Poniedziałek Wielkanocny AD 2025. W kościele cisza jak makiem zasiał. Nie. Jeszcze nie wiemy, że papież Franciszek umarł. Czuć za to tę specyficzną atmosferę, gdy tłum zastyga w bezruchu, by nie uronić ani słowa z tego, co jest mówione z ambony. Wiecie co tak przykuło uwagę nas, wiernych, zgromadzonych na Eucharystii? Nie uwierzycie. List o "duchowym zmartwychwstaniu do nowego życia"! Fakt, nie był to list pasterski naszych Biskupów, ale list rektora KUL-u, ale jednak odczytywany zamiast homilii, co - śmiem twierdzić, bazując na rozmowach z licznym gronem znajomych z kręgów kościelnych - dość często wywołuje w słuchających utratę uwagi mniej więcej na wysokości trzeciego zdania. Tu jednak było inaczej.
Poniedziałek Wielkanocny AD 2025. W kościele cisza jak makiem zasiał. Nie. Jeszcze nie wiemy, że papież Franciszek umarł. Czuć za to tę specyficzną atmosferę, gdy tłum zastyga w bezruchu, by nie uronić ani słowa z tego, co jest mówione z ambony. Wiecie co tak przykuło uwagę nas, wiernych, zgromadzonych na Eucharystii? Nie uwierzycie. List o "duchowym zmartwychwstaniu do nowego życia"! Fakt, nie był to list pasterski naszych Biskupów, ale list rektora KUL-u, ale jednak odczytywany zamiast homilii, co - śmiem twierdzić, bazując na rozmowach z licznym gronem znajomych z kręgów kościelnych - dość często wywołuje w słuchających utratę uwagi mniej więcej na wysokości trzeciego zdania. Tu jednak było inaczej.
Medialna pogoń za obecnością Franciszka w przestrzeni publicznej przysłania ważne aspekty jego działań. A także niepokojące sygnały, które można zauważyć w informacjach o wizycie w Stolicy Apostolskiej amerykańskiego wiceprezydenta.
Medialna pogoń za obecnością Franciszka w przestrzeni publicznej przysłania ważne aspekty jego działań. A także niepokojące sygnały, które można zauważyć w informacjach o wizycie w Stolicy Apostolskiej amerykańskiego wiceprezydenta.
Poranek wielkanocny zaskoczył wszystkich. Wtedy i dzisiaj. Spodziewamy się fajerwerków, swoistego rewanżu i zwycięstwa dobra nad złem, a jest pustka miejsca, lęk pozamykania w jakiejś względnie znajomej i bezpiecznej przestrzeni, napięcie takie, że nie pozwala rozpoznać rzeczywistości ani osób wokół. Ani śladu radosnego ‘Alleluja!’. To zadziwiające, jak inna jest rzeczywistość od wyobrażeń, jakie funkcjonują w nas, a dotyczą rzeczywistości zmartwychwstania, która dla nas chrześcijan jest najważniejsza.
Poranek wielkanocny zaskoczył wszystkich. Wtedy i dzisiaj. Spodziewamy się fajerwerków, swoistego rewanżu i zwycięstwa dobra nad złem, a jest pustka miejsca, lęk pozamykania w jakiejś względnie znajomej i bezpiecznej przestrzeni, napięcie takie, że nie pozwala rozpoznać rzeczywistości ani osób wokół. Ani śladu radosnego ‘Alleluja!’. To zadziwiające, jak inna jest rzeczywistość od wyobrażeń, jakie funkcjonują w nas, a dotyczą rzeczywistości zmartwychwstania, która dla nas chrześcijan jest najważniejsza.
Napisałam już w życiu kilka tysięcy tekstów: to nie tak dużo, biorąc pod uwagę fakt, że piszę od dwudziestu siedmiu lat. Ale gdybym mogła napisać jeszcze tylko jeden, wiem, o czym by był. O tym, co od dawna porusza mnie najbardziej: o Bogu, który prześwituje przez codzienność.
Napisałam już w życiu kilka tysięcy tekstów: to nie tak dużo, biorąc pod uwagę fakt, że piszę od dwudziestu siedmiu lat. Ale gdybym mogła napisać jeszcze tylko jeden, wiem, o czym by był. O tym, co od dawna porusza mnie najbardziej: o Bogu, który prześwituje przez codzienność.
Nie chcieliśmy nigdy wodza, który wywiesza białą flagę i daje się przybić do krzyża. Czekaliśmy na władcę, który zapewni nam bezpieczeństwo i uczyni bogatymi, szanowanymi przez wszystkich. Jak w takiej sytuacji czujemy się, oddając cześć „szubienicy”, na której zawisł? Kłaniamy się królowi czy skazańcowi? Zdezorientowani pytamy: Kim jesteś Panie Jezu? Czy na Ciebie czekaliśmy?
Nie chcieliśmy nigdy wodza, który wywiesza białą flagę i daje się przybić do krzyża. Czekaliśmy na władcę, który zapewni nam bezpieczeństwo i uczyni bogatymi, szanowanymi przez wszystkich. Jak w takiej sytuacji czujemy się, oddając cześć „szubienicy”, na której zawisł? Kłaniamy się królowi czy skazańcowi? Zdezorientowani pytamy: Kim jesteś Panie Jezu? Czy na Ciebie czekaliśmy?
Czy wiecie, o co chodzi w przysłowiu: „Biega jak jezuita w Wielki Piątek”? Otóż chodzi o liturgię, w której jezuici nie są ekspertami i generalnie nie potrafią wyjść poza pobożną celebrację mszy po-trydenckiej. A właśnie liturgia Wielkiego Piątku stawia szczególne wymagania: odprawia się ją raz do roku i nie jest to msza, a więc łatwo się w niej pogubić, co tego dnia – jak twierdzą złośliwi – jezuitom zdarza się nagminnie. W sumie jednak to nie Wielki Piątek jest najsmutniejszym dniem w roku, ale Wielka Sobota, bo w tym dniu nie sprawuje się żadnej liturgii!
Czy wiecie, o co chodzi w przysłowiu: „Biega jak jezuita w Wielki Piątek”? Otóż chodzi o liturgię, w której jezuici nie są ekspertami i generalnie nie potrafią wyjść poza pobożną celebrację mszy po-trydenckiej. A właśnie liturgia Wielkiego Piątku stawia szczególne wymagania: odprawia się ją raz do roku i nie jest to msza, a więc łatwo się w niej pogubić, co tego dnia – jak twierdzą złośliwi – jezuitom zdarza się nagminnie. W sumie jednak to nie Wielki Piątek jest najsmutniejszym dniem w roku, ale Wielka Sobota, bo w tym dniu nie sprawuje się żadnej liturgii!
Pierwszy dzień Triduum, czyli Wielki Czwartek, spłyciliśmy do granic bólu, wpatrując się tego dnia wyłącznie w kapłaństwo. Dostrzeganie wagi sakramentu kapłaństwa jest dobre. Ważne jednak by towarzyszyło nam na co dzień – wszak bez katolickich księży nie będziemy mieli dostępu do sakramentów.
Pierwszy dzień Triduum, czyli Wielki Czwartek, spłyciliśmy do granic bólu, wpatrując się tego dnia wyłącznie w kapłaństwo. Dostrzeganie wagi sakramentu kapłaństwa jest dobre. Ważne jednak by towarzyszyło nam na co dzień – wszak bez katolickich księży nie będziemy mieli dostępu do sakramentów.
Papież Franciszek ponad sześć lat temu na zakończenie watykańskiego szczytu na temat pedofilii papież mówił, że „żadne wykorzystywanie nie może być kiedykolwiek ukrywane (jak to było zwyczajem w przeszłości) i lekceważone, ponieważ ukrywanie wykorzystywania sprzyja rozprzestrzenianiu się zła i dodaje dodatkowy poziom zgorszenia”. Naszym zadaniem jest pomoc skrzywdzonym, wysłuchanie ich i przyjęcie. Także po to, by pomóc Kościołowi się oczyścić. Potrzebujemy wszyscy przemiany naszego myślenia, potrzebujemy mądrego działania.
Papież Franciszek ponad sześć lat temu na zakończenie watykańskiego szczytu na temat pedofilii papież mówił, że „żadne wykorzystywanie nie może być kiedykolwiek ukrywane (jak to było zwyczajem w przeszłości) i lekceważone, ponieważ ukrywanie wykorzystywania sprzyja rozprzestrzenianiu się zła i dodaje dodatkowy poziom zgorszenia”. Naszym zadaniem jest pomoc skrzywdzonym, wysłuchanie ich i przyjęcie. Także po to, by pomóc Kościołowi się oczyścić. Potrzebujemy wszyscy przemiany naszego myślenia, potrzebujemy mądrego działania.
Tragedia z Oleśnicy to potworność. Aż trudno uwierzyć, że uśmiercenie dziecka w trzecim trymestrze ciąży, jest w Polsce możliwe. Ale w zestawieniu z sytuacją z Uniwersytetu Rolniczego i karą, jaka grozi wykładowczyni za "znęcanie się" nad rybą, sprawa ta nabiera jeszcze bardziej ponurego charakteru. Czy lekarkę, która dokonała aborcji, spotkają jakieś konsekwencje?
Tragedia z Oleśnicy to potworność. Aż trudno uwierzyć, że uśmiercenie dziecka w trzecim trymestrze ciąży, jest w Polsce możliwe. Ale w zestawieniu z sytuacją z Uniwersytetu Rolniczego i karą, jaka grozi wykładowczyni za "znęcanie się" nad rybą, sprawa ta nabiera jeszcze bardziej ponurego charakteru. Czy lekarkę, która dokonała aborcji, spotkają jakieś konsekwencje?
Nawet po niedoskonale przeżytym poście Wielkanoc się wydarzy. I to naprawdę w dużej mierze od nas zależy, czy będziemy się skupiać na tym, co się nie udało, co nie wyszło, co boli i drażni, czy pozwolimy, by wielkanocny powiew niczym niezasłużonej łaski choćby nas musnął. Chrześcijaństwo to przecież opowieść o sile małych gestów.
Nawet po niedoskonale przeżytym poście Wielkanoc się wydarzy. I to naprawdę w dużej mierze od nas zależy, czy będziemy się skupiać na tym, co się nie udało, co nie wyszło, co boli i drażni, czy pozwolimy, by wielkanocny powiew niczym niezasłużonej łaski choćby nas musnął. Chrześcijaństwo to przecież opowieść o sile małych gestów.
Zapewne podniosłe słowa są dzisiaj potrzebne niejednemu polskiemu księdzu, który stara się realizować swoje powołanie w konkretnych warunkach trzeciej dekady XXI stulecia. Jednak są też sprawy, o których nie bał się pisać otwarcie św. Paweł, a w Kościele w Polsce wciąż budzą zakłopotanie.
Zapewne podniosłe słowa są dzisiaj potrzebne niejednemu polskiemu księdzu, który stara się realizować swoje powołanie w konkretnych warunkach trzeciej dekady XXI stulecia. Jednak są też sprawy, o których nie bał się pisać otwarcie św. Paweł, a w Kościele w Polsce wciąż budzą zakłopotanie.
„Na początku było Słowo” – pisał ewangelista Jan. Przez nie wszystko się stało. My jesteśmy z Niego. Wszelkie zło na świecie bierze się z negowania tego Słowa i odrzucania Go. Świat jest teraz w stanie wrzenia, napięć i wojen. Pada wiele słów oskarżeń, pogardy i wykluczenia. Słowo jakby się zdewaluowało, ale to nie zapowiada nic dobrego, to wielka tragedia współczesności.
„Na początku było Słowo” – pisał ewangelista Jan. Przez nie wszystko się stało. My jesteśmy z Niego. Wszelkie zło na świecie bierze się z negowania tego Słowa i odrzucania Go. Świat jest teraz w stanie wrzenia, napięć i wojen. Pada wiele słów oskarżeń, pogardy i wykluczenia. Słowo jakby się zdewaluowało, ale to nie zapowiada nic dobrego, to wielka tragedia współczesności.
Często słyszę, że do Kościoła zniechęcają ludzi skandale i dramaty. To prawda, ale gdy rozmawiam z ludźmi Kościoła, słyszę też, że o wiele bardziej zniechęcają te drobiazgi, które ktoś przywykł przez lata znosić, bo przecież "tak było zawsze", aż nagle kończy mu się cierpliwość i nie widząc szans na zmianę czy choćby rozmowę o zmianie, po prostu się poddaje. Wbrew pozorom takich osób jest naprawdę sporo.    
Często słyszę, że do Kościoła zniechęcają ludzi skandale i dramaty. To prawda, ale gdy rozmawiam z ludźmi Kościoła, słyszę też, że o wiele bardziej zniechęcają te drobiazgi, które ktoś przywykł przez lata znosić, bo przecież "tak było zawsze", aż nagle kończy mu się cierpliwość i nie widząc szans na zmianę czy choćby rozmowę o zmianie, po prostu się poddaje. Wbrew pozorom takich osób jest naprawdę sporo.    
W znanej powszechnie ewangelicznej historii o jawnogrzesznicy, którą ludzie chcieli ukamienować, czytamy, że Jezus nie potępił jej za grzeszne czyny. „Nie potępiam cię. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” – powiedział do kobiety (J 8,11). Dlaczego nie zadał jej pokuty?
W znanej powszechnie ewangelicznej historii o jawnogrzesznicy, którą ludzie chcieli ukamienować, czytamy, że Jezus nie potępił jej za grzeszne czyny. „Nie potępiam cię. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” – powiedział do kobiety (J 8,11). Dlaczego nie zadał jej pokuty?
W pewne zdumienie wprawiły mnie u progu Wielkiego Tygodnia dwie dyskusje, które w minionych dniach niemal do czerwoności rozgrzewały umysły tzw. katoświata.
W pewne zdumienie wprawiły mnie u progu Wielkiego Tygodnia dwie dyskusje, które w minionych dniach niemal do czerwoności rozgrzewały umysły tzw. katoświata.
Rekolekcje wielkopostne w parafii. Czekałam na nie, ustawiałam więc plan zajęć tak, by móc się na nie wyrwać, co wymagało sporej gimnastyki. Choć treści, które się na nich pojawiły mocno i głęboko we mnie rezonują, dziś chciałabym skupić wzrok nie na „moim świecie”, ale na życiu naszych nastolatków.
Rekolekcje wielkopostne w parafii. Czekałam na nie, ustawiałam więc plan zajęć tak, by móc się na nie wyrwać, co wymagało sporej gimnastyki. Choć treści, które się na nich pojawiły mocno i głęboko we mnie rezonują, dziś chciałabym skupić wzrok nie na „moim świecie”, ale na życiu naszych nastolatków.
"Dojrzewanie". Serial, którego nie oglądałam i raczej nie obejrzę, ale w myśl polskiej (niechlubnej) tradycji się wypowiem. No dobrze, żartuję. Nie tyle o samym „Dojrzewaniu”, co do dyskusji wokół niego chciałabym się odnieść. Przyglądam się bowiem licznym recenzjom i komentarzom w sieci poświęconym temu filmowi i budzą się we mnie przykre odczucia.
"Dojrzewanie". Serial, którego nie oglądałam i raczej nie obejrzę, ale w myśl polskiej (niechlubnej) tradycji się wypowiem. No dobrze, żartuję. Nie tyle o samym „Dojrzewaniu”, co do dyskusji wokół niego chciałabym się odnieść. Przyglądam się bowiem licznym recenzjom i komentarzom w sieci poświęconym temu filmowi i budzą się we mnie przykre odczucia.
Kwestia bezpieczeństwa duchownych może się wydawać marginalna wobec tysięcy innych problemów, z jakimi zmaga się polskie społeczeństwo. Jednak dla Kościoła i jego przyszłości ma ona istotne znaczenie.
Kwestia bezpieczeństwa duchownych może się wydawać marginalna wobec tysięcy innych problemów, z jakimi zmaga się polskie społeczeństwo. Jednak dla Kościoła i jego przyszłości ma ona istotne znaczenie.
Pogłębiający się kryzys ogólnoświatowy, jego skala i szybkość, są niewątpliwie zaskakujące. Wiadomo było, że coś jest na rzeczy, ale jego przebieg wprawia w osłupienie wielu. Choroba, hospitalizacja i rekonwalescencja Franciszka w tym czasie sprawia, że głos Kościoła jest słabiej słyszalny i mniej obecny. Dokąd zmierzamy? Jak to wszystko się rozwinie? Trudno o wizjonerów, którzy mogliby to przewidzieć.
Pogłębiający się kryzys ogólnoświatowy, jego skala i szybkość, są niewątpliwie zaskakujące. Wiadomo było, że coś jest na rzeczy, ale jego przebieg wprawia w osłupienie wielu. Choroba, hospitalizacja i rekonwalescencja Franciszka w tym czasie sprawia, że głos Kościoła jest słabiej słyszalny i mniej obecny. Dokąd zmierzamy? Jak to wszystko się rozwinie? Trudno o wizjonerów, którzy mogliby to przewidzieć.
Prawo Kanoniczne dla wszystkich przełożonych, w tym dla przełożonych generalnych, wyznacza czasowe ograniczenia w sprawowaniu urzędu. Jedynym wyjątkiem jest zakon jezuitów, w którym na mocy specjalnego przywileju, generał pełni funkcję dożywotnio. I do niedawna skrupulatnie przestrzegano tej reguły. Także Watykan – mając swoje powody – do pewnego czasu naciskał, aby regułę tę zachować.
Prawo Kanoniczne dla wszystkich przełożonych, w tym dla przełożonych generalnych, wyznacza czasowe ograniczenia w sprawowaniu urzędu. Jedynym wyjątkiem jest zakon jezuitów, w którym na mocy specjalnego przywileju, generał pełni funkcję dożywotnio. I do niedawna skrupulatnie przestrzegano tej reguły. Także Watykan – mając swoje powody – do pewnego czasu naciskał, aby regułę tę zachować.