Gdy dochodzi do ataku na kościoły i różne miejsca sakralne, często niszczony jest krzyż albo tabernakulum. Ci, którzy chcą sprofanować sacrum, uderzają właśnie tam. Osoby niewierzące, albo z głęboko nieuporządkowaną duchowością, niejednokrotnie traktują krzyż wyłącznie jako miejsce cierpienia. Wtedy śmieszną staje się adoracja krzyża, głupotą noszenie krzyża na szyi (no chyba że jako biżuterii!), a ludzie, którzy mówią, że krzyż pomaga im dźwigać ich niepełnosprawność czy żałobę, uważani są za odklejonych od rzeczywistości.
Gdy dochodzi do ataku na kościoły i różne miejsca sakralne, często niszczony jest krzyż albo tabernakulum. Ci, którzy chcą sprofanować sacrum, uderzają właśnie tam. Osoby niewierzące, albo z głęboko nieuporządkowaną duchowością, niejednokrotnie traktują krzyż wyłącznie jako miejsce cierpienia. Wtedy śmieszną staje się adoracja krzyża, głupotą noszenie krzyża na szyi (no chyba że jako biżuterii!), a ludzie, którzy mówią, że krzyż pomaga im dźwigać ich niepełnosprawność czy żałobę, uważani są za odklejonych od rzeczywistości.
Mozolnie podtrzymywana fasada runęła. Kościół jest autorytetem tylko dla garstki Polaków. Wedle najnowszego badania IBRiS dla PAP ufa mu obecnie tylko 35,1 proc. respondentów. To najniższy odsetek w historii jakichkolwiek pomiarów. Nie ma się z czego cieszyć – trzeba szukać dróg wyjścia z kryzysu.
Mozolnie podtrzymywana fasada runęła. Kościół jest autorytetem tylko dla garstki Polaków. Wedle najnowszego badania IBRiS dla PAP ufa mu obecnie tylko 35,1 proc. respondentów. To najniższy odsetek w historii jakichkolwiek pomiarów. Nie ma się z czego cieszyć – trzeba szukać dróg wyjścia z kryzysu.
Jesteśmy utkani z relacji, a Pan Bóg przychodzi do nas bardzo często przez drugiego człowieka. Ale nie da się doświadczyć poruszenia czyimś świadectwem, jeśli nie znajdziemy czasu i motywacji, nie pokonamy trudności, by je usłyszeć. I nie zgodzimy się na to, że możemy usłyszeć niewygodne stwierdzenia, które "zmuszą" nas do namysłu pomagającego odkryć, co naprawdę mamy w sercu.
Jesteśmy utkani z relacji, a Pan Bóg przychodzi do nas bardzo często przez drugiego człowieka. Ale nie da się doświadczyć poruszenia czyimś świadectwem, jeśli nie znajdziemy czasu i motywacji, nie pokonamy trudności, by je usłyszeć. I nie zgodzimy się na to, że możemy usłyszeć niewygodne stwierdzenia, które "zmuszą" nas do namysłu pomagającego odkryć, co naprawdę mamy w sercu.
Niektórzy w Kościele mają „synodalności” po dziurki w nosie i chętnie by przestali o niej słuchać. Czy mają na to szanse w czasie pontyfikatu Leona XIV?
Niektórzy w Kościele mają „synodalności” po dziurki w nosie i chętnie by przestali o niej słuchać. Czy mają na to szanse w czasie pontyfikatu Leona XIV?
Kiedy cztery miesiące temu pojawił się biały dym nad Kaplicą Sykstyńską, po zapowiedzi, kto został nowym papieżem wśród komentatorów zapanowała konsternacja. Niewielu bowiem spodziewało się takiego rozstrzygnięcia konklawe po śmierci Franciszka. Prawie nikt nie oczekiwał Amerykanina z USA, a do tego kolejnego zakonnika. Dzisiaj papież Leon XIV kończy siedemdziesiąt lat i jest ewidentnym znakiem, że przewidywania ludzkie są inne niż ‘wyroki Boskie’. Jest w tym jakaś opatrznościowa nauczka.
Kiedy cztery miesiące temu pojawił się biały dym nad Kaplicą Sykstyńską, po zapowiedzi, kto został nowym papieżem wśród komentatorów zapanowała konsternacja. Niewielu bowiem spodziewało się takiego rozstrzygnięcia konklawe po śmierci Franciszka. Prawie nikt nie oczekiwał Amerykanina z USA, a do tego kolejnego zakonnika. Dzisiaj papież Leon XIV kończy siedemdziesiąt lat i jest ewidentnym znakiem, że przewidywania ludzkie są inne niż ‘wyroki Boskie’. Jest w tym jakaś opatrznościowa nauczka.
Gdy nadchodzi chwila realnego zagrożenia widać, jak wiele idiotyzmów dezorganizowało naszą przestrzeń medialną ostatnich lat, jak wielu celebrytów, głupiutkich aktoreczek i fajansowych dziennikarzy przez lata brało udział w rozmywaniu zdrowych odruchów, tworząc utopijne obrazy kraju wolnego od przemocy. Wszystkie te „naukowczynie” gotowe pouczać nierozumnych, ci nowi intelektualiści, którym przyznano stopnie naukowe za reprodukowanie teorii wymyślonych na rozpasanych uniwersytetach amerykańskich. Ich gadanina również okazuje się mieć trzeciorzędne znaczenie wobec potrzeby jedności, identyfikacji interesu narodowego i oparcia się na tym, co daje ludziom siłę w czasach burzy.
Gdy nadchodzi chwila realnego zagrożenia widać, jak wiele idiotyzmów dezorganizowało naszą przestrzeń medialną ostatnich lat, jak wielu celebrytów, głupiutkich aktoreczek i fajansowych dziennikarzy przez lata brało udział w rozmywaniu zdrowych odruchów, tworząc utopijne obrazy kraju wolnego od przemocy. Wszystkie te „naukowczynie” gotowe pouczać nierozumnych, ci nowi intelektualiści, którym przyznano stopnie naukowe za reprodukowanie teorii wymyślonych na rozpasanych uniwersytetach amerykańskich. Ich gadanina również okazuje się mieć trzeciorzędne znaczenie wobec potrzeby jedności, identyfikacji interesu narodowego i oparcia się na tym, co daje ludziom siłę w czasach burzy.
Są takie dwa proste ćwiczenia, które pomagają trzeźwo i spokojnie spojrzeć na rzeczywistość w chwilach, gdy ta rzeczywistość zaczyna nas nadmiernie niepokoić i stresować.
Są takie dwa proste ćwiczenia, które pomagają trzeźwo i spokojnie spojrzeć na rzeczywistość w chwilach, gdy ta rzeczywistość zaczyna nas nadmiernie niepokoić i stresować.
Niemal natychmiast po nocnym ataku rosyjskich dronów w mediach społecznościowych ruszyła wielka akcja dezinformacji. Technologie sztucznej inteligencji i rządzące nią algorytmy wypchnęły w przestrzeń publiczną przekaz: „to nie Rosjanie, to Ukraińcy”. I tu ponieśliśmy klęskę.
Niemal natychmiast po nocnym ataku rosyjskich dronów w mediach społecznościowych ruszyła wielka akcja dezinformacji. Technologie sztucznej inteligencji i rządzące nią algorytmy wypchnęły w przestrzeń publiczną przekaz: „to nie Rosjanie, to Ukraińcy”. I tu ponieśliśmy klęskę.
Coraz więcej fałszywych informacji pojawia się w przestrzeni publicznej. Coraz bardziej destabilizują sytuację w naszym kraju. Choć fake newsy już od dawna zalewają internet i dzielą społeczeństwo, to dopiero teraz poczuliśmy się nimi naprawdę zagrożeni.
Coraz więcej fałszywych informacji pojawia się w przestrzeni publicznej. Coraz bardziej destabilizują sytuację w naszym kraju. Choć fake newsy już od dawna zalewają internet i dzielą społeczeństwo, to dopiero teraz poczuliśmy się nimi naprawdę zagrożeni.
Zabójstwo Charliego Kirka, to kolejny dowód na to, że przemoc polityczna staje się czymś powszechnym. Brutalna retoryka polityków i tępa propaganda mediów sprawiają, że zarówno w USA, jak i w Polsce, aktów przemocy będzie niestety coraz więcej.
Zabójstwo Charliego Kirka, to kolejny dowód na to, że przemoc polityczna staje się czymś powszechnym. Brutalna retoryka polityków i tępa propaganda mediów sprawiają, że zarówno w USA, jak i w Polsce, aktów przemocy będzie niestety coraz więcej.
„Nie spodziewałam się, że przez dwa dni można tak głęboko odpocząć” – usłyszałam w miniony weekend, zaraz po tym, gdy zakończyły się rekolekcje w Opactwie Sióstr Benedyktynek w Żarnowcu na Pomorzu. Rozumiałam te słowa, choć jednocześnie tak mocno mnie zadziwiały. Odpocząć w jeden weekend? Niemożliwe!
„Nie spodziewałam się, że przez dwa dni można tak głęboko odpocząć” – usłyszałam w miniony weekend, zaraz po tym, gdy zakończyły się rekolekcje w Opactwie Sióstr Benedyktynek w Żarnowcu na Pomorzu. Rozumiałam te słowa, choć jednocześnie tak mocno mnie zadziwiały. Odpocząć w jeden weekend? Niemożliwe!
Miałem już o tym pisać po Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Odpuściłem. Jednak kilka liturgii, w których uczestniczyłem w różnych miejscach w ostatnich miesiącach, utwierdziły mnie w przekonaniu, że potrzebujemy billboardów... z okrwawioną Biblią.
Miałem już o tym pisać po Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Odpuściłem. Jednak kilka liturgii, w których uczestniczyłem w różnych miejscach w ostatnich miesiącach, utwierdziły mnie w przekonaniu, że potrzebujemy billboardów... z okrwawioną Biblią.
Najpierw zaskoczył nas surowy wystrój kościoła. Nie potrafiliśmy od razu zlokalizować miejsca pochówku Carlo, podążyliśmy więc za tłumem i szybko dotarliśmy do grobu Acutisa - przezroczystego sarkofagu z ekshumowanym ciałem chłopca. Przyznam, że w tym samym momencie zrobiło mi się bardzo, ale to bardzo nieswojo.
Najpierw zaskoczył nas surowy wystrój kościoła. Nie potrafiliśmy od razu zlokalizować miejsca pochówku Carlo, podążyliśmy więc za tłumem i szybko dotarliśmy do grobu Acutisa - przezroczystego sarkofagu z ekshumowanym ciałem chłopca. Przyznam, że w tym samym momencie zrobiło mi się bardzo, ale to bardzo nieswojo.
Powołany zaledwie kilka miesięcy temu przez polskich biskupów Zespół Roboczy ds. Katechezy Parafialnej intensywnie pracuje. Pytanie, w jakim kontekście się to odbywa.
Powołany zaledwie kilka miesięcy temu przez polskich biskupów Zespół Roboczy ds. Katechezy Parafialnej intensywnie pracuje. Pytanie, w jakim kontekście się to odbywa.
Pamięć odgrywa w naszym życiu fundamentalną rolę. Ona nas uczłowiecza, odróżnia od genetycznego czy mechanicznego gromadzenia informacji, jakie mamy w instynktach. Pamięć ludzka jest szczególna, bo nie tylko gromadzi informacje, jakoś je porządkuje w naszych ‘głowach’, ale przede wszystkim jest moja, jednostkowa, nadająca mi wyjątkowość i indywidualność.
Pamięć odgrywa w naszym życiu fundamentalną rolę. Ona nas uczłowiecza, odróżnia od genetycznego czy mechanicznego gromadzenia informacji, jakie mamy w instynktach. Pamięć ludzka jest szczególna, bo nie tylko gromadzi informacje, jakoś je porządkuje w naszych ‘głowach’, ale przede wszystkim jest moja, jednostkowa, nadająca mi wyjątkowość i indywidualność.
Po moim ostatnim, gorzkim tekście o zdradach księży i potrzebie nawracania się, który w pewnych środowiskach wywołał małą burzę (ładnie mówiąc), chcę odpowiedzieć na kilka zaskakujących myśli, które krążą po sieci właśnie w temacie „księży, którzy są tylko ludźmi”.
Po moim ostatnim, gorzkim tekście o zdradach księży i potrzebie nawracania się, który w pewnych środowiskach wywołał małą burzę (ładnie mówiąc), chcę odpowiedzieć na kilka zaskakujących myśli, które krążą po sieci właśnie w temacie „księży, którzy są tylko ludźmi”.
Czy rzeczywiście Kościół stawia dziś na współpracę ze świeckimi? Czy ich obecność w strukturach kościoła nie jest fikcją, przysłowiowym kwiatkiem do kożucha? Wiem, że często ich głos się liczy. Inaczej jest pośród ludzi przyzwyczajonych do całowania księdza w rękę. Gdy tylko ktoś z wiernych świeckich zyskuje na popularności jako lider lub teolog, zbierają się nad nim czarne chmury. Klerykalizm ma się o wiele lepiej w terenie niż w kościelnych centrach dowodzenia.
Czy rzeczywiście Kościół stawia dziś na współpracę ze świeckimi? Czy ich obecność w strukturach kościoła nie jest fikcją, przysłowiowym kwiatkiem do kożucha? Wiem, że często ich głos się liczy. Inaczej jest pośród ludzi przyzwyczajonych do całowania księdza w rękę. Gdy tylko ktoś z wiernych świeckich zyskuje na popularności jako lider lub teolog, zbierają się nad nim czarne chmury. Klerykalizm ma się o wiele lepiej w terenie niż w kościelnych centrach dowodzenia.
Na klasowych czatach pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej? W dyskusjach największą grupę stanowią rodzice zagubieni. Nie mają jeszcze doświadczenia, więc szukają drogi dla siebie w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Łatwo jest wtedy uciec, przerzucić odpowiedzialność na innych. 
Na klasowych czatach pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej? W dyskusjach największą grupę stanowią rodzice zagubieni. Nie mają jeszcze doświadczenia, więc szukają drogi dla siebie w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Łatwo jest wtedy uciec, przerzucić odpowiedzialność na innych. 
Media donoszą, że we Francji "gwałtownie" wzrasta fala nawróceń, a "Kościół debatuje jak sobie z nią radzić". Przyznam, że w pierwszej chwili, gdy przeczytałem taki skonstruowany nagłówek nie bardzo wiedziałem, czy płakać, czy pokładać się ze śmiechu. Jakoś nie mogło do mnie dotrzeć, że nawrócenia – czyli wzrost liczby wiernych – może być problemem, i że konieczne będzie zwołanie specjalnego synodu prowincjalnego (przynajmniej w archidiecezji paryskiej), by zastanowić się co z tym fantem począć. Zwłaszcza, że u nas w Polsce problemem jest raczej odpływ ludzi z Kościoła, a nie ich "gwałtowny" przypływ.
Media donoszą, że we Francji "gwałtownie" wzrasta fala nawróceń, a "Kościół debatuje jak sobie z nią radzić". Przyznam, że w pierwszej chwili, gdy przeczytałem taki skonstruowany nagłówek nie bardzo wiedziałem, czy płakać, czy pokładać się ze śmiechu. Jakoś nie mogło do mnie dotrzeć, że nawrócenia – czyli wzrost liczby wiernych – może być problemem, i że konieczne będzie zwołanie specjalnego synodu prowincjalnego (przynajmniej w archidiecezji paryskiej), by zastanowić się co z tym fantem począć. Zwłaszcza, że u nas w Polsce problemem jest raczej odpływ ludzi z Kościoła, a nie ich "gwałtowny" przypływ.
Tak się złożyło, że w tym roku podwójnie przeżywam dużą zmianę w życiu moich dzieci. Jedno zaczyna przygodę z przedszkolem, drugie ze szkołą. Szczęśliwie mamy na edukacyjnej ścieżce także starsze dzieci, co niewątpliwie sprawia, że jakoś łatwiej zachować dystans wobec tej całej feerii emocji i wrażeń, które w tych dniach przetaczają się przez nasz dom. Wiecie, co szczególnie pomaga mi uporać się z rodzicielskimi troskami u progu nowego roku szkolnego?
Tak się złożyło, że w tym roku podwójnie przeżywam dużą zmianę w życiu moich dzieci. Jedno zaczyna przygodę z przedszkolem, drugie ze szkołą. Szczęśliwie mamy na edukacyjnej ścieżce także starsze dzieci, co niewątpliwie sprawia, że jakoś łatwiej zachować dystans wobec tej całej feerii emocji i wrażeń, które w tych dniach przetaczają się przez nasz dom. Wiecie, co szczególnie pomaga mi uporać się z rodzicielskimi troskami u progu nowego roku szkolnego?