Gdy przeczytałam na Instagramie pytanie o to, czy jakaś święta kobieta jest dla mnie inspiracją i wzorem, spodziewałam się trochę tego, co wywoła moja odpowiedź. Zgodnie z prawdą stwierdziłam, że ani się świętymi kobietami nie inspiruję, ani nie są one dla mnie wzorem w codziennym życiu. Dostałam kilkanaście wiadomości, napisanych z nutką pretensji i oburzenia. „A Maryja? Jako katoliczka powinnaś się Nią inspirować, wzorować na Niej, powinna być dla ciebie najważniejsza!” – tak można by zamknąć przesłanie tych wiadomości. Tak, spodziewałam się tego, że ktoś strzeli wezwaniem do brania wzoru z Maryi. Mimo to dziś odpowiedziałabym podobnie – nie mam bliskiej i zażyłej relacji ze świętymi kobietami, w tym z Maryją. Czy jestem przez to wybrakowaną katoliczką? Nie sądzę…
Sytuacje, gdy ksiądz publicznie ogłoszony biskupem, rezygnuje z przyjęcia sakry, nie zdarzają się często. W Polsce w ostatnich latach zdarzyło się to dwukrotnie: w 2018 r., gdy z przyjęcia sakry zrezygnował ks. Franciszek Ślusarczyk – wówczas rektor Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach – kreowany biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej i w 2025 r., gdy z przyjęcia sakry zrezygnował ks. Krzysztof Dukielski – mianowany biskupem pomocniczym diecezji radomskiej.
Patrzę na nasze dzieci i jak każdy, normalny rodzic, martwię się, co ich czeka w przyszłości. Nie ustaję jednak w wysiłkach, by - póki jeszcze mam na to czas - pokazywać im, co mnie w wierze zachwyca, fascynuje i przekonuje, by widzieć w niej coś najcenniejszego, co mam.
Nie jest tajemnicą, że papież Franciszek od początku swego pontyfikatu miał jasne preferencje dotyczące kandydatów na biskupów. Jego „przepis na biskupa” pokazuje, że w szukaniu kandydatów do tego zadania w Kościele podstawową kwestią okazują się nie tyle procedury ich weryfikowania, ile tożsamość biskupa.
Jest połowa sierpnia. To oznacza, że wyświęceni w tym roku księża mają już za sobą miesiąc albo i więcej doświadczenia duszpasterskiego. Zasadniczo minął im już miodowy czas uwielbiania neoprezbiterów i pewnie już musieli wejść w normalny kierat duchowej posługi, w tym posługi w konfesjonale. Ciekawe, jak im idzie…
„Daj odważne świadectwo, że trzeźwość jest fundamentem prawdy, piękna i dobra” – brzmi jedno ze zdań apelu bpa Tadeusza Bronakowskiego, Przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych, na tegoroczny miesiąc abstynencji. Usłyszałem te słowa w kościele w ubiegłą, pierwszą niedzielę sierpnia. Zostały ze mną do teraz. Ale te słowa warto przeczytać także… od końca.
Czy w Polskich szkołach dzieci i młodzież mogą dowiedzieć się, czym jest islam i dlaczego nie należy się bać muzułmanów? Odnoszę wrażenie, że wielu nauczycieli religii straszy katolickich uczniów religią, której sami nigdy nie próbowali zrozumieć. Rodzice wraz z dziećmi karmią się newsami o arabskich terrorystach, a politycy podgrzewają atmosferę lęku przed wierzącymi w Allacha.
Z zaciekawieniem czytałam kilka dni temu, na łamach DEONu, felieton ks. Artura Stopki dotyczący sierpniowego apelu o trzeźwość. Czytając go widziałam konkretne twarze. Tych, których abstynencja od alkoholu śmieszy i tych, dla których jest codzienną walką o kolejny dzień w trzeźwości. Bardzo polecam tekst ks. Artura, wiele tłumaczy i pokazuje, szczególnie z perspektywy około kościelnej. Sama, czytając końcówkę tego tekstu, miałam w głowie jedną myśl: przyszedł czas na działania świeckich.
Podczas Jubileuszu Młodych, który w ubiegłym tygodniu odbywał się w Rzymie, kard. Konrad Krajewski wyznał młodzieży, że nie podobały mu się niedawne antyuchodźcze manifestacje w Polsce i przypomniał, że także Jezus był uchodźcą, bo wraz ze swoimi rodzicami uchodził przed Herodem do Egiptu. No i oczywiście się zaczęło.
Odkąd moje starsze dzieci wkroczyły na ścieżkę publicznej edukacji, nasz rok dzieli się na dwa sezony: szkolny i wakacyjny. Ten drugi, choć zdecydowanie krótszy, jest niezbędny, by każdy z nas mógł nabrać sił do sensownego funkcjonowania w tym pierwszym. Tak, wiem, to truizm. Ale są też mnie oczywiste wakacyjne korzyści, których wartość odkrywam wraz z upływem lat i dorastaniem moich dzieci.
Być może nadszedł już czas, aby w kwestii trzeźwości Kościół w Polsce wyszedł z utartych kolein i podjął działania na miarę wielkich propagatorów trzeźwości.
Kościół żyje historią – tą pisaną przez wieki, i tą, którą tworzą codziennie ludzie różnych pokoleń. Mijający tydzień pokazał, jak jubileuszowe obchody mogą stać się przestrzenią spotkania: seniorów przekazujących mądrość, młodych rozpoczynających swoją drogę oraz misjonarzy nowego czasu – obecnych w cyfrowym świecie. To wyjątkowy czas odkrywania, że życie każdego z nas wpisuje się w większą opowieść. Opowieść, która ma swoje źródło w tradycji, a jednocześnie otwiera się na przyszłość. Mamy swoje miejsce i rolę do spełnienia.
To nie jest tekst przeciwko proboszczom. To jest tekst dla nich. Napisany dlatego, że może być lepiej. I dlatego, że często nie jest. To tylko wycinek tematu i obserwacje ze świeckiego punktu widzenia, który jest najczęściej ignorowany, a tylko z rzadka brany pod uwagę, a w tekście słychać głosy osób, które nigdy nie dostały szansy, żeby móc o tym, czego doświadczają w swoim parafialnym kościele, powiedzieć wprost.
Dziś w Kościele wspominamy św. Ignacego Loyolę. Założyciela zakonu jezuitów, wybitnego mistyka, twórcę duchowości ignacjańskiej, która kształtuje ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś o nim milczeć, tym bardziej, że św. Ignacy miał ogromny wpływ na moje życie, nie tylko duchowe.
Ksiądz z archidiecezji warszawskiej brutalnie zamordował człowieka. Najpierw go pobił, potem podpalił. Błyskawicznie został złapany. Przyznał się do mordu. Trafił do aresztu, gdzie będzie czekał na proces.
W Rzymie rozpoczął się Jubileusz Młodzieży, a więc oczy świata zwracają się ku młodym katolikom. Flagi państw z całego globu, radość i pieśń na ustach – już od pierwszych chwil jubileuszowego tygodnia widać, że to znacznie więcej niż zwykły zjazd młodzieży. Tym, co naprawdę wyróżnia to spotkanie, jest jednak duch wiary, modlitwy, jedności i wołania o pokój. A nad wszystkim unosi się to jedno wezwanie: „Wy jesteście solą ziemi”, o którym przypomniał papież.
Jestem człowiekiem, który kocha podróże i poznawanie nowych stron. A jednak co roku zabieram bliskich do tego samego domku na skraju lasu i po ledwie dwóch dniach pobytu proszę właścicieli, by zarezerwowali nam to samo miejsce za rok o tej samej porze. Dlaczego? Powody są trzy.
Wystarczy zajrzeć do globalnej sieci, żeby zauważyć, jak wielu polskich duchownych z przejęciem i zgrozą odnosi do sprawy księdza spod Warszawy. Nie da się jednak uniknąć pytań o moralną kondycję polskiego duchowieństwa.
Rozpoczynający się dziś tydzień to ‘jubileuszowa kumulacja’. Nie tylko w Rzymie, ale i na całym świecie. Dotyka całego spektrum społecznego, wskazując najpierw na dziadków i osoby starsze, poprzez internetowych influencerów, a przez cały tydzień przypominając przez różne wydarzenia o jubileuszu młodych, którzy tłumnie zadeklarowali w nim udział i zdążają do Wiecznego Miasta.
Lipiec byłby nudny bez żadnej dramy. Od kilku dni można w katolickich rejonach internetu obserwować „katodramę” w wykonaniu byłego już jezuity i jego społeczności, która poproszona o wsparcie „ewangelizacji w Rzymie” zareagowała… niekoniecznie entuzjazmem.
{{ article.description }}