Świat ewoluuje. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że to, co dzieje się w kilku ostatnich dziesięcioleciach może przyprawiać niejednego o ‘zawrót głowy’. I wielu tej presji nie wytrzymuje, nie umie się w tym odnaleźć. Zaczynamy dziwnie się zachowywać. Baczniej rozglądamy się wokół siebie, ale nie z ciekawości świata i ludzi, lecz bardziej z niepewności i lęku.
Świat ewoluuje. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że to, co dzieje się w kilku ostatnich dziesięcioleciach może przyprawiać niejednego o ‘zawrót głowy’. I wielu tej presji nie wytrzymuje, nie umie się w tym odnaleźć. Zaczynamy dziwnie się zachowywać. Baczniej rozglądamy się wokół siebie, ale nie z ciekawości świata i ludzi, lecz bardziej z niepewności i lęku.
W kontekście malejącej liczby powołań i zmniejszającej się liczby księży (bo zastępowalności „pokoleń” już tutaj nie ma) coraz częściej słychać głosy, że teraz pora angażować świeckich.
W kontekście malejącej liczby powołań i zmniejszającej się liczby księży (bo zastępowalności „pokoleń” już tutaj nie ma) coraz częściej słychać głosy, że teraz pora angażować świeckich.
Przekonanie, że dominacja rozwiąże problemy i napięcia między ludźmi jest iluzją. Propaganda zbrojeń to zdrada dążenia narodów do pokoju. Podsyca jedynie nienawiść i zemstę. Coraz więcej pieniędzy trafia do handlarzy śmiercią, a można byłoby przeznaczyć te środki na szpitale i szkoły. Zamiast tego niszczy się już zbudowane.
Przekonanie, że dominacja rozwiąże problemy i napięcia między ludźmi jest iluzją. Propaganda zbrojeń to zdrada dążenia narodów do pokoju. Podsyca jedynie nienawiść i zemstę. Coraz więcej pieniędzy trafia do handlarzy śmiercią, a można byłoby przeznaczyć te środki na szpitale i szkoły. Zamiast tego niszczy się już zbudowane.
Ostatni dzwonek wybrzmiał. Pozostało odebranie świadectw i można zacząć wakacje.  Jednych cieszy to bardziej, innych mniej. Dla wielu uczniów jest to czas głębszego oddechu. Nie ma korepetycji, miliona zajęć dodatkowych i wymagań, do których nie da się doskoczyć. Jeszcze tylko muszą jakoś przetrwać wysyp czerwonych pasków w mediach społecznościowych i można odetchnąć.
Ostatni dzwonek wybrzmiał. Pozostało odebranie świadectw i można zacząć wakacje.  Jednych cieszy to bardziej, innych mniej. Dla wielu uczniów jest to czas głębszego oddechu. Nie ma korepetycji, miliona zajęć dodatkowych i wymagań, do których nie da się doskoczyć. Jeszcze tylko muszą jakoś przetrwać wysyp czerwonych pasków w mediach społecznościowych i można odetchnąć.
Nie milkną echa ani nie uspokajają się emocje związane z planami powołania do życia komisji ds. zbadania przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich i odwołania z przewodniczenia jej ks. Prymasa. Efektem jest postępujący podział, a nawet coraz wyraźniejsza i ostra polaryzacja.
Nie milkną echa ani nie uspokajają się emocje związane z planami powołania do życia komisji ds. zbadania przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich i odwołania z przewodniczenia jej ks. Prymasa. Efektem jest postępujący podział, a nawet coraz wyraźniejsza i ostra polaryzacja.
To oczywiste, że wyrażając swoje zdanie, czasami używamy skrótów myślowych. Nie mam z tym problemu, ponieważ w mniejszym lub większym stopniu robi to każdy z nas. Jednak czasami niektóre z nich mogą przysporzyć więcej szkód, niż z pozoru może się wydawać. Zwłaszcza jeśli dotykają takich obszarów jak wychowanie dzieci i ich zdrowie psychiczne - a stosująca je osoba cieszy się powszechnym autorytetem.
To oczywiste, że wyrażając swoje zdanie, czasami używamy skrótów myślowych. Nie mam z tym problemu, ponieważ w mniejszym lub większym stopniu robi to każdy z nas. Jednak czasami niektóre z nich mogą przysporzyć więcej szkód, niż z pozoru może się wydawać. Zwłaszcza jeśli dotykają takich obszarów jak wychowanie dzieci i ich zdrowie psychiczne - a stosująca je osoba cieszy się powszechnym autorytetem.
Planowanie wakacji może już na wejściu matkę czy ojca wykończyć. Mnie osobiście pomaga trzymanie się kilku zasad. Pomagają mi one nie tracić zbyt wiele energii na przeszukiwanie internetów i zastanawianie się, jak odpocząć, by odpocząć. Gdy wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że trzeba w te wakacje pogodzić ogień i wodę (wizytę na Krupówkach z ignacjańską medytacją), biorę głęboki oddech, siadam do biurka przed kalendarzem i zaczynam układać rodzinny wakacyjny tetris. Podpowiedzi, jak to zrobić minimalnym kosztem, ale jednak z sukcesem, jest sześć.
Planowanie wakacji może już na wejściu matkę czy ojca wykończyć. Mnie osobiście pomaga trzymanie się kilku zasad. Pomagają mi one nie tracić zbyt wiele energii na przeszukiwanie internetów i zastanawianie się, jak odpocząć, by odpocząć. Gdy wszelkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że trzeba w te wakacje pogodzić ogień i wodę (wizytę na Krupówkach z ignacjańską medytacją), biorę głęboki oddech, siadam do biurka przed kalendarzem i zaczynam układać rodzinny wakacyjny tetris. Podpowiedzi, jak to zrobić minimalnym kosztem, ale jednak z sukcesem, jest sześć.
Według Leona XIV istnieje pilna potrzeba zakorzenienia w całym Kościele kultury zapobiegania, która „nie toleruje żadnej formy nadużycia – ani władzy, ani autorytetu, ani sumienia, ani duchowego, ani seksualnego”. Będzie ona autentyczna tylko wtedy, gdy zrodzi się z aktywnej czujności, przejrzystych procesów i szczerego słuchania tych, którzy zostali zranieni.
Według Leona XIV istnieje pilna potrzeba zakorzenienia w całym Kościele kultury zapobiegania, która „nie toleruje żadnej formy nadużycia – ani władzy, ani autorytetu, ani sumienia, ani duchowego, ani seksualnego”. Będzie ona autentyczna tylko wtedy, gdy zrodzi się z aktywnej czujności, przejrzystych procesów i szczerego słuchania tych, którzy zostali zranieni.
Wszyscy chorujemy na słabo jeszcze zdiagnozowaną chorobę ducha – ‘hiperozę’, kiedy mamy czegoś ‘za dużo’. Zbyt aktywni, nadpobudliwi, za bardzo krytyczni, itd. Świat jest w jakimś takim stanie podwyższonego napięcia, gdzie nic nie jest zwyczajne, naturalne i łagodne. Świat reklamy i mediów przyzwyczaił nas do tego, że to, co normalne, spokojne, mówione zwyczajnym, ludzkim głosem, nie przebija się do świadomości zbiorowej, nie porusza serc i nie wywołuje prawie żadnej reakcji. A życie nas zaskakuje. Nie odpowiada zbyt chętnie na nasze oczekiwania. Te wszystkie ‘nad-...’ to jest choroba naszych czasów, z której musimy się zacząć leczyć.
Wszyscy chorujemy na słabo jeszcze zdiagnozowaną chorobę ducha – ‘hiperozę’, kiedy mamy czegoś ‘za dużo’. Zbyt aktywni, nadpobudliwi, za bardzo krytyczni, itd. Świat jest w jakimś takim stanie podwyższonego napięcia, gdzie nic nie jest zwyczajne, naturalne i łagodne. Świat reklamy i mediów przyzwyczaił nas do tego, że to, co normalne, spokojne, mówione zwyczajnym, ludzkim głosem, nie przebija się do świadomości zbiorowej, nie porusza serc i nie wywołuje prawie żadnej reakcji. A życie nas zaskakuje. Nie odpowiada zbyt chętnie na nasze oczekiwania. Te wszystkie ‘nad-...’ to jest choroba naszych czasów, z której musimy się zacząć leczyć.
Ostatnie dni to w przestrzeni Kościoła nie tylko Boże Ciało i dekrety, ale mocne echo decyzji podjętej przez biskupów na konferencji Episkopatu w sprawie komisji mającej badać przypadki wykorzystania w Kościele.
Ostatnie dni to w przestrzeni Kościoła nie tylko Boże Ciało i dekrety, ale mocne echo decyzji podjętej przez biskupów na konferencji Episkopatu w sprawie komisji mającej badać przypadki wykorzystania w Kościele.
Niepokój, jakiego doświadczają młodzi ludzie jest bardziej im potrzebny, niż spokojne życie. Jest twórczy i kształtuje wrażliwość. Jak nigdy wcześniej, demony nudy, samotności i apatii, zagrażają dziś nadziejom młodego pokolenia. Znudzenie życiem o wiele bardziej rozdziera duszę niż doświadczenie niesprawiedliwości, niż ból i bunt.
Niepokój, jakiego doświadczają młodzi ludzie jest bardziej im potrzebny, niż spokojne życie. Jest twórczy i kształtuje wrażliwość. Jak nigdy wcześniej, demony nudy, samotności i apatii, zagrażają dziś nadziejom młodego pokolenia. Znudzenie życiem o wiele bardziej rozdziera duszę niż doświadczenie niesprawiedliwości, niż ból i bunt.
Boże Ciało, czyli Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, to dzień, w którym zadaję sobie pytanie o moją wiarę. Nie o pobożność, np. czy brać udziału w procesji czy nie. Pytam o wiarę w to, że Bóg przychodzi w kawałku chleba i w to, że robi to dla mnie.
Boże Ciało, czyli Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, to dzień, w którym zadaję sobie pytanie o moją wiarę. Nie o pobożność, np. czy brać udziału w procesji czy nie. Pytam o wiarę w to, że Bóg przychodzi w kawałku chleba i w to, że robi to dla mnie.
Nie milkną echa ubiegłotygodniowej decyzji biskupów, którzy postanowili, że abp. Wojciech Polak nie będzie już odpowiadał za utworzenie komisji ds. wyjaśnienia przypadków pedofilii w polskim Kościele. Zamiast niego sprawą ma się zająć zespół, który utworzy bp Sławomir Oder z Gliwic. Wiele osób dało w tych dniach upust swoim emocjom, na głowy hierarchów spadają gromy, a pod kuriami pojawiają się kamienie z napisami: „kamienie wołać będą”. Pojawiają się głosy, że biskupi oszukali wiernych, że stracili resztki wiarygodności. Niektórzy stawiają wręcz tezę, że komisja nie powstanie nigdy, a powołanie jakiś nowych osób to po prostu zasłona dymna.
Nie milkną echa ubiegłotygodniowej decyzji biskupów, którzy postanowili, że abp. Wojciech Polak nie będzie już odpowiadał za utworzenie komisji ds. wyjaśnienia przypadków pedofilii w polskim Kościele. Zamiast niego sprawą ma się zająć zespół, który utworzy bp Sławomir Oder z Gliwic. Wiele osób dało w tych dniach upust swoim emocjom, na głowy hierarchów spadają gromy, a pod kuriami pojawiają się kamienie z napisami: „kamienie wołać będą”. Pojawiają się głosy, że biskupi oszukali wiernych, że stracili resztki wiarygodności. Niektórzy stawiają wręcz tezę, że komisja nie powstanie nigdy, a powołanie jakiś nowych osób to po prostu zasłona dymna.
Tym, co od pierwszych dni budzi sympatię do papieża Leona XIV, jest jego zwyczajna, ludzka normalność. Już na balkonie Bazyliki Watykańskiej uwiódł wiernych uśmiechem, wzruszoną twarzą i słowami pełnymi pokoju. Ale sympatię zyskuje także dzięki… prezentom. Najpierw był pluszak, który stał się hitem internetu. A teraz coś jeszcze bardziej niezwykłego.
Tym, co od pierwszych dni budzi sympatię do papieża Leona XIV, jest jego zwyczajna, ludzka normalność. Już na balkonie Bazyliki Watykańskiej uwiódł wiernych uśmiechem, wzruszoną twarzą i słowami pełnymi pokoju. Ale sympatię zyskuje także dzięki… prezentom. Najpierw był pluszak, który stał się hitem internetu. A teraz coś jeszcze bardziej niezwykłego.
Naprawdę miałam tego nie robić: nie odzywać w tym roku i w ciszy serca przejść nad rytualnymi medialnymi pohukiwaniami, że oceny nie mają żadnego odniesienia do tego, jak dzieci sobie będą radziły w przyszłości, że świadectwa z paskiem to idiotyzm, a zdobywanie kompetencji uczniów na edukacyjnej ścieżce można weryfikować w inny sposób niż wystawiając im punkty. Ale gdy raz po raz trafiam na stwierdzenia w stylu, że oceny nie mają znaczenia, to czuję wewnętrzny sprzeciw.
Naprawdę miałam tego nie robić: nie odzywać w tym roku i w ciszy serca przejść nad rytualnymi medialnymi pohukiwaniami, że oceny nie mają żadnego odniesienia do tego, jak dzieci sobie będą radziły w przyszłości, że świadectwa z paskiem to idiotyzm, a zdobywanie kompetencji uczniów na edukacyjnej ścieżce można weryfikować w inny sposób niż wystawiając im punkty. Ale gdy raz po raz trafiam na stwierdzenia w stylu, że oceny nie mają znaczenia, to czuję wewnętrzny sprzeciw.
Czy można teologicznie połączyć sport i tajemnicę Trójcy Przenajświętszej? Leon XIV pokazał, że można. I że sport powinien być dla Kościoła ważny.
Czy można teologicznie połączyć sport i tajemnicę Trójcy Przenajświętszej? Leon XIV pokazał, że można. I że sport powinien być dla Kościoła ważny.
Życie jest w nieustannym ruchu. Jeśli przestaje się toczyć i zmieniać, znak to niechybny stagnacji i obumierania. Życie związane jest ze zmianami, a jeśli będę się kurczowo trzymał tylko jakiejś chwili, nie znajdę tego, co daje poczucie szczęścia ani pełni. W naszą egzystencję wpisane jest właśnie takie ‘pulsowanie’, intensywność i odpoczynek oraz szukanie właściwej drogi.
Życie jest w nieustannym ruchu. Jeśli przestaje się toczyć i zmieniać, znak to niechybny stagnacji i obumierania. Życie związane jest ze zmianami, a jeśli będę się kurczowo trzymał tylko jakiejś chwili, nie znajdę tego, co daje poczucie szczęścia ani pełni. W naszą egzystencję wpisane jest właśnie takie ‘pulsowanie’, intensywność i odpoczynek oraz szukanie właściwej drogi.
Ostatnie tygodnie w Polsce to emocje skrajnie rozbujane. Z ludzi wychodzą bardzo różne rzeczy. Gdy w społeczeństwie robi się gorąco, niektórzy nagle zaczynają mówić szczerze i budzą tym duże zdziwienie. Patrzę na to i zastanawiam się, czy na co dzień… ma ich kto posłuchać.
Ostatnie tygodnie w Polsce to emocje skrajnie rozbujane. Z ludzi wychodzą bardzo różne rzeczy. Gdy w społeczeństwie robi się gorąco, niektórzy nagle zaczynają mówić szczerze i budzą tym duże zdziwienie. Patrzę na to i zastanawiam się, czy na co dzień… ma ich kto posłuchać.
W małym miasteczku otwarto nowy bar. Właściciel zakupił dwa rodzaje kubków: czerwone z napisem konserwatysta, i niebieskie z napisem liberał. Każdy klient miał możliwość wybrania sobie kubka. Przez pierwszy tydzień czerwoni siadali po jednej stronie, niebiescy po drugiej. Aż któregoś dnia przyszedł starszy pan, poprosił o herbatę i zapytał: "A są może zielone kubki?".
W małym miasteczku otwarto nowy bar. Właściciel zakupił dwa rodzaje kubków: czerwone z napisem konserwatysta, i niebieskie z napisem liberał. Każdy klient miał możliwość wybrania sobie kubka. Przez pierwszy tydzień czerwoni siadali po jednej stronie, niebiescy po drugiej. Aż któregoś dnia przyszedł starszy pan, poprosił o herbatę i zapytał: "A są może zielone kubki?".
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.