Najnowsza encyklika papieża Franciszka jest zachętą, by chwycić Jezusa za serce. Przypomina nam, że to sam Chrystus prosi nas o miłość i otwiera nam drogę do swojego intymnego wnętrza, objawia nam swoją kruchość i bezbronność.
Najnowsza encyklika papieża Franciszka jest zachętą, by chwycić Jezusa za serce. Przypomina nam, że to sam Chrystus prosi nas o miłość i otwiera nam drogę do swojego intymnego wnętrza, objawia nam swoją kruchość i bezbronność.
„Ksiądz katolicki nie powinien reklamować terapii psychologicznej. Dla wierzącego terapią jest Biblia, Spowiedź i Najświętszy Sakrament” – tak mój wpis na X skomentował jeden z użytkowników tego portalu. Część Internautów zgodziła się z tym stwierdzeniem. Ich zdaniem terapia jest wyrazem braku zaufania do Boga a nawet Jego zdradą. Czy rzeczywiście poszukiwanie pomocy psychologicznej sprzeciwia się w jakiś sposób modlitwie?
„Ksiądz katolicki nie powinien reklamować terapii psychologicznej. Dla wierzącego terapią jest Biblia, Spowiedź i Najświętszy Sakrament” – tak mój wpis na X skomentował jeden z użytkowników tego portalu. Część Internautów zgodziła się z tym stwierdzeniem. Ich zdaniem terapia jest wyrazem braku zaufania do Boga a nawet Jego zdradą. Czy rzeczywiście poszukiwanie pomocy psychologicznej sprzeciwia się w jakiś sposób modlitwie?
Zazwyczaj dokumenty pojawiające się w życiu Kościoła powszechnego odczytuje się pojedynczo, choć ze świadomością ich łączności z innymi. Zdarza się jednak, że warto, a może nawet trzeba, czytać je w pewnym sensie razem, jeden tekst w kontekście drugiego.
Zazwyczaj dokumenty pojawiające się w życiu Kościoła powszechnego odczytuje się pojedynczo, choć ze świadomością ich łączności z innymi. Zdarza się jednak, że warto, a może nawet trzeba, czytać je w pewnym sensie razem, jeden tekst w kontekście drugiego.
„Słyszałeś…? Podobno on z nią…” „Słowo – jak mówi przysłowie – ulatuje ptakiem, a wraca kamieniem”. Plotka jest jedną z poważniejszych plag społecznych, jakie dotykają wszystkich. Żyjemy w czasach niezwykłej łatwości ‘podglądania’, a nawet ‘śledzenia’ innych. Wielką, choć nie zawsze pozytywną rolę odgrywają w tym media, zwłaszcza teraz media społecznościowe. Świat, przede wszystkim ten celebrycki, podpowiada nam bardzo ryzykowne strategie: „nie ważne jak, byle o tobie mówili”.
„Słyszałeś…? Podobno on z nią…” „Słowo – jak mówi przysłowie – ulatuje ptakiem, a wraca kamieniem”. Plotka jest jedną z poważniejszych plag społecznych, jakie dotykają wszystkich. Żyjemy w czasach niezwykłej łatwości ‘podglądania’, a nawet ‘śledzenia’ innych. Wielką, choć nie zawsze pozytywną rolę odgrywają w tym media, zwłaszcza teraz media społecznościowe. Świat, przede wszystkim ten celebrycki, podpowiada nam bardzo ryzykowne strategie: „nie ważne jak, byle o tobie mówili”.
Dzięki onlajnowi udaje nam się upchnąć w ciągu doby niesamowitą ilość spraw. Wszyscy je tak upychają, zachęceni możliwościami, które daje rozwijająca się technologia. A ponieważ rośnie liczba osób, które tak robią, rośnie też oczekiwanie co do ilości spraw, którymi człowiek może się zająć w ciągu dnia. Właśnie dlatego zastanawiam się, czy pół godziny nudy, gapienia się w przestrzeń, myślenia o przypadkowych sprawach albo rozmów z przypadkowymi ludźmi nie było czasem jednak zyskiem...
Dzięki onlajnowi udaje nam się upchnąć w ciągu doby niesamowitą ilość spraw. Wszyscy je tak upychają, zachęceni możliwościami, które daje rozwijająca się technologia. A ponieważ rośnie liczba osób, które tak robią, rośnie też oczekiwanie co do ilości spraw, którymi człowiek może się zająć w ciągu dnia. Właśnie dlatego zastanawiam się, czy pół godziny nudy, gapienia się w przestrzeń, myślenia o przypadkowych sprawach albo rozmów z przypadkowymi ludźmi nie było czasem jednak zyskiem...
Znudzona przeglądam media społecznościowe. Coraz częściej pojawiają się ostatnio - jak co roku - pytania o halloween. Z pewnym zdziwieniem widzę, ilu jest znanych aktorów i celebrytów, którzy odpadają od głównej narracji, mówiąc, że nie świętują śmierci i brzydoty, ale życie. Z drugiej strony słyszę szyderczy śmiech ludzi, którzy wrzucają zdjęcia tańczących z dziećmi księży, z podpisem, że to katolicka atrapa halloween, z dopiskiem, żeby na te dzieci uważać, bo wiadomo, że ksiądz równa się pedofil. Nie czuję się zdziwiona, nie wywołuje to we mnie już żadnych uczuć, a szkoda.
Znudzona przeglądam media społecznościowe. Coraz częściej pojawiają się ostatnio - jak co roku - pytania o halloween. Z pewnym zdziwieniem widzę, ilu jest znanych aktorów i celebrytów, którzy odpadają od głównej narracji, mówiąc, że nie świętują śmierci i brzydoty, ale życie. Z drugiej strony słyszę szyderczy śmiech ludzi, którzy wrzucają zdjęcia tańczących z dziećmi księży, z podpisem, że to katolicka atrapa halloween, z dopiskiem, żeby na te dzieci uważać, bo wiadomo, że ksiądz równa się pedofil. Nie czuję się zdziwiona, nie wywołuje to we mnie już żadnych uczuć, a szkoda.
Słuchanie przed mówieniem to pierwsza zasada dialogu, do której z uporem maniaka wracamy w Ruchu Spotkań Małżeńskich. Myślałam o niej dużo podczas minionego weekendu, który spędziłam w Tarnowie na Kongresie Nowej Ewangelizacji zorganizowanym pod hasłem: ‘Wracam do domu’.
Słuchanie przed mówieniem to pierwsza zasada dialogu, do której z uporem maniaka wracamy w Ruchu Spotkań Małżeńskich. Myślałam o niej dużo podczas minionego weekendu, który spędziłam w Tarnowie na Kongresie Nowej Ewangelizacji zorganizowanym pod hasłem: ‘Wracam do domu’.
Dlaczego Kościół rozważa wprowadzenie nowej posługi słuchania i towarzyszenia? Komu to potrzebne? Te pytania pojawiają się wśród katolików śledzących prace synodalne. Odpowiedzią jest fakt, że Europa to dziś teren misyjny. Tych, którzy odeszli, nie da się na powrót wtłoczyć w istniejące ramy struktur instytucjonalnych i mentalnych. Kościół potrzebuje dziś otwartości, dialogu, słuchania, towarzyszenia, szacunku i wzajemnego ubogacania się. Znakiem tego może być nowa posługa.
Dlaczego Kościół rozważa wprowadzenie nowej posługi słuchania i towarzyszenia? Komu to potrzebne? Te pytania pojawiają się wśród katolików śledzących prace synodalne. Odpowiedzią jest fakt, że Europa to dziś teren misyjny. Tych, którzy odeszli, nie da się na powrót wtłoczyć w istniejące ramy struktur instytucjonalnych i mentalnych. Kościół potrzebuje dziś otwartości, dialogu, słuchania, towarzyszenia, szacunku i wzajemnego ubogacania się. Znakiem tego może być nowa posługa.
Kościół poświęca mnóstwo troskliwej uwagi ludziom z bardzo różnorakimi niepełnosprawnościami. Okazuje się, że nie tylko on. Tematem zajęły się najbogatsze państwa świata. Czy jednak zmieniły sposób myślenia i mówienia o tych ludziach?
Kościół poświęca mnóstwo troskliwej uwagi ludziom z bardzo różnorakimi niepełnosprawnościami. Okazuje się, że nie tylko on. Tematem zajęły się najbogatsze państwa świata. Czy jednak zmieniły sposób myślenia i mówienia o tych ludziach?
Dla nas jezuitów czas rekolekcji to wielki przywilej i okazja do przyjrzenia się nie tylko osobistej historii wiary, ale i doświadczeniom wspólnoty Kościoła, także w odniesieniu do świata. Jest czego ‘zazdrościć’, jak mi powiedziała jedna z naszych deon-owych redaktorek przed wyjazdem. To czas ciszy, wyłączenia się z zabieganej codzienności, okazja do pooddychania duchem i regeneracji. Okoliczności miejsca (dom rekolekcyjny ‘na Górce’ w Zakopanem) i czasu, także sprzyjały.
Dla nas jezuitów czas rekolekcji to wielki przywilej i okazja do przyjrzenia się nie tylko osobistej historii wiary, ale i doświadczeniom wspólnoty Kościoła, także w odniesieniu do świata. Jest czego ‘zazdrościć’, jak mi powiedziała jedna z naszych deon-owych redaktorek przed wyjazdem. To czas ciszy, wyłączenia się z zabieganej codzienności, okazja do pooddychania duchem i regeneracji. Okoliczności miejsca (dom rekolekcyjny ‘na Górce’ w Zakopanem) i czasu, także sprzyjały.
Nawet dziś, 40 lat po jego tragicznej śmierci, wciąż są ludzie, którzy ukrywają prawdę o okolicznościach o wydarzeniach tamtych dni. A ksiądz Jerzy szedł wyprostowany, nie dając się zastraszyć. Czasem daje się słyszeć pytanie: jak poradziłby sobie z hejtem współczesnym? Czy byłby aktywny w internecie?
Nawet dziś, 40 lat po jego tragicznej śmierci, wciąż są ludzie, którzy ukrywają prawdę o okolicznościach o wydarzeniach tamtych dni. A ksiądz Jerzy szedł wyprostowany, nie dając się zastraszyć. Czasem daje się słyszeć pytanie: jak poradziłby sobie z hejtem współczesnym? Czy byłby aktywny w internecie?
Cóż mi po pięknym wizerunku Jana Pawła II wystawionym w kościele, albo po płomiennym kazaniu o heroizmie życia i śmierci ks. Popiełuszki, jeśli ksiądz, który o nim opowiada, nie lubi ludzi i czuć to od niego na kilometr? Cóż mi po nabożeństwach, gdy nie znam nauczania tych, do których się zwracam? Czy nie czas trochę odkurzyć nasze spojrzenie na tych, którzy byli autorytetami, po to byśmy sami stawali się coraz bardziej dojrzali w swojej wierze i człowieczeństwie?
Cóż mi po pięknym wizerunku Jana Pawła II wystawionym w kościele, albo po płomiennym kazaniu o heroizmie życia i śmierci ks. Popiełuszki, jeśli ksiądz, który o nim opowiada, nie lubi ludzi i czuć to od niego na kilometr? Cóż mi po nabożeństwach, gdy nie znam nauczania tych, do których się zwracam? Czy nie czas trochę odkurzyć nasze spojrzenie na tych, którzy byli autorytetami, po to byśmy sami stawali się coraz bardziej dojrzali w swojej wierze i człowieczeństwie?
Kilka lat temu na rekolekcjach dla małżonków zdarzyło mi się powiedzieć, że marzę o tym, by zostać świętą. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że deklaracja ta wywołała spore poruszenie zebranego audytorium! Niektórzy chichotali z pobłażliwym uśmiechem, niektórzy kpili, a niektórzy otwarcie się dziwili – "Ty tak serio?". A mnie kołatało w głowie: "Ale skąd te reakcje? Przecież wszyscy jesteśmy wezwani do świętości".
Kilka lat temu na rekolekcjach dla małżonków zdarzyło mi się powiedzieć, że marzę o tym, by zostać świętą. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że deklaracja ta wywołała spore poruszenie zebranego audytorium! Niektórzy chichotali z pobłażliwym uśmiechem, niektórzy kpili, a niektórzy otwarcie się dziwili – "Ty tak serio?". A mnie kołatało w głowie: "Ale skąd te reakcje? Przecież wszyscy jesteśmy wezwani do świętości".
Przed kim kościelni zwierzchnicy mają zdawać sprawę ze swoich poczynań? To pytanie w trzecim tygodniu obrad zadają sobie uczestnicy watykańskiego synodu o synodalności. Ta kwestia to nie jakiś drobiazg, ale rzecz kluczowa dla przyszłości instytucji Kościoła. Jak dotąd to właśnie o brak przejrzystości i kontroli rozbijały się próby powstrzymywania kolejnych nadużyć finansowych i przestępstw seksualnych, a to właśnie te problemy demolują od lat kościelne wspólnoty, zniechęcają wiernych i są przyczyną licznych odejść.
Przed kim kościelni zwierzchnicy mają zdawać sprawę ze swoich poczynań? To pytanie w trzecim tygodniu obrad zadają sobie uczestnicy watykańskiego synodu o synodalności. Ta kwestia to nie jakiś drobiazg, ale rzecz kluczowa dla przyszłości instytucji Kościoła. Jak dotąd to właśnie o brak przejrzystości i kontroli rozbijały się próby powstrzymywania kolejnych nadużyć finansowych i przestępstw seksualnych, a to właśnie te problemy demolują od lat kościelne wspólnoty, zniechęcają wiernych i są przyczyną licznych odejść.
W kwestii nauki religii w polskich szkołach sytuacja wygląda na patową. Pojawiły się jednak sygnały, które trzeba zauważyć, odnotować i wyciągnąć z nich wnioski.
W kwestii nauki religii w polskich szkołach sytuacja wygląda na patową. Pojawiły się jednak sygnały, które trzeba zauważyć, odnotować i wyciągnąć z nich wnioski.
Żyjemy w sieci relacji, dosłownie i w przenośni. W każdej chwili ‘spływają’ do nas informacje, obrazy, komunikaty, które dotyczą ludzi nam bliskich, ale i dalekich, znanych i lubianych, ale jakże często takich, z którymi nic nas szczególnie nie łączy. Czy to mnie czyni lepszym człowiekiem? Czy raczej świadczy o ubóstwie i bezradności w tworzeniu trwałych więzi z innymi? Mamy wiele narzędzi do komunikowania się, a jednocześnie sporo ludzi jest wyobcowanych i samotnych, wręcz niezdolnych do tworzenia trwałych i głębokich więzi z innymi.
Żyjemy w sieci relacji, dosłownie i w przenośni. W każdej chwili ‘spływają’ do nas informacje, obrazy, komunikaty, które dotyczą ludzi nam bliskich, ale i dalekich, znanych i lubianych, ale jakże często takich, z którymi nic nas szczególnie nie łączy. Czy to mnie czyni lepszym człowiekiem? Czy raczej świadczy o ubóstwie i bezradności w tworzeniu trwałych więzi z innymi? Mamy wiele narzędzi do komunikowania się, a jednocześnie sporo ludzi jest wyobcowanych i samotnych, wręcz niezdolnych do tworzenia trwałych i głębokich więzi z innymi.
Dlaczego podejrzani o gorsze rzeczy są lepiej traktowani? Dlaczego Episkopat milczy w sprawie ks. Olszewskiego? Dlaczego nikt poza posłami nie poręczył za sercanina? Miałam o tym nie pisać, bo wszyscy już przecież napisali tyle razy, ale jednak nie mogę. Dlaczego? Bo w tej sprawie poza jej istotą – winny czy niewinny? - jest kilka bardzo ważnych pytań. I chciałabym, bardzo chciałabym znać odpowiedzi.
Dlaczego podejrzani o gorsze rzeczy są lepiej traktowani? Dlaczego Episkopat milczy w sprawie ks. Olszewskiego? Dlaczego nikt poza posłami nie poręczył za sercanina? Miałam o tym nie pisać, bo wszyscy już przecież napisali tyle razy, ale jednak nie mogę. Dlaczego? Bo w tej sprawie poza jej istotą – winny czy niewinny? - jest kilka bardzo ważnych pytań. I chciałabym, bardzo chciałabym znać odpowiedzi.
Przed kilkoma dniami policja zatrzymała dwóch księży z diecezji sosnowieckiej i jednego byłego. Wkrótce potem wkroczyła do kurii biskupiej, zabezpieczyła dokumenty i nośniki danych. Śledczy oglądali w kurii m.in. dokumenty z postępowań kanonicznych. Biskup Artur Ważny, ordynariusz sosnowiecki, stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że czekał na wizytę policji oraz prokuratorów. Powtórzył to także w wywiadzie dla RMF FM.
Przed kilkoma dniami policja zatrzymała dwóch księży z diecezji sosnowieckiej i jednego byłego. Wkrótce potem wkroczyła do kurii biskupiej, zabezpieczyła dokumenty i nośniki danych. Śledczy oglądali w kurii m.in. dokumenty z postępowań kanonicznych. Biskup Artur Ważny, ordynariusz sosnowiecki, stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że czekał na wizytę policji oraz prokuratorów. Powtórzył to także w wywiadzie dla RMF FM.
Prowadziłem kiedyś w jednym z seminariów rekolekcje dla pierwszego rocznika. Po paru dniach ojciec duchowny zwrócił mi uwagę, że robię to źle. „Traktujesz ich zbyt poważnie – powiedział. – A oni dopiero mają sprawę rozeznać. Więcej niż połowa z nich opuści seminarium. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić do nich jak do przyszłych księży”. Trochę mnie tym zaskoczył.
Prowadziłem kiedyś w jednym z seminariów rekolekcje dla pierwszego rocznika. Po paru dniach ojciec duchowny zwrócił mi uwagę, że robię to źle. „Traktujesz ich zbyt poważnie – powiedział. – A oni dopiero mają sprawę rozeznać. Więcej niż połowa z nich opuści seminarium. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić do nich jak do przyszłych księży”. Trochę mnie tym zaskoczył.
Facebook.com / tk
A jednak w Kościele w Polsce się coś zmienia. I jest to zmiana, której ja w swoim życiu wcześniej nie doświadczyłem. A mianowicie ukryta, a czasem także frontalna, krytyka Papieża i zwoływanych przez niego synodów. Wcześniej przecież w Polsce krytykowano mocno "Amoris leatitia" - pokłosie synodu na temat małżeństwa i rodziny. Właściwie skupiono się na kilku punktach z adhortacji, jakby cała reszta nie istniała. Teraz na tapecie jest synod o synodalności – pisze na Facebooku o. Dariusz Piórkowski SJ.
A jednak w Kościele w Polsce się coś zmienia. I jest to zmiana, której ja w swoim życiu wcześniej nie doświadczyłem. A mianowicie ukryta, a czasem także frontalna, krytyka Papieża i zwoływanych przez niego synodów. Wcześniej przecież w Polsce krytykowano mocno "Amoris leatitia" - pokłosie synodu na temat małżeństwa i rodziny. Właściwie skupiono się na kilku punktach z adhortacji, jakby cała reszta nie istniała. Teraz na tapecie jest synod o synodalności – pisze na Facebooku o. Dariusz Piórkowski SJ.