Uważam, że największą zaletą wizyty duszpasterskiej jest jej… analogowość. Mimo rozwoju technologii wciąż jest ona spotkaniem człowieka z człowiekiem, twarzą w twarz, nie przez internetowy komunikator. Jestem przekonany, że w obecnych, coraz bardziej zwirtualizowanych czasach, takich spotkań najbardziej nam brakuje.
Podejście polityków do kwestii migracji jest zmienne, uzależnione od ich aktualnej pozycji u władzy. Prowadzi to do instrumentalnego traktowania rzesz uchodźców. Brak spójnej polityki migracyjnej, a jednocześnie utrwala się ‘strach przed obcymi’. Uderza rozdźwięk między chrześcijańskimi wartościami a praktycznym postępowaniem wobec potrzebujących, mimo rozlicznych apeli papieskich. Papież Franciszek zestawia dramat uchodźców z historią Świętej Rodziny. Apeluje o większą empatię i refleksję nad współczesnym podejściem do migracji. Czy Święta Rodzina znalazłaby pośród nas ‘bezpieczną przystań’?
Czy to przypadek, że polskie tłumaczenie Dokumentu Końcowego Synodu ukazało się akurat w dniu, w którym trzech polskich hierarchów spotkało się na audiencji prywatnej z Franciszkiem? Niekoniecznie. Być może to jeden ze sposobów wskazujących na znaczenie tej wizyty.
Jeszcze tylko dwa dni tegorocznego okresu Adwentu. Boże Narodzenie jest na wyciągnięcie ręki. To fantastyczne, ale i przejmujące zarazem. Czas pędzi nieubłaganie. Tak wiele chcielibyśmy zrobić i przeżyć, a potem stajemy nagle tuż przed jakimś wydarzeniem, jakby zaskoczeni, że to już. Zatraciliśmy umiejętność przeżywania ważnych dla nas chwil. Zapomnieliśmy, co oznaczają pewne symbole. Jesteśmy zbyt rozproszeni, ale i też coraz bardziej ‘rozpraszani’ przez walczące o naszą uwagę podmioty.
Świat jest teraz bardzo poszukujący – i wbrew pozorom są to poszukiwania duchowe: mnożą się szkoły jogi i uważności, popularność bardzo zyskują praktyki medytacyjne pomagające odnaleźć spokój i sens życia. Równocześnie z całą mocą uderzają: poczucie bezsensu, depresja, osamotnienie, zagubienie we własnej tożsamości, poranienie kompletnym brakiem granic.
Do Świąt Bożego Narodzenia zostało tylko kilka dni. Ostatnia prosta dla tych, którzy oczekują tego czasu z radością i entuzjazmem, jak beztroskie dzieci. Jednak nie dla wszystkich jest to czas radosnego oczekiwania i wytchnienia. Kilka dni temu znajoma zadała mi pytanie, czy mam jakiś plan na to, by głębiej przeżyć końcówkę adwentu. Patent, który nie pozwoli zajechać się przed samymi świętami. Coś, co wzmocni mnie duchowo i sprawi, że rzeczywiście święta okażą się być czasem dobrym i radosnym.
W minionym tygodniu zatrzymała mnie pojawiająca się w kilku miejscach informacja, że na dwa-trzy dni przed finałem akcji Szlachetna Paczka nie wszystkie rodziny znalazły swoich darczyńców. Wpisywało się to w naszą rodzinną obserwację, że w tym roku charytatywnych dzieł jakoś mniej. Co się za tym kryje? Zapewne w kolejnych miesiącach pojawią się jakieś specjalistyczne analizy w tym temacie, choć być może to tylko nasza, jednostkowa obserwacja. Ale nawet jeśli tak jest, to może mimo wszystko warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy.
Co powinno znaleźć się w chrześcijańskim domu na wierzchołku odświętnie ubranej choinki? Aniołek, ozdobny czubek czy gwiazda? Co symbolizuje kolorowy łańcuch wijący się wśród zielonych gałązek i dlaczego trzeba spróbować każdej wigilijnej potrawy?
Udało mi się spotkać z nim zaledwie kilka razy. Osobiste kontakty utrudniła bowiem pandemia, która wybuchła akurat w czasie mojej pracy w Radiu Watykańskim. Podczas jednej z audiencji udało mi się wymienić z Franciszkiem kilka słów. Ponieważ codziennie staram się pomodlić w intencji Ojca Świętego – nawet jeśli jest to tylko krótki akt strzelisty – postanowiłem mu o tym powiedzieć. Byłem pewien, że sprawi to papieżowi przyjemność i będzie dla niego cenniejsze niż zwykłe pozdrowienie. Gdy już wypowiedziałem przygotowane zdanie, Franciszek, nie wahając się ani chwili, odparł: „kontynuuj, bardzo cię proszę, nie przestawaj”.
Dla papieża Franciszka pobożność ludowa jest skarbem Kościoła i uprawnionym sposobem życia wiarą. A jednak w przemówieniu na jej temat mówił też o laickości. Dlaczego?
Zwykle nie lubimy być zaskakiwani. To jeden z częstszych ‘strachów’, jakich wolelibyśmy unikać. A jednocześnie jest to jedno z podstawowych doświadczeń człowieka. Dotyka nas ono osobiście. Kto nie poczuł zdziwienia własnymi obawami o różne rzeczy, od relacji z najbliższymi po te sprawy, które dotyczą rzeczy ostatecznych. Boimy się chorób, wypadków, przykrości, niepowodzeń, zaskakujących ‘obrotów zdarzeń’, a najbardziej chyba tego, że to wszystko jest poza naszą kontrolą. Niespodzianki to nader często występujący motyw w naszym życiu.
Od ponad roku trwa w Polsce burzliwa debata dotycząca religii w szkołach. Mało w tej dyskusji argumentów merytorycznych, dużo za to polityki. Uczciwie trzeba przyznać, że dyskurs o religii w szkole jest potrzebny.
Koniec roku już za kilkanaście dni. W te dni zazwyczaj dużo się dzieje. U mnie to czas wielkiej kumulacji zadań, spraw i wydarzeń. Jest adwent, idą święta i nieuchronnie nadchodzi nowy rok. Czas zaczyna przyspieszać, dlatego sama staram się trochę zwolnić. Bo grudzień, nawet z całą jego intensywnością, to dobry moment, by zrobić dla siebie trzy rzeczy.
Mamy adwent, czas, w którym wielu katolików myśli o skorzystaniu ze spowiedzi. Niektórzy z nas chodzą do niej na tyle regularnie, że wydawać by się mogło, że to nic niezwykłego. Coraz bardziej dostrzegam jednak, że to nie do końca tak jest. Moje adwentowe wpisy w mediach społecznościowych – o sakramencie spowiedzi właśnie – pokazują mi jak wielki głód w sobie nosimy. Relacji, przebaczenia, utulenia, zrozumienia… Głód, którego zaspokojenia szukamy w Bogu.
Gipsowe Dziecię Jezus, wędrujące po domach, przypomina o prostych gestach, które mogą stać się pretekstem do wspólnej modlitwy, rozmowy o wierze i budowania relacji. Bo czasem wystarczy mała, niepozorna rzecz, by rozpocząć wielką zmianę.
„Wiele osób powiedziało mi, że Bóg ocalił moje życie z jakiegoś powodu. A powodem tym było ocalenie naszego kraju i uczynienie Ameryki znowu wielką” - powiedział Trump podczas swojego przemówienia na Florydzie. Nie da się nie zauważyć, że opowieści o heroicznych czynach przemawiają dziś do wyobraźni ludzi, szczególnie do tych, którzy przeżywają kryzys tożsamości. Czy nowy prezydent zbawi Amerykę?
Według zwolenników tego nabożeństwa ósmego grudnia między dwunastą a trzynastą ma miejsce tzw. „godzina łaski”. Przeciwnicy zaś szydzą, że niebo to nie supermarket, żeby urządzało przedświąteczne promocje… Czy rzeczywiście godzina łaski to taki black week w niebie, czy może jednak coś więcej?
Katedra Notre Dame została ponownie otwarta. Jej dzieje pokazują, że katedra to coś więcej niż chrześcijańska świątynia o wielkim znaczeniu dla wiernych diecezji, coś więcej niż okazała budowla, często o ogromnej zabytkowej wartości, ale to znak potrzebny ludziom także w innej sferze.
Jedną z ważniejszych rzeczy, jaką posiadamy i możemy jej używać to intelekt, zdolność do uczenia się, racjonalnego myślenia i kształtowania swojego życia w sposób odpowiedzialny i moralny. Nasze instynkty są ukierunkowane na podtrzymanie życia i tu większość rzeczy dzieje się wg ustalonego naturalnego schematu, ale w życiu człowieka wiele spraw zależy od świadomości i jego decyzji.
Ta miłość zaczęła się w Krakowie, ale nie na Brackiej. I nie padał wtedy deszcz. On był introwertycznym artystą z umysłem zdyscyplinowanym i wrażliwym. Ona - niezdyscyplinowaną ekstrawertyczką z umysłem jak foksterier. A początek tej historii o miłości od pierwszego wejrzenia nadaje się na fabułę niezłej romantycznej komedii.
{{ article.description }}