Wojna jest tuż obok. Wielu z nas czuje ból, niemoc i lęk. Mamy dziś pierwszy piątek Wielkiego Postu. W większości kościołów w Polsce będzie odprawiane nabożeństwo drogi krzyżowej i być może padną tam słowa: „weź swój krzyż”.
W ciągu minionego tygodnia w Polakach obudziło się bardzo dużo dobra. Uciekający przed wojną na Ukrainie przyjmowani są z szeroko otwartymi ramionami, otwierają się przed nimi drzwi mieszkań i domów. Ze wsparciem na granicę pojechali ludzie niemal z najdalszych zakątków kraju, zabierając w drodze powrotnej szukających schronienia.
Od teraz jedynym moralnie dopuszczalnym celem (nawet jeśli strategicznie, dla dobra ludzi, trzeba godzić się na cele mniejsze) jest pozbawienie Putina władzy, postawienie go przed Trybunałem w Hadze, albo jeśli nie będzie to możliwe, to jego zabicie przez najbliższych współpracowników.
Krańcowe wydarzenia, takie jest wojna, okazują się testem dla wyznawców różnych religii. Szczególny egzamin zdają przywódcy wspólnot wiary.
Żyjemy w trudnych czasach. Doświadczenie dwóch lat pandemii, zamieszania i niepewności, przeradza się teraz w doświadczenie wojny. Tak, to jeszcze daleko, gdzieś tam. Patrzymy na ekrany naszych telewizorów, komputerów czy smartfonów i coraz bardziej do nas dociera, że to w realu. Bliżej niż nam się wydaje.
Kościół Katolicki ma wiele cech niezwykłych, ale jedną szczególną. W sytuacjach ekstremalnych zawsze, jak za pstryknięciem palców, z trybu "norma" przemienia się w tryb "wojna", "głód", "kataklizm" lub cokolwiek go spotka. Kościół w wielu językach to Ona - Matka. Matka, która każdą sypialnię w minutę zamieni w szpital polowy.
Od kilku dni wszyscy żyjemy wydarzeniami związanymi z toczącą się na Ukrainie wojną. Widzimy z jaką łatwością w XXI wieku można skazać świat na zagładę. I jeśli nawet nie jest to jeszcze globalne unicestwienie świata, rozumiane jako koniec historii ludzkości czy anihilacja, to z pewnością przestaje istnieć świat jaki dotychczas znaliśmy. Rozpadowi ulega także świat wielu naszych sióstr i braci Ukraińców (a także - o tym nie zapominajmy - Rosjan).
Czy rzeczywiście to, co się stało na Ukrainie było nie do przewidzenia? Poniekąd tak, bo przecież w głowach nam się nie mieści, że w XXI wieku, w Europie, tak ciężko doświadczonej przez historię, możliwe jest, aby rozpętać prawdziwą wojnę. Dziś wszyscy jesteśmy zszokowani i zawstydzeni, bo okazało się, że to, co stanowi granicę naszej wyobraźni, wcale nie musi stanowić granicy świata, w którym żyjemy.
Przechadzałam się ostatnio po markecie, szukając ulubionych owoców syna. Zobaczyłam trochę zwiędnięte, pomarszczone długim leżeniem jabłka, z wydrążonym napisem kocham cię. Ot, resztki walentynkowych pomysłów na wyrażenie miłości.
W opinii wielu kardynałów, biskupów, księży, wiernych, całej masy komentatorów pontyfikat Franciszka to wielka rewolucja, która doprowadzi do katastrofy. Papież popełnia błąd za błędem, wprowadza zamieszanie, próbuje zmieniać nauczanie Kościoła. Łódź Piotrowa zaraz rozbije się o skały.
Nie jest wolą Boga, abyśmy zabijali się wzajemnie, nawet wtedy, gdy palcem możemy wskazać agresora, gdy nie rozumiemy podstawowej prawdy, że jeśli chodzi o grzech, to Bogu nie o śmierć grzesznika chodzi, ale o jego nawrócenie i ono dopiero jest prawdziwym, wspólnym zwycięstwem Boga i człowieka, jednocześnie.
Papież Franciszek, choć wiele mówi o konieczności decentralizacji i synodalizacji, sam chętnie korzysta z prerogatyw władzy absolutnej, jaką daje mu jego urząd. Tyle, że w istocie nie można mówić o pełnej transparentności i kontrolowalności tam, gdzie taka władza istnieje.
Nasze media niewiele uwagi poświęcają wydarzeniom na granicy USA-Kanada, gdzie jedno z przejść jest od dwóch tygodni blokowane przez sznur ciężarówek. Kierowcy protestują przeciw obostrzeniom covidowym, które od dwóch lat w absurdalnym wymiarze są na nich wymuszane.
„Pobożność wyklucza pychę. Jak rozmawiać z katolikiem, który uważa się za kogoś lepszego? Moja wiara może być lepsza niż twoja?”. Tak sformułowane pytanie postawiła mi kilka dni temu pewna dziennikarka. Cały czas ono we mnie pracuje. Co takiego sprawia, że niektórzy uważają się za lepszych od innych, bardziej wierzących, lepiej ukierunkowanych na Boga, wierniejszych i świętszych?
Kiedy mówimy o sprawiedliwości społecznej to natychmiast przychodzi na myśl zderzenie systemów kapitalizmu i socjalizmu, własności prywatnej i kolektywnej, akcentu na to, co indywidualne czy na to, co wspólne. Przez wielu ten temat jest postrzegany jako „lewicowy”. A tymczasem pragnienie sprawiedliwości społecznej towarzyszy nam od zarania dziejów. To temat głęboko religijny, bazujący na naturze człowieka. Domaga się wolności. Odwołuje się do wartości. Nie jest przymusem instynktu. Jest cechą typowo ludzką.
Jest takie oczekiwanie wobec mediów katolickich – że będą opowiadać same dobre historie. Że jeśli już „musimy pisać” o księżach z zarzutami o czyny pedofilskie, to tylko o tych niesłusznie oskarżonych albo uniewinnionych. A reszty nie tykać, bo po co ludziom humor psuć, oni potrzebują pozytywnych treści! Pozytywnego wizerunku Kościoła!
Lubię przeglądać na Instagramie treści oznaczone hasztagiem #katolik. Często znajduję tam perełki, które giną w internetowym tłoku. Tym sposobem trafiłam ostatnio na dużo informacji o Przedpościu.
Stolica Apostolska powoli, acz dość konsekwentnie, dąży do tego, by przestępstwa seksualne, do których dochodziło i dochodzi wewnątrz Kościoła były traktowane poważnie, by sprawcy byli karani, i by konsekwencje wyciągano wobec ich przełożonych, którzy dopuszczali się zaniedbań.
Deon.pl
Sama nie wiem czego najbardziej bałam się w macierzyństwie - w dłuższej perspektywie na pewno, że zrobię coś, przez co syn będzie musiał spędzić lata na terapii. Ale na samym początku? Tego, że nie będę umiała go urodzić, przewinąć, że urwę mu rączkę przy przewijaniu, że nie będę umiała go wystarczająco kochać.
List zarządów towarzystw teologicznych (bo to one, a nie jacyś konkretnie teologowie są pod nim podpisane) w obronie Benedykta XVI to smutny dowód sytuacji, w jakiej znajduje się polska teologia. Ma on jednak jedną zasadniczą zaletę: uświadamia, że wciąż znajdujemy się przed fundamentalnym przełomem w teologii.
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}