Wolność jest odmieniana dzisiaj przez wszystkie przypadki. Chcemy być wolni, niezależni, samostanowiący o sobie. Nie chcemy, aby ktokolwiek decydował o naszych wyborach, ‘wtrącał się’ w nasze życie. W ten sposób wszystko, co byłoby jakimkolwiek obowiązkiem prawnym, moralnym, religijnym, a nawet społecznym czy obywatelskim, jest postrzegane jako opresja, od której chcemy się uwolnić. Ale pragnienia pragnieniami, a rzeczywistość jest na wiele sposobów ‘brutalna’.
Piłka nożna jest sportem szczególnym. Może dlatego, że znalazła uznanie w każdym kraju i stała się widowiskiem nr 1 na scenie międzynarodowej rywalizacji. Jest też probierzem zdolności organizacyjnych i siły mentalnej danego społeczeństwa. Mówię tu o ekipach narodowych, grających Mundiale czy Euro. Nie będę próbował analizować występu naszej reprezentacji na Euro 2024, ograniczając się do stwierdzenia faktu, że od wielu lat widzimy ten sam scenariusz i od wielu lat stawiane są diagnozy tego wstydliwego schematu.
Święty Maksymilian M. Kolbe, błogosławiona rodzina Ulmów, rotmistrz Witold Pilecki, Irena Sendlerowa - to postacie, które nowe władze Muzeum II Wojny Światowej postanowiły usunąć z otwartej w 2017 roku ekspozycji głównej. Wokół tematu trwa nie tyle debata, co istna batalia.
Na prośbę znajomej przeczytałam niedawno książki o niejakiej Rodzinie Monet - serię bestsellerów dla młodzieży z kategorii "young adult". Przyznam, że bardzo mnie ta lektura poruszyła. Nie tyle jako czytelniczkę, co mamę ośmioletniej dziewczynki, w której ręce prędzej niż później ta powieść trafi. Niestety.
Gdy kilka dni temu obchodziliśmy dzień ojca, trafiłam w internecie na bardzo ciekawy filmik. Zadano licealistom pytanie: czego ojciec powinien nauczyć swojego syna? Odpowiedzi padały różne: naprawy roweru, tego jak podrywać kobiety oraz jak je szanować, jak zarządzać pieniędzmi, jak być dobrym człowiekiem? Padały też takie, których wcale nie było mało i bardzo mocno mnie zaskoczyły: jak czuć, jak pokazywać światu swoją wrażliwość, czy jak uczyć się miłości, która jest darem dla świata? Przyznaję, że te ostatnie odpowiedzi w ustach dojrzewających chłopców ujęły mnie najbardziej.
Nie! Wcale nie chodzi mi o obronę braku kultury albo wystrojonego w sutannę chamstwa. Nie zamierzam bronić tych, którzy własny deficyt uczuć maskują umiłowaniem prawa. Nie usprawiedliwiam też miernoty schowanej pod maską cnotliwego posłuszeństwa. Chcę tylko podkreślić, że jeśli jakiś ksiądz słyszy, że “takiego jak on to w tym kościele nigdy nie było”, że “gdyby wszyscy byli tacy jak on, to nikt by nie słyszał o apostazjach”, oraz że “od niego wszyscy powinni się uczyć”, to taki “fajny” ksiądz powinien natychmiast pakować się i przenieść do innej parafii, bo jeśli nie, to wkrótce uwierzy w to, że jest lepszy od innych. I nieszczęście gotowe.
Deon.pl
Ktoś już dawno stwierdził, że błędne decyzje personalne w Kościele mają wyjątkowo dalekosiężne skutki. Być może wielu z nich dałoby się uniknąć.
„Nie wiesz kim być? Bądź sobą” - zachęcał parę dobrych lat temu w refrenie swojej piosenki jeden z niszowych zespołów polskiej sceny muzycznej. Bez względu na to, czy tę zachętę sformułujemy bardziej coachingowo: „Bądź sobą!”, czy bardziej poetycko: „Sobą bądź…”, pewne jest to, że pragnienie bycia sobą nosi w sobie wielu z nas. Wielu też doświadcza czasem bądź często tego, że nie wiedzą, kim są tak naprawdę.
Człowiek dzisiejszy to istota niecierpliwa. Cały nasz świat jest bardzo ‘rozedrgany’. Gdzie nam tak spieszno? Do dobrobytu, do wpływów, do robienia interesów, do realizowania własnych marzeń, ale też do ‘postawienia na swoim’, zaspokajania własnych ambicji, nawet kosztem innych. Osiągamy, jednak, niewiele z tego, co wyśnione. Jakże bardzo potrzebujemy wytchnienia pośród tylu trudnych i przytłaczających wiadomości. Co nam może dzisiaj podpowiedzieć Kościół, zwłaszcza papież Franciszek?
Kilkuset księży w całej Polsce lad moment zmieni miejsce zamieszkania. Kolejne diecezje ogłaszają tzw. translokaty. Jedni się z tych przeprowadzek cieszą, inni niespecjalnie. Niektórzy przenosiny traktują jako nagrodę, możliwość stawienia czoła nowym wyzwaniom. Inni widzą w nich karę, bo się przyzwyczaili do miejsca lub zwyczajnie im się nie chce. Podobne odczucia występują także po stronie wiernych. Dla jednych przeniesienie księdza na inną parafię to błogosławieństwo, „bo trudno było się z nim dogadać”, „bo był pazerny na pieniądze”, inni płaczą i rwą włosy z głowy, bo „biskup zabiera takiego fajnego człowieka” i nie wiadomo jaki będzie ten jego następca.
Kolejny rok szkolny za nami. Z radością myślę o wakacjach, odcięciu się od szkolnych trosk i dylematów. Jednak gdy rozmawiam z innymi rodzicami, widzę jak dajemy się łatwo wkręcić w szukanie dzieciom kolejnych atrakcji, ciekawych zajęć, uniknięcia - wręcz na siłę - nudy. Chcemy by nasze dzieci były szczęśliwe i zadowolone, a często zapominamy o tym, że odpoczynek to nie tylko kolejne zajęcia z super animatorami, ale też zwyczajne nic nie robienie, które potrafi koić i regenerować w niezwykle skuteczny sposób.
Tradycyjnie tyleż gorące, co jałowe dyskusje na temat czerwonych pasków i systemów oceniania powoli wygasają. Sama siedzę i w wolnych chwilach tworzę Świadectwo Rodzicielskiej Uwagi - rodzaj laurki, którą nasze dzieci tradycyjnie dostają od nas, rodziców, na zakończenie roku szkolnego. Podglądnęliśmy ten zwyczaj w kręgach edukacji domowej i widzimy jego fantastyczne owoce.
Tegoroczny szczyt grupy G7 przejdzie do historii. Zarówno przyjęcie przez papieża Franciszka zaproszenia na spotkanie tego nieformalnego grona, jak i temat, o poruszenie którego został poproszony, skłaniają do zastanowienia.
Pielgrzymowanie jest na trwałe wpisane w życie i duchowość chrześcijańską. Wyraża się ono na różne sposoby. Istotą jest doświadczenie wewnętrzne, przemieniające każdego indywidualnie, ale czasami potrzebuje ono wyrazu wspólnotowego, wyjścia na zewnątrz. Wystarczy pomyśleć tu o naszych Orszakach Trzech Króli, Marszach dla Życia i Rodziny, jakie odbywają się w tym czasie, procesjach eucharystycznych w okresie Bożego Ciała czy o zbliżających się pieszych lub zmotoryzowanych pielgrzymkach do sanktuariów i miejsc świętych, jakie będą się pojawiały w przestrzeni publicznej w okresie wakacyjnym.
Księża to bezrefleksyjni buce łamiący prawo, a małżeństwo wpędzi cię w nieszczęście. Tak mogłabym streścić przegląd prasy z ostatnich kilku tygodni, nadszedł bowiem sezon kampanii antypowołaniowej i z szaf wyciągane są opowieści o księżach (im gorsze, tym lepsze) oraz łzawe listy do redakcji o tym, jak to „byłam w nim taka zakochana, a teraz po ślubie już nie możemy się dogadać”.
Byliśmy w tych dniach świadkami wymiany korespondencji między wiernymi a biskupami. Najpierw list do hierarchów napisała grupa skrzywdzonych przestępstwami seksualnymi. Podkreślając, że wciąż traktowani są w Kościele przedmiotowo, sformułowali kilka postulatów, które ich zdaniem mogłyby tę sytuację zmienić. Wśród nich znalazły się m.in. postulaty zmiany prawa kanonicznego, a także żądanie zawieszenia w funkcji przewodniczącego KEP – abp. Tadeusza Wojdy, któremu zarzuca się niewłaściwe traktowanie pokrzywdzonych i nieprawidłowości w wyjaśnianiu spraw dotyczących przestępstw seksualnych.
Widać, że ludziom naprawdę zależy na tym, by mieć kapłanów, którzy potrafią służyć. By Kościół nie był miejscem dla klaunów w sutannach, karierowiczów, biznesmenów i księży, którym w zasadzie wszystko jedno, a na pewno obojętne jest to, co stanie się z ludźmi, którzy wokół nich się przewijają.
Właściwie zgadzamy się z psychologami, że nuda jest potrzebna. Nawet jesteśmy skłonni przytaknąć, że w przestymulowanym bodźcami świecie wszyscy powinni czerpać z błogosławieństwa nic nierobienia. Byleby tylko to nie dotyczyło szkolnej rzeczywistości.
Człowiek współczesny nie lubi i nie umie już czekać. Kultura dobrobytu przyzwyczaiła nas do tego, że wystarczy tylko sprecyzować swoje oczekiwania, a wszystko będzie niemal natychmiast gotowe do wzięcia i wykorzystania. Zatraciliśmy umiejętność starania się o coś, systematycznej pracy, cierpliwości w oczekiwaniu. Ale konsekwencją tego jest też i to, że nie czujemy smaku sukcesu, nie umiemy się już cieszyć tym, co osiągnęliśmy.
Obserwując media społecznościowe można dostrzec, że w Polsce jednym z istotnych tematów staje się powoli tożsamość księdza. Bez wątpienia wiąże się ona z jego duchowością. Jaki jest jej stan, szczególnie wśród duchownych diecezjalnych?
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}