„Salwatorianie zakazali działalności medialnej ‘księdzu z osiedla’”, „Kontrowersje wokół działalności medialnej ks. Rafała Główczyńskiego. Dostał upomnienie od przełożonych”, „’Ksiądz z osiedla’ upomniany za słowa o aborcji. Otarł się o zakaz medialnych wypowiedzi”, „Przełożeni upomnieli ‘Księdza z osiedla’. Poszło o wypowiedź o aborcji” – to tylko kilka tytułów z internetowych serwisów w sprawie ostatnich wystąpień ks. Rafała Główczyńskiego, niezwykle popularnego w mediach społecznościowych salwatorianina.
Koniec roku szkolnego coraz bliżej. Jestem już po "tour de wywiadówki", teraz jeszcze trzeba tylko przetrwać rytualne dyskusje na rodzicielskich komunikatorach... Elegie o nakładaniu się terminów sprawdzianów powolutku się kończą, na horyzoncie już się rozpaliły pożary dyskusji okołoprezentowych (czy i co kupić), z tydzień pociągną, a potem tylko tradycyjne pohukiwania na niesprawiedliwość systemu oceniania i ufff, będzie można wypoczywać.
Współczesny, tak pełen drastycznych podziałów świat, potrzebuje ze strony chrześcijan czytelnego znaku jedności. Rozumiał to papież Franciszek, rozumie też Leon XIV.
„Mówisz i masz”. Papież Leon XIV, niespełna miesiąc temu powiedział o wyzwaniach, jakie stawia dzisiaj przed światem i Kościołem ‘sztuczna inteligencja’, a już kilkakrotnie padł jej ofiarą. Pojawiły się fałszywe przemówienia wygenerowane przez AI, wykorzystujące jego wizerunek. Walka dobra ze złem, prawdy z fałszem, weszła na nowy, nieznany dotąd poziom. Jak się do tego ustosunkować?
Czerwiec w Kościele to czas dekretów, święceń i cichych odejść. Z tej okazji niniejszy tekst w roli friendly remindera: dla księży, by sprawdzili, ile punktów z listy udało im się zrealizować w ostatnim roku i dla świeckich, by mieli odwagę przypominać księżom, że dbanie o siebie i zgoda na bycie zadbanym przez innych jest częścią kapłaństwa, a nie przeszkodą w pracy lub ujmą na księżowskim honorze.
Politycy i osoby publiczne zabiegając o społeczne poparcie cytują nieraz Biblię. Zwykle po to, by wzmocnić swoje przesłanie słowami pochodzącymi z natchnionych ksiąg, które dla większości obywateli są źródłem wskazań moralnych. Czasem po to, by zilustrować swoje intencje i odczucia albo zmanipulować słuchaczy wyrwanym z kontekstu fragmentem.
Jakiś czas temu trafiła do mnie bardzo ciekawa i mądra książka „Duchowa moc. Charyzmaty, które zmieniają życie Kościoła” napisana przez bpa Andrzeja Siemieniewskiego i Krzysztofa Sowińskiego. Lektura wywołała we mnie wiele różnych refleksji, nie tylko z racji zbliżającej się uroczystości Zesłania Ducha Świętego.
Kilka dni temu media doniosły, że biskup Henryk Tomasik – biskup senior diecezji radomskiej pojawia się w parafiach tejże diecezji i udziela sakramentu bierzmowania. Nie byłoby w tej informacji nic nadzwyczajnego, gdyby nie podkreślany przez autorów publikacji fakt, że biskup przed kilkoma laty został ukarany przez Stolicę Apostolską za zaniedbania przy wyjaśnianiu spraw wykorzystywania seksualnego małoletnich. Do zaniedbań tych miało dojść w czasach, gdy hierarcha był ordynariuszem radomskim. Publikacje wzbogacono wypowiedziami osób poszkodowanych, które skarżą się na to, że kara była za niska, że biskup nie przeprosił tak jakby tego oczekiwały. Jest zatem oburzenie. Pytanie czy zasadne.
Osaczenie fałszywymi zdjęciami i treściami zdaje się narastać. Okres każdej kampanii wyborczej oznacza dla przeciętnego Polaka nasilenie kontaktu z fake newsami i manipulacjami rozmaitej treści. Mnożą się oszustwa "na wnuczka" albo "na bank". Patrzę na to wszystko z jednej strony z rosnącą frustracją i strachem. Komu wierzyć? Gdzie szukać prawdy?
Mogłoby się wydawać, że czasy, w których rządzący usiłowaliby naruszać tajemnicę spowiedzi, bezpowrotnie minęły. Okazuje się jednak, że to wcale nie jest takie oczywiste.
W świecie, który ‘zasypuje nas’ przeróżnymi ofertami marketingowymi, potrzebujemy czegoś, co rzeczywiście daje życie i nadzieję oraz umiejętności rozeznawania. Zwykle nie da się tego zaplanować. Dzisiaj jesteśmy zbyt skoncentrowani na uzależnianiu wszystkiego od własnych decyzji, że tracimy z oczu inność, nowość, opatrznościowe zrządzenie, a może i Bożą inspirację. Wielka szkoda.
Karolina, mama Antosia, rozkręcała swój macierzyński profil na Instagramie. Wrzucała tam słodkie zdjęcia śpiącego niemowlaczka i swoje selfie z rosnącym uroczym małym chłopczykiem. Nagrała pierwsze kroki i zaśmiewającego się bobasa wysmarowanego jagodami, a jej społeczność była zachwycona.
Kibolska ustawka nie jest szlachetną, męską walką, a chłopiec, który usprawiedliwia bójki między pseudokibicami, powinien zostać upomniany przez rodziców i wychowawców. Przemoc nigdy nie może być mylona z zabawą. Zarówno pięści jak i słowa, które mają na celu podporządkowanie sobie i poniżenie drugiego człowieka, nie mogą być powodem do dumy. To jest dla mnie oczywiste. Dlatego zdziwiły mnie słowa prezydenta mojego kraju, który taką przemoc bagatelizuje.
Wielkimi krokami zbliża się uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na parafialnych stronach pojawiają się zaproszenia na czuwania, różne wydarzenia katolickie i pierwsze "katolickie" naparzanki. Ci, którzy modlą się tylko w ciszy i na klęcząco, walą w "tańczących protestantów". Ci, których karmią wspólnoty charyzmatyczne, patrzą z politowaniem na osoby modlące się na różańcu. I tak w kółko, kolejny rok z rzędu, choć coraz mniej mnie to dziwi i zaskakuje.
Niemal na końcówce kampanii prezydenckiej wrócił do debaty publicznej temat religii w szkołach. Oto Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy rozporządzenia ministra edukacji, na mocy których ocena z religii przestała wliczać się do średniej ocen uczniów, są niezgodne z ustawą zasadniczą. To drugie orzeczenie TK w sprawie religii. W listopadzie ub. roku stwierdził on, że rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej o organizacji lekcji religii i etyki w publicznych placówkach edukacyjnych (zakładało m.in. łączenie uczniów w różnym wieku w większe grupy) jest niezgodne z Konstytucją, bo wydano je bez uzgodnienia i porozumienia z Kościołem katolickim – czego z kolei wymagają inne akty prawne.
Czy nie jest to zachwycające, że można przez całe życie mieć przy sobie kobiety, których miłość i mądrość otula nas troską, dodaje wiatru w skrzydła, przy których nie obawiamy się odsłonić najbardziej wrażliwych miejsc naszego serca i od których możemy czerpać inspiracje i uczyć się, jak żyć, by żyć dobrze? I traktować je jak mamy - z czułością, oddaniem, szacunkiem i ufnością, że życzą nam jak najlepiej?
Sztuczna inteligencja ma ogromny potencjał kreowania obrazu świata, jaki dociera do miliardów ludzi na ziemskim globie. Może to być obraz prawdziwy, ale także radykalnie fałszywy. Dotyczy to także obrazu Kościoła i jego nauczania.
Czasy mamy trudne, pełne napięć i konfliktów. Trudno jest znaleźć powód do jako takiej równowagi psychicznej i optymistycznego patrzenia na przyszłość, a powodów do zatroskania zdaje się być coraz więcej. Nie dajmy się jednak zwariować. Nawet w trudnych czasach trzeba odkrywać i ‘praktykować’ w sobie człowieczeństwo.
Nie pytamy ludzi, na znajomości z którymi nam zależy, na kogo głosowali – o ile nie mamy mocnych podejrzeń, że wybrali podobnie do nas. Dlaczego nie pytamy? Bo nie chcemy, żeby polityka nas podzieliła. Nie chcemy się kimś rozczarować albo kogoś do siebie zniechęcić. Nie chcemy się konfrontować z innymi poglądami, bo odziedziczyliśmy przekonanie, że jedność to jednakowość, a o politykę można się tylko pokłócić.
Doktryna nie jest nam dana raz na zawsze. Kształtowała się przez wieki i nadal powinna się zmieniać szukając prawdy w dialogu. W zeszłym tygodniu, 17 maja, papież Leon XIV w przesłaniu skierowanym do członków Fundacji „Centesimus Annus Pro Pontefice”, wyjaśnił jak należy rozumieć słowo „doktryna” odnosząc się głównie do społecznej nauki Kościoła.
{{ article.description }}