez nich pomijana! Dzisiaj Jezus chce nas z tego naszego samozadowolenia wyrwać: "Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego" (Mt 5,20).
Cienka jest granica między drażnieniem a dawaniem świadectwa, obok którego nie da się przejść obojętnie. Jednak jest to różnica zasadnicza. Stroni się od tego, kto drażni, a ciekawi i pociąga ten, kto żyje w niespotykanym i rzadkim stylu. Ewangelia przeżywana na co dzień może z nas uczynić bardzo oryginalnych i stylowych ludzi.
Cienka jest granica między drażnieniem a dawaniem świadectwa, obok którego nie da się przejść obojętnie. Jednak jest to różnica zasadnicza. Stroni się od tego, kto drażni, a ciekawi i pociąga ten, kto żyje w niespotykanym i rzadkim stylu. Ewangelia przeżywana na co dzień może z nas uczynić bardzo oryginalnych i stylowych ludzi.
Styczeń był czasem odwiedzin duszpasterskich, czyli tak zwanych kolęd. Wiele osób wpuściło księdza do swoich domów, by potem razem z nim wypraszać Boże błogosławieństwo dla swoich rodzin. Mam świadomość, że wiele osób może patrzeć na kolędę, jak na zbieranie opłat na funkcjonowanie parafii. Zakładam, że takie mogą mieć, niestety, doświadczenie – i stąd niechęć do tej formy kontaktów między osobami świeckimi a duchownymi.
Styczeń był czasem odwiedzin duszpasterskich, czyli tak zwanych kolęd. Wiele osób wpuściło księdza do swoich domów, by potem razem z nim wypraszać Boże błogosławieństwo dla swoich rodzin. Mam świadomość, że wiele osób może patrzeć na kolędę, jak na zbieranie opłat na funkcjonowanie parafii. Zakładam, że takie mogą mieć, niestety, doświadczenie – i stąd niechęć do tej formy kontaktów między osobami świeckimi a duchownymi.
Wiemy, jak niekiedy trudno jest osiągnąć zgodę czy też zdobyć się na przebaczenie wobec kogoś, kto nam zawinił. Czasami może nam się to wydawać wręcz niemożliwe. Jest to trudne szczególnie wtedy, gdy każda ze stron konfliktu jest przekonana o swojej racji i o słuszności swoich argumentów, a brakuje podstawowej chęci do tego, żeby zwyczajnie przestać na chwilę mówić, wysłuchać i przynajmniej spróbować zrozumieć spojrzenie drugiego na sprawę, o którą toczy się spór.
Wiemy, jak niekiedy trudno jest osiągnąć zgodę czy też zdobyć się na przebaczenie wobec kogoś, kto nam zawinił. Czasami może nam się to wydawać wręcz niemożliwe. Jest to trudne szczególnie wtedy, gdy każda ze stron konfliktu jest przekonana o swojej racji i o słuszności swoich argumentów, a brakuje podstawowej chęci do tego, żeby zwyczajnie przestać na chwilę mówić, wysłuchać i przynajmniej spróbować zrozumieć spojrzenie drugiego na sprawę, o którą toczy się spór.
I choć sama Eucharystia jest wielką kenozą, to podczas jej celebrowania dostrzec możemy momenty, w których Bóg uniża się jeszcze bardziej. To dzieje się właśnie wtedy, gdy Jego Święte Ciało łamane jest rękami prezbitera, z którego ust padają słowa brzmiące jak drwina z Bożej potęgi.
I choć sama Eucharystia jest wielką kenozą, to podczas jej celebrowania dostrzec możemy momenty, w których Bóg uniża się jeszcze bardziej. To dzieje się właśnie wtedy, gdy Jego Święte Ciało łamane jest rękami prezbitera, z którego ust padają słowa brzmiące jak drwina z Bożej potęgi.
Chrzest nie gwarantuje człowiekowi zbawienia „z automatu”, z samego faktu, że jest się ochrzczonym, ale daje łaskę, czyli narzędzia potrzebne do tego, żeby rozpoznać właściwą drogę prowadzącą do wiecznego szczęścia – drogę bojaźni Bożej i sprawiedliwości, o której wspomina Piotr w mowie, której fragment dziś czytamy.
Chrzest nie gwarantuje człowiekowi zbawienia „z automatu”, z samego faktu, że jest się ochrzczonym, ale daje łaskę, czyli narzędzia potrzebne do tego, żeby rozpoznać właściwą drogę prowadzącą do wiecznego szczęścia – drogę bojaźni Bożej i sprawiedliwości, o której wspomina Piotr w mowie, której fragment dziś czytamy.
Dla chrześcijanina pokój wypływa z Bożego porządku. Pokój nie jest więc kompromisem pomiędzy wrogimi siłami, ale dopuszczeniem Boga do głosu - nie tyle na zewnętrznej arenie życia społecznego, co przede wszystkim w intymności serca. Człowiek pokoju to ktoś, kto ma głęboką relację z Bogiem, kto kieruje się Jego prawami nie dlatego, że akurat te uznał za najlepsze i najmądrzejsze, ale dlatego, że Bóg jest jego Ojcem.
Dla chrześcijanina pokój wypływa z Bożego porządku. Pokój nie jest więc kompromisem pomiędzy wrogimi siłami, ale dopuszczeniem Boga do głosu - nie tyle na zewnętrznej arenie życia społecznego, co przede wszystkim w intymności serca. Człowiek pokoju to ktoś, kto ma głęboką relację z Bogiem, kto kieruje się Jego prawami nie dlatego, że akurat te uznał za najlepsze i najmądrzejsze, ale dlatego, że Bóg jest jego Ojcem.
Przyjęcie prawdy o Bogu bliskim, będącym dla każdego człowieka na wyciągnięcie ręki, rodzi w ludzkim sercu pragnienia przemiany życia i popycha do konkretnych czynów miłości. Kto wie, może tym razem, w te Święta, Bogu uda się nas rozbroić.
Przyjęcie prawdy o Bogu bliskim, będącym dla każdego człowieka na wyciągnięcie ręki, rodzi w ludzkim sercu pragnienia przemiany życia i popycha do konkretnych czynów miłości. Kto wie, może tym razem, w te Święta, Bogu uda się nas rozbroić.
Kiedy patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu. Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan.
Kiedy patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu. Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan.
Czasami zdaje nam się, że wszystko, co się dzieje jest nieprzypadkowe, prowadzi nas do jakiegoś celu, przygotowuje nas na coś więcej, jest w jakiś sposób zaplanowane. Tak też współcześni Janowi Chrzcicielowi, patrząc na niego, zadawali sobie pytanie: „Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim” (Łk 1,66). Rzeczywiście, w historii Jana nie ma przypadków. Bóg od początku chciał zwrócić uwagę ludzi na tego, który miał bezpośrednio przygotować drogę Jego Synowi.
Czasami zdaje nam się, że wszystko, co się dzieje jest nieprzypadkowe, prowadzi nas do jakiegoś celu, przygotowuje nas na coś więcej, jest w jakiś sposób zaplanowane. Tak też współcześni Janowi Chrzcicielowi, patrząc na niego, zadawali sobie pytanie: „Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim” (Łk 1,66). Rzeczywiście, w historii Jana nie ma przypadków. Bóg od początku chciał zwrócić uwagę ludzi na tego, który miał bezpośrednio przygotować drogę Jego Synowi.
Adwent, powtarzam to trochę do znudzenia, zbyt często przeżywany jest jako taki sympatyczny okres w ciągu roku, kiedy już trochę żyjemy świętami Bożego Narodzenia. Może nam się też kojarzyć z wieńcem, na którym co niedzielę zapala się kolejne świece, z Roratami przeżywanymi w blasku lampionów, ze świątecznymi zakupami i tłumami w sklepach, z zapachem płynu do mycia okien, z porządkami w domach czy też (co daj, Boże, amen!) z kolejkami do spowiedzi...
Adwent, powtarzam to trochę do znudzenia, zbyt często przeżywany jest jako taki sympatyczny okres w ciągu roku, kiedy już trochę żyjemy świętami Bożego Narodzenia. Może nam się też kojarzyć z wieńcem, na którym co niedzielę zapala się kolejne świece, z Roratami przeżywanymi w blasku lampionów, ze świątecznymi zakupami i tłumami w sklepach, z zapachem płynu do mycia okien, z porządkami w domach czy też (co daj, Boże, amen!) z kolejkami do spowiedzi...
Wydaje się nam nieraz, że jeśli chodzi o kwestie związane z wiarą, to na wszystko mamy jeszcze czas - sporo czasu… I jeszcze zdążymy się nawrócić... Jeszcze kiedyś będziemy częściej sięgali po Pismo Święte czy bardziej regularnie się modlili… Jeszcze przyjdzie czas, że będziemy przykładali się bardziej do pracy nad sobą… Tymczasem adwent zaczyna się "z grubej rury": "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (…). (…) bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie" (Mt 24,42.44). Możemy ten czas potraktować po macoszemu, jako miłą odmianę od codzienności zwiastującą zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Czuć już zapach świąt? Mnie się wydaje, że coś tu jednak brzydko pachnie. To nasza niechęć do nawrócenia.
Wydaje się nam nieraz, że jeśli chodzi o kwestie związane z wiarą, to na wszystko mamy jeszcze czas - sporo czasu… I jeszcze zdążymy się nawrócić... Jeszcze kiedyś będziemy częściej sięgali po Pismo Święte czy bardziej regularnie się modlili… Jeszcze przyjdzie czas, że będziemy przykładali się bardziej do pracy nad sobą… Tymczasem adwent zaczyna się "z grubej rury": "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (…). (…) bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie" (Mt 24,42.44). Możemy ten czas potraktować po macoszemu, jako miłą odmianę od codzienności zwiastującą zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Czuć już zapach świąt? Mnie się wydaje, że coś tu jednak brzydko pachnie. To nasza niechęć do nawrócenia.
Scena z Łukaszowej Ewangelii może wydawać się wręcz groteskowa, biorąc pod uwagę, że czcimy dziś w liturgii Jezusa Chrystusa jako Króla Wszechświata. Rozciągnięty na krzyżu pomiędzy niebem i ziemią jest jednak dla nas prawdziwie Królem, choć próżno szukać u Niego bogatych szat, na darmo rozglądać się za tronem i wysadzaną drogocennymi kamieniami koroną. W Jego Królestwie prawdziwym i jedynym bogactwem jest Miłość.
Scena z Łukaszowej Ewangelii może wydawać się wręcz groteskowa, biorąc pod uwagę, że czcimy dziś w liturgii Jezusa Chrystusa jako Króla Wszechświata. Rozciągnięty na krzyżu pomiędzy niebem i ziemią jest jednak dla nas prawdziwie Królem, choć próżno szukać u Niego bogatych szat, na darmo rozglądać się za tronem i wysadzaną drogocennymi kamieniami koroną. W Jego Królestwie prawdziwym i jedynym bogactwem jest Miłość.
Staram się żyć Królestwem Bożym już teraz, tutaj, na ziemi. Wiem jednak dobrze, jak bardzo mi to nie wychodzi. Wystarczy krótki rachunek sumienia, żebym zobaczył, jak daleko mi do ideału, żeby w każdej chwili życia mieć przed oczyma cel, jakim jest zbawienie. Każdy mój grzech jest dla mnie samego dowodem na to, że tak bardzo jednak chciałbym jeszcze zostać w tym świecie.
Staram się żyć Królestwem Bożym już teraz, tutaj, na ziemi. Wiem jednak dobrze, jak bardzo mi to nie wychodzi. Wystarczy krótki rachunek sumienia, żebym zobaczył, jak daleko mi do ideału, żeby w każdej chwili życia mieć przed oczyma cel, jakim jest zbawienie. Każdy mój grzech jest dla mnie samego dowodem na to, że tak bardzo jednak chciałbym jeszcze zostać w tym świecie.
Deon.pl
Czytając dzisiejszą Ewangelię, można się uśmiechnąć pod nosem. Teoretyczny przypadek, jaki prezentują Jezusowi saduceusze, wydaje się być rodem z latynoskiej telenoweli: jest to historia kobiety, która siedem razy zostaje wdową, poślubiając po kolei wszystkich braci. „(…) i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę” (Łk 20,31-33). I co powiesz na to, Jezusie, skoro jesteś taki mądry?
Czytając dzisiejszą Ewangelię, można się uśmiechnąć pod nosem. Teoretyczny przypadek, jaki prezentują Jezusowi saduceusze, wydaje się być rodem z latynoskiej telenoweli: jest to historia kobiety, która siedem razy zostaje wdową, poślubiając po kolei wszystkich braci. „(…) i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę” (Łk 20,31-33). I co powiesz na to, Jezusie, skoro jesteś taki mądry?
Bóg powinien być pierwszą Osobą, przed którą otworzymy się, pokazując cały nasz brud. Nie musimy się obawiać, że odkrywając przed Nim nasze rany, zamiast zostać opatrzeni zostaniemy dobici. Dla Niego nie jestem problemem do rozwiązania. Nie jestem przypadkiem jednym z wielu. Jestem skomplikowany. Jestem plątaniną talentów i wad, wzniosłych pragnień i przyziemnych zachcianek. Zasługuję na zachwyt, a gdy cierpię - na przytulenie. A przytuli mnie Ten, kto się mną nie brzydzi, kto się mnie nie wstydzi, dla kogo moje błędy nie są powodem do tego, by mnie odtrącić - Ten, kto mnie kocha.
Bóg powinien być pierwszą Osobą, przed którą otworzymy się, pokazując cały nasz brud. Nie musimy się obawiać, że odkrywając przed Nim nasze rany, zamiast zostać opatrzeni zostaniemy dobici. Dla Niego nie jestem problemem do rozwiązania. Nie jestem przypadkiem jednym z wielu. Jestem skomplikowany. Jestem plątaniną talentów i wad, wzniosłych pragnień i przyziemnych zachcianek. Zasługuję na zachwyt, a gdy cierpię - na przytulenie. A przytuli mnie Ten, kto się mną nie brzydzi, kto się mnie nie wstydzi, dla kogo moje błędy nie są powodem do tego, by mnie odtrącić - Ten, kto mnie kocha.