Kiedy czuję nie tak jak powinnam

Kiedy czuję nie tak jak powinnam
fot. Samantha Gades / Unsplash

Za nami trzecia niedziela adwentu, nazywana niedzielą radości. Różowy kolor ornatu prezbitera być może wzbudził nasz lekki uśmiech. Czy jednak była i jest w nas prawdziwa radość?

Swego czasu trudny był dla mnie fragment Pisma Świętego z Listu do Galatów, w którym wprost słyszymy, że owocem Ducha Świętego jest m.in. radość. Jak to się ma do tego, że czasem jest w nas głęboki, chroniczny smutek? Czy coś jest ze mną nie tak, skoro choruję na depresję, głęboko przeżywam żałobę czy codzienność jest dla mnie tak trudna, że ciężko o zwykłą radość w codzienności? Takie i inne pytania możemy zadawać długo, słuchając o radości. Czym ona rzeczywiście jest?

Mocno zapadły mi w pamięć trudne sytuacje po śmierci mojej mamy. Był we mnie ból, smutek, czarna dziura, wyrwano mi coś bezpowrotnie z serca. Dawałam sobie prawo i przestrzeń do tego, by przeżywać to, co czuję. Jednak ludziom wokół mnie nie zawsze się to podobało. Zdarzało się, że słyszałam wprost, że mam się uśmiechać, choćby na siłę. Mam udawać radosną, bo wtedy otoczenie czuje się ze mną lepiej. Nie chodziłam zapłakana, nie opowiadałam ciągle jak mi źle. Zwyczajnie nie tryskałam taką energią jak wcześniej.

Czy smutek jest zawsze zły? Nie, nie zawsze, choć bywa destrukcyjny. Czy radość jest zawsze dobra? Tak, ale gdy jest szczera, płynąca z głębi, ale nie wtedy gdy jest ucieczką od bólu do głupkowatej wesołkowatości, która maskuje tylko to, co przeżywamy w środku. Co ma więc czuć katolik, któremu Kościół daje niedzielę radości i mówi w Piśmie, że jest ona owocem Ducha?

Ma czuć to, co czuje. Adwent to oczekiwanie, droga. Być może właśnie jesteś na początku tej drogi, jeszcze w smutku, żałobie, bólu. Jeśli się tej przestrzeni nie przejdzie w szczerości i prawdzie, Bóg i tak się narodzi, ale nasze serca nadal będą martwe, zimne, obolałe i może się zdarzyć, że nie zauważymy Jego przyjścia.

Brak radości nie jest grzechem, winą, wybrakowaniem ludzkiej duszy. Jest etapem. Takim, który dobrze przeżyty za jakiś czas może poprowadzić nas ku głębokiej, szczerej radości. Być może nie dziś, ani jutro. Może za tydzień albo za rok. Radość kiedyś wróci, ale czasem trzeba na to czasu. Zawsze potrzeba jednak przeżycia tego co jest tu i teraz, by kiedyś było pełniejsze i lepsze.

Niekiedy zdarza się, że udajemy wesołych i szczęśliwych, bo tego chce od nas otoczenie. Jeśli tak jest, warto stawiać jasne granice, czasem ograniczyć kontakty z ludźmi, którym zależy bardziej na własnym komforcie niż na naszym rozwoju i prawdzie. To może nie być łatwe, ale na pewno przyniesie spokój. Z drugiej strony smutek przeżywany w pojedynkę potrafi zabić. Jest jak otchłań, która wciąga i wciąga, aż wpadniemy do niej cali. Czasem warto wypłakać się współmałżonkowi, przyjaciółce, komuś zaufanemu. Czasem potrzebna jest pomoc specjalisty – psychiatry i psychoterapeuty. Sama też wypłakuję się przed Bogiem, w sakramencie spowiedzi i w ciszy parafialnego kościoła. Wierzę, że droga otwartości i przyjęcia jest tą, którą Bóg prowadzi ze śmierci do życia, z głębokiego smutku do prawdziwej i szczerej radości.

Siadam więc z kubkiem kawy, w ciszy. Zapraszam Boga by usiadł obok mnie, ze swoim kubeczkiem. Pozwalam sobie czuć, co czuję. Czasem płaczę, innym razem milczę, albo się uśmiecham. Zawsze szczerze, bo wierzę, że pozwolenie sobie na bycie prawdziwym prowadzi do głębokiej, prawdziwej radości i nie kończy się na przelotnym i nikłym uśmiechu na widok księdza w różowym ornacie. Prawda was wyzwoli, mówi Jezus. W uczuciach też jest prawda, pozwólmy sobie na nią, nie tylko od święta.

 

 

 

 

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomáš Halík

Płomień, który rozświetla mrok

Pandemia, kryzys ekonomiczny, wojny…

Jak wierzyć w kochającego Boga i Jego bliskość, kiedy wokół rozsypuje się świat? Czy Wcielenie naprawdę coś zmienia? Gdzie szukać Bożej obecności?

Bóg jest niewysłowioną tajemnicą, ale...

Skomentuj artykuł

Kiedy czuję nie tak jak powinnam
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.