Kilka dni temu obchodziliśmy Niedzielę Słowa Bożego i przyznaję, że po Mszy, w której brałam udział, czułam duży niedosyt. Owszem, padła podczas ogłoszeń parafialnych ogólnikowa informacja o niedzieli biblijnej, jedna ze wspólnot przygotowała cytaty z Pisma do wylosowania dla uczestników Mszy. Jednak nie pojawiło się ani jedno słowo zachęty byśmy samodzielnie sięgali do Biblii. Gdy przyjrzałam się swoim odczuciom, zobaczyłam w nich coś więcej…
Kilka dni temu obchodziliśmy Niedzielę Słowa Bożego i przyznaję, że po Mszy, w której brałam udział, czułam duży niedosyt. Owszem, padła podczas ogłoszeń parafialnych ogólnikowa informacja o niedzieli biblijnej, jedna ze wspólnot przygotowała cytaty z Pisma do wylosowania dla uczestników Mszy. Jednak nie pojawiło się ani jedno słowo zachęty byśmy samodzielnie sięgali do Biblii. Gdy przyjrzałam się swoim odczuciom, zobaczyłam w nich coś więcej…
Zdarzyło mi się ostatnio powiedzieć w pewnej grupie zaangażowanych katolików, że nie wiem, czy poślę moje dziecko na religię od nowego miesiąca. Zanim miałam szansę wyjaśnienia kontekstu tego stwierdzenia, usłyszałam od pewnego Pana, że obecnie chodzenie na religię jest jednoznaczne z wyznaniem wiary i trzeba odważnie przyznawać się do Pana Jezusa, a nie myśleć o własnej wygodzie. Przyznam, że był to kolejny moment w moim życiu, gdy w głowie pojawiło mi się nurtujące pytanie: "Dlaczego w dekalogu Pan Bóg nie podał jedenastego: nie oceniaj"?
Zdarzyło mi się ostatnio powiedzieć w pewnej grupie zaangażowanych katolików, że nie wiem, czy poślę moje dziecko na religię od nowego miesiąca. Zanim miałam szansę wyjaśnienia kontekstu tego stwierdzenia, usłyszałam od pewnego Pana, że obecnie chodzenie na religię jest jednoznaczne z wyznaniem wiary i trzeba odważnie przyznawać się do Pana Jezusa, a nie myśleć o własnej wygodzie. Przyznam, że był to kolejny moment w moim życiu, gdy w głowie pojawiło mi się nurtujące pytanie: "Dlaczego w dekalogu Pan Bóg nie podał jedenastego: nie oceniaj"?
Zapowiadany w Warszawie na 1 lutego Kongres dla Społecznego Panowania Chrystusa Króla nie jest wydarzeniem, które ma wsparcie Metropolity Warszawskiego. Ma niewiele wspólnego z Dobrą Nowiną o powszechnym zbawieniu głoszoną przez chrześcijan od dwóch tysięcy lat. Pomysły na "intronizację Boga" od lat dzielą Polaków. Jednych doprowadzają do ekstazy, innych do furii. Należę do tych drugich.
Zapowiadany w Warszawie na 1 lutego Kongres dla Społecznego Panowania Chrystusa Króla nie jest wydarzeniem, które ma wsparcie Metropolity Warszawskiego. Ma niewiele wspólnego z Dobrą Nowiną o powszechnym zbawieniu głoszoną przez chrześcijan od dwóch tysięcy lat. Pomysły na "intronizację Boga" od lat dzielą Polaków. Jednych doprowadzają do ekstazy, innych do furii. Należę do tych drugich.
Papież Franciszek namawia ludzi mediów do dzielenia się nadzieją. Kłopot w tym, że coraz częściej zamiast nadziei podsuwane są miliardom ludzi jej zniewalające namiastki.
Papież Franciszek namawia ludzi mediów do dzielenia się nadzieją. Kłopot w tym, że coraz częściej zamiast nadziei podsuwane są miliardom ludzi jej zniewalające namiastki.
Wielka machina wydarzeń jubileuszowych ruszyła na dobre. Na ‘pierwszy ogień poszli’ dziennikarze i pracownicy mediów. Drzwi święte zostały otwarte miesiąc temu, ale zapowiedziana i zorganizowana pierwsza grupa ‘branżowa’ przez ten mijający weekend wypełniała rzymskie bazyliki i aule. Po raz kolejny sprawdziła się obserwacja, że w tego typu wydarzeniach najważniejsze to wyznaczenie daty i formuły spotkania. Spodziewano się bowiem 6 tys. uczestników, a pojawiło się prawie 10 tys., co jest dobrym prognostykiem. Zapowiada, że Jubileusz 2025 będzie wielkim wydarzeniem.
Wielka machina wydarzeń jubileuszowych ruszyła na dobre. Na ‘pierwszy ogień poszli’ dziennikarze i pracownicy mediów. Drzwi święte zostały otwarte miesiąc temu, ale zapowiedziana i zorganizowana pierwsza grupa ‘branżowa’ przez ten mijający weekend wypełniała rzymskie bazyliki i aule. Po raz kolejny sprawdziła się obserwacja, że w tego typu wydarzeniach najważniejsze to wyznaczenie daty i formuły spotkania. Spodziewano się bowiem 6 tys. uczestników, a pojawiło się prawie 10 tys., co jest dobrym prognostykiem. Zapowiada, że Jubileusz 2025 będzie wielkim wydarzeniem.
Chodziłam koło tematu "zniesienia cenzury" na Facebooku dobre kilka dni, ale ostatecznie zainspirował mnie nasz publicysta, Wojciech Żmudziński SJ, który w swoim felietonie, w kontekście zaprzysiężenia Donalda Trumpa napisał:
Chodziłam koło tematu "zniesienia cenzury" na Facebooku dobre kilka dni, ale ostatecznie zainspirował mnie nasz publicysta, Wojciech Żmudziński SJ, który w swoim felietonie, w kontekście zaprzysiężenia Donalda Trumpa napisał:
Kolejny raz resort edukacji złamał prawo. Tydzień temu, w piątek późnym popołudniem, MEN opublikowało kolejne rozporządzenie dotyczące zmian w nauczaniu religii. Od nowego roku szkolnego będzie jedna lekcja religii tygodniowo, na dodatek przed lub po obowiązkowych zajęciach.
Kolejny raz resort edukacji złamał prawo. Tydzień temu, w piątek późnym popołudniem, MEN opublikowało kolejne rozporządzenie dotyczące zmian w nauczaniu religii. Od nowego roku szkolnego będzie jedna lekcja religii tygodniowo, na dodatek przed lub po obowiązkowych zajęciach.
Długo zastanawiałam się czy stać mnie na napisanie tego tekstu. Każdy kto choć trochę mnie zna, wie zapewne, że nie mam problemu z mówieniem o tym, ile dobra otrzymuję w Kościele, w tym w sakramentach, które przyjmuję. Wiem też jednak jak wiele osób uważa, że nie mam racji i nie omieszka mi oznajmić wszelkimi możliwymi kanałami jaka jestem głupia. Zbierałam się więc chwilę, żeby mieć siłę na puszczenie w świat tego, co widzę, wiem i czuję, ponosząc tego pełne konsekwencje, w tym hejt. Temat jednak warty jest tego, byśmy nie milczeli zbyt długo. Szczególnie jeśli jesteśmy rodzicami.
Długo zastanawiałam się czy stać mnie na napisanie tego tekstu. Każdy kto choć trochę mnie zna, wie zapewne, że nie mam problemu z mówieniem o tym, ile dobra otrzymuję w Kościele, w tym w sakramentach, które przyjmuję. Wiem też jednak jak wiele osób uważa, że nie mam racji i nie omieszka mi oznajmić wszelkimi możliwymi kanałami jaka jestem głupia. Zbierałam się więc chwilę, żeby mieć siłę na puszczenie w świat tego, co widzę, wiem i czuję, ponosząc tego pełne konsekwencje, w tym hejt. Temat jednak warty jest tego, byśmy nie milczeli zbyt długo. Szczególnie jeśli jesteśmy rodzicami.
Kiedy czytam Pismo Święte, często odnoszę wrażenie, że Pan Bóg ma szczególną słabość do wszystkiego, co długodystansowe i wymagające wysiłku oraz wytrwałości. Jestem przekonana, że nie trzeba kończyć teologii, by nauczyć się to dostrzegać. A jednym ze sposobów, by odnaleźć poczucie sensu, jest zacząć się cierpliwie modlić i w ten sposób lepiej rozumieć język, jakim o swoim planie na ludzkość, mówi do nas Pan Bóg. 
Kiedy czytam Pismo Święte, często odnoszę wrażenie, że Pan Bóg ma szczególną słabość do wszystkiego, co długodystansowe i wymagające wysiłku oraz wytrwałości. Jestem przekonana, że nie trzeba kończyć teologii, by nauczyć się to dostrzegać. A jednym ze sposobów, by odnaleźć poczucie sensu, jest zacząć się cierpliwie modlić i w ten sposób lepiej rozumieć język, jakim o swoim planie na ludzkość, mówi do nas Pan Bóg. 
Będą mury, zasieki, mundury, sztandary. A wódz nazwie po imieniu wroga i zagwarantuje bezpieczeństwo. Silny przywódca to silny kraj.
Będą mury, zasieki, mundury, sztandary. A wódz nazwie po imieniu wroga i zagwarantuje bezpieczeństwo. Silny przywódca to silny kraj.
Nowe zasady organizowania nauki religii w publicznych szkołach i przedszkolach nie wzbudziły w Polsce powszechnych protestów. Jeśli wejdą w życie, spowodują większe zmiany w funkcjonowaniu Kościoła, niż może się wydawać.
Nowe zasady organizowania nauki religii w publicznych szkołach i przedszkolach nie wzbudziły w Polsce powszechnych protestów. Jeśli wejdą w życie, spowodują większe zmiany w funkcjonowaniu Kościoła, niż może się wydawać.
Dobrze znamy opowiadanie o. Anthony’ego de Mello SJ, zatytułowane: „Szczęście, nieszczęście, kto wie?”. Kiedy doświadczamy słabości, choroby, ulegamy jakiemuś wypadkowi, najpierw myślimy o nieszczęściu. A kiedy unikamy jakiejś katastrofy, zdrowiejemy z ‘nieuleczalnej’ choroby, mówimy o wielkim szczęściu. Takich zdarzeń, pytań i przeżyć z nimi związanych każdy może znaleźć wiele. Jak na nie patrzeć?
Dobrze znamy opowiadanie o. Anthony’ego de Mello SJ, zatytułowane: „Szczęście, nieszczęście, kto wie?”. Kiedy doświadczamy słabości, choroby, ulegamy jakiemuś wypadkowi, najpierw myślimy o nieszczęściu. A kiedy unikamy jakiejś katastrofy, zdrowiejemy z ‘nieuleczalnej’ choroby, mówimy o wielkim szczęściu. Takich zdarzeń, pytań i przeżyć z nimi związanych każdy może znaleźć wiele. Jak na nie patrzeć?
Przyznam, że wizyta duszpasterska coraz bardziej budzi we mnie mieszane uczucia. I czuję, że pora już przemyśleć formę i cel takiego składania wizyt parafianom, jakie wyewoluowało zwłaszcza w dużych miastach.
Przyznam, że wizyta duszpasterska coraz bardziej budzi we mnie mieszane uczucia. I czuję, że pora już przemyśleć formę i cel takiego składania wizyt parafianom, jakie wyewoluowało zwłaszcza w dużych miastach.
Czy Matka Boska Częstochowska, która jak śpiewamy w popularnej pieśni jest w Polsce od ponad 600 lat, spakuje walizki i nas opuści? Do postawienia tego dość prowokacyjnego pytania skłonił mnie szeroko kolportowany w ostatnim czasie w mediach społecznościowych wizerunek Madonny, która – mniej więcej w połowie – wyszła już z obrazu, pozostawiając puste ramy. Autor ikony – Borys Fiodorowicz – zatytułował ją tak: „Sorry, Polsko”.
Czy Matka Boska Częstochowska, która jak śpiewamy w popularnej pieśni jest w Polsce od ponad 600 lat, spakuje walizki i nas opuści? Do postawienia tego dość prowokacyjnego pytania skłonił mnie szeroko kolportowany w ostatnim czasie w mediach społecznościowych wizerunek Madonny, która – mniej więcej w połowie – wyszła już z obrazu, pozostawiając puste ramy. Autor ikony – Borys Fiodorowicz – zatytułował ją tak: „Sorry, Polsko”.
Czy Kościół to monumentalna budowla z krzyżem na wieży, czy raczej żywa wspólnota ludzi? Coraz częściej Eucharystia gromadzi wiernych w nietypowych miejscach – w salach konferencyjnych czy nawet salonach samochodowych. Tam, gdzie ludzie karmią się Słowem Bożym i chlebem Eucharystycznym, tworzy się wspólnota wiary, solidarności i miłości, niezależnie od otaczających murów.
Czy Kościół to monumentalna budowla z krzyżem na wieży, czy raczej żywa wspólnota ludzi? Coraz częściej Eucharystia gromadzi wiernych w nietypowych miejscach – w salach konferencyjnych czy nawet salonach samochodowych. Tam, gdzie ludzie karmią się Słowem Bożym i chlebem Eucharystycznym, tworzy się wspólnota wiary, solidarności i miłości, niezależnie od otaczających murów.
W Kościele zaczął się czas zwykły. Duchowa mobilizacja adwentu za nami, radosny okres Bożego Narodzenia również. Ludzie żyjący dalej od Kościoła być może nie zauważą tej zmiany wcale, ci bliżsi zaczną kojarzyć, gdy drugiego lutego znikną z kościołów bożonarodzeniowe dekoracje i organiści przestaną śpiewać kolędy. Łatwe przejście, dla większości wręcz nieodczuwalne.
W Kościele zaczął się czas zwykły. Duchowa mobilizacja adwentu za nami, radosny okres Bożego Narodzenia również. Ludzie żyjący dalej od Kościoła być może nie zauważą tej zmiany wcale, ci bliżsi zaczną kojarzyć, gdy drugiego lutego znikną z kościołów bożonarodzeniowe dekoracje i organiści przestaną śpiewać kolędy. Łatwe przejście, dla większości wręcz nieodczuwalne.
W minioną niedzielę proboszcz naszej parafii robił tradycyjne podsumowanie minionego roku i wizyt kolędowych. W pewnym momencie, dziękując rodzicom za ich obecność z dziećmi w kościele, stwierdził, że w tym kontekście warto byśmy pamiętali, że księża i siostry zakonne nie spadają z nieba, a wyrastają z konkretnego, wierzącego otoczenia.
W minioną niedzielę proboszcz naszej parafii robił tradycyjne podsumowanie minionego roku i wizyt kolędowych. W pewnym momencie, dziękując rodzicom za ich obecność z dziećmi w kościele, stwierdził, że w tym kontekście warto byśmy pamiętali, że księża i siostry zakonne nie spadają z nieba, a wyrastają z konkretnego, wierzącego otoczenia.
Jestem z Rakowa. Urodziłem się tutaj i wychowałem. Stadion na Limanowskiego to moje dzieciństwo. Od podstawówki chodziłem na mecze, na trybunach krzyczałem to, co wszyscy i nie pałałem szczególną miłością do Widzewa… Raków to trzydzieści trzy lata mojego życia. Rozumiem bardzo dobrze kibicowską wspólnotę, miłość do klubu i tę niezwykłą jedność oraz poczucie sensu płynące z przynależności do grupy. Dlatego dziś, jak kibic do kibiców, chciałbym napisać do was kilka słów o tym, co sądzę o ostatnich wydarzeniach na Jasnej Górze i dlaczego – jako kibica – napełniają mnie one niepokojem.
Jestem z Rakowa. Urodziłem się tutaj i wychowałem. Stadion na Limanowskiego to moje dzieciństwo. Od podstawówki chodziłem na mecze, na trybunach krzyczałem to, co wszyscy i nie pałałem szczególną miłością do Widzewa… Raków to trzydzieści trzy lata mojego życia. Rozumiem bardzo dobrze kibicowską wspólnotę, miłość do klubu i tę niezwykłą jedność oraz poczucie sensu płynące z przynależności do grupy. Dlatego dziś, jak kibic do kibiców, chciałbym napisać do was kilka słów o tym, co sądzę o ostatnich wydarzeniach na Jasnej Górze i dlaczego – jako kibica – napełniają mnie one niepokojem.
Od prawie dwudziestu lat problem kapłaństwa i homoseksualizmu wydawał się ostatecznie rozwiązany. Okazało się jednak, że nie według wszystkich.
Od prawie dwudziestu lat problem kapłaństwa i homoseksualizmu wydawał się ostatecznie rozwiązany. Okazało się jednak, że nie według wszystkich.
Świat został stworzony dla całej ludzkiej rodziny. Dobra tej ziemi, np. powietrze, woda, pożywienie, środowisko naturalne mają służyć wszystkim. Dzisiaj jednak, jesteśmy podzieleni i skonfliktowani, jak nigdy dotąd. Trudno znaleźć jakąkolwiek instytucję międzynarodową, zdolną do promowania pojednania i łączącą poszczególne strony porozdzierane różnorakimi ‘konfliktami interesów’, nie mówiąc już o tworzeniu klimatu porozumienia i współpracy dla dobra całej społeczności ludzkiej. Idziemy ku katastrofie?
Świat został stworzony dla całej ludzkiej rodziny. Dobra tej ziemi, np. powietrze, woda, pożywienie, środowisko naturalne mają służyć wszystkim. Dzisiaj jednak, jesteśmy podzieleni i skonfliktowani, jak nigdy dotąd. Trudno znaleźć jakąkolwiek instytucję międzynarodową, zdolną do promowania pojednania i łączącą poszczególne strony porozdzierane różnorakimi ‘konfliktami interesów’, nie mówiąc już o tworzeniu klimatu porozumienia i współpracy dla dobra całej społeczności ludzkiej. Idziemy ku katastrofie?