Wiara w Boga, nadzieja w Nim pokładana w istocie pozwala zachować nadzieję, gdy stykamy się ze złem, z instytucjonalnymi zaniedbaniami czy ze złem systemowym także w Kościele. Są takie momenty, gdy odczuwam to szczególnie mocno.
Może czujesz się trochę jak głuchoniemy z niedzielnej Ewangelii. Może czujesz, że Twoje życie zamienia się w duchową pustynię. Jeśli tak, to do Ciebie Bóg mówi: „Effatha” - „Otwórz się!”. Otwórz się na Jego głos, otwórz się na Jego miłość! Otwórz się na nadzieję, którą Tobie przynosi.
Jesteśmy dzisiaj coraz bardziej zatomizowani, więzi między ludźmi są słabsze, a w konsekwencji mamy coraz mniej wsparcia w życiu uczuciowym i rodzinnym. Wszystko zdaje się być tymczasowe, ulotne, oparte o jednostkowe pragnienia. Znacznie trudniej jest budować trwałe więzi małżeńskie i myśleć o rodzinie. Zarówno małżeństwo jak i rodzina to dla wielu duże wyzwanie. Dla wspólnoty Kościoła także. Co możemy z tym zrobić?
Jest taki stary dowcip; w podstawówce na lekcji religii katechetka rysuje na tablicy wiewiórkę i pyta dzieci: co to jest? Zgłasza się Jaś i mówi: normalnie to bym powiedział, że wiewiórka, ale jak siostra narysowała, to musi być Pan Jezus!
Widzę w kobietach wokół mnie pewien głód – formacji dedykowanej tylko dla nich. Miejsc, gdzie mogą nie tylko dawać i dawać, ale też brać. Formować się, rozwijać, dzielić sobą, zaprzyjaźnić z kimś o podobnych wartościach.
Precyzja bywa pomocna w życiu, także w życiu wiary. Słowa mają swoje znaczenie i jeśli chcemy nie tylko precyzyjnie wyrazić to, co myślimy, ale także precyzyjnie - na ile to możliwe - myśleć, to warto nieustannie przypominać, co one znaczą.
Nadchodzący rok szkolny będzie dla katechezy w szkole trudny. Nie tylko w powodu skutków pandemii.
Papież Franciszek i Rok św. Józefa. Potrzebujemy dających przestrzeń nadziei w rodzinie, w społeczeństwie, ale i w mediach, także na naszym portalu. Napełniajmy nadzieją, uspokajajmy rozpalone umysły, wylewajmy oliwę łagodności na wzburzone fale krytyki, niepokoju i napięć! Spełniajmy codzienne małe gesty. Praktykujmy dyskretną, nienarzucającą się codzienną obecność. Historia zbawienia realizuje się w naszym świecie częstokroć pomimo naszych słabości.
Deon.pl
Nie da się wychować dzieci, nie wydając pieniędzy. I nie da się wychować, ukształtować młodego Kościoła na dobrych, wierzących, służących światu swoją wiarą i dobrem ludzi, nie wydając pieniędzy.
Gdy wsłuchuję się i medytuję słowo niedzielnej liturgii, trudno mi nie odczytywać go w kontekście aktualnych wydarzeń z pogranicza polsko-białoruskiego, gdzie koczuje grupa ludzi (w tym matka z piątką dzieci) oczekujących pilnej pomocy, także medycznej. Myli się ten, kto twierdzi, że jest to problem li tylko natury politycznej lub nawet ideologicznej.
Warto czasem poszukać dłużej i znaleźć miejsce, które będzie przestrzenią wzrostu na każdy czas w zyciu. Mamy w Kościele ogromne pole wyboru – przy każdej parafii działają grupy, choć nie zawsze to, co najbardziej potrzebne, możemy znaleźć u siebie. Warto poszukać według pragnień i możliwości.
Nieco ponad dwa lata temu – od 1 czerwca 2019 r. - zaczęły w Kościele obowiązywać przepisy zapisane przez Franciszka w motu proprio „Vos estis lux mundi” (VELM), dotyczące odpowiedzialności biskupów i wyższych przełożonych zakonnych za zaniedbania popełnione przy sprawach dotyczących wykorzystywania seksualnego małoletnich przez osoby duchowne. Efekty wprowadzenia tych przepisów można z pewnością starać się podsumować. a przykład polskiego Kościoła jest do tego dobrym przypadkiem.
Chrześcijaństwo powinno być znakiem sprzeciwu także w wymiarze społecznym i politycznym. Jego ostrze skierowane jest przeciwko każdej depersonalizacji, każdemu odbieraniu godności, niezależnie od tego, czy dotyczy nienarodzonych, wykluczonych czy imigrantów i uchodźców.
Chleb, o którym mówi Jezus jest lekarstwem na nasze lęki i niepokoje, a nie nagrodą za bycie grzecznym, świętym i bezgrzesznym. Czy mam prawo odmawiać komukolwiek tego chleba? Myślę, że nie. I wcale nie dlatego, że jestem „tolerancyjny”, „ekumeniczny” czy „miłosierny”, lecz dlatego, że tego spotkania z człowiekiem w Komunii św. pragnie sam Jezus.
Proponuję Wam eksperyment. Przez miesiąc nie czytajcie żadnych wiadomości. Nie oglądajcie żadnej telewizji. Nie skaczcie po portalach informacyjnych. Sięgnijcie za to po książki. Zwykłe, papierowe, grube tomiszcza.
Amplituda bodźców przykuwających naszą uwagę jest bardzo duża. Koronawirus i to, co się z nim wiąże. Niepokój o sprawy ekonomiczne, o świat po pandemii. Kataklizmy naturalne, które coraz bardziej nas trapią. Sprawy kościelne także pozostawiają wiele śladów w naszym duchu. Obawy o pokój na świecie, kryzys migracyjny, itd.
Duża część Polaków spogląda w tych dniach w kierunku polsko-białoruskiej granicy. Telewizje pokazują nam obrazy z Usnarza Górnego, małej wioski na Podlasiu, w której pomiędzy słupami granicznymi siedzi od kilku dni 50-osobowa grupa uchodźców - Afgańczyków i Irakijczyków.
Ostatni rok był trudny. Niepewność pracy, zdalne nauczanie, choroby, ograniczenia, dezorientacja na każdym kroku. Stąpanie po kruchym lodzie. Tak bardzo chciałabym sprzęt do zdalnego nauczania schować na zawsze albo zakopać w ogródku!
To właśnie pięć lat po zakończeniu II wojny światowej, zostaje ogłoszony dogmat o wniebowzięciu Matki Bożej. Rozumiecie? Zaraz po wojnie degradującej, poniewierającej i upadlającej ludzkie ciała zostaje dowartościowane ciało człowieka, ciało Maryi.
W obliczu złej teologii i błędnie przedstawianej przez biskupa doktryny Kościoła nie wolno i nie należy milczeć. Prawda nie zawsze obroni się sama, a zranieni w Kościele mają prawo usłyszeć jasne odrzucenie niekatolickich opinii na temat tego, co przeżyli.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}